Centralny rejestr stron zakazanych

Artykuł

Resort finansów, Komisja Nadzoru Finansowego, Główny Inspektor Sanitarny i Ministerstwo Infrastruktury – wiele wskazuje na to, że te cztery podmioty będą niebawem zarządzać blokowanie niezgodnych z prawem stron internetowych. W zaciszu gabinetów zapadać będą decyzje o niedostępności stron i wpisywaniu ich do „centralnego rejestru”. A potem urzędnicy sprawdzą, czy mimo to nie dostaliśmy się na zakazaną stronę.

Wprowadzanie blokowania przyspieszy? Jest porozumienie między ministerstwami

Rząd w walce z nielegalnym hazardem, dopalaczami, niezgodnymi z prawem usługami finansowymi i transportowymi stopniowo wprowadza blokowanie stron internetowych. Operatorzy telekomunikacyjni mają uniemożliwiać dostęp do treści na żądanie urzędnika instytucji zajmującej się danym tematem. Pisaliśmy o tym już wielokrotnie, bo jest co najmniej 10 powodów, dla których blokowanie Internetu to zły pomysł.

Powolne dotychczas wprowadzanie blokowania (działa tylko blokowanie hazardu, nad pozostałymi projektami od miesięcy trwają prace) może niebawem przyspieszyć. Jak bowiem wynika z dokumentów rządowych, ministerstwa wspólnie ustaliły, że powstanie centralny rejestr, w którym dostępne będą wszystkie zakazane strony („centralny rejestr domen internetowych służących do oferowania towarów i usług niezgodnie z przepisami prawa”). Do prowadzonego przez Ministerstwo Cyfryzacji rejestru kolejne pozycje wpisywać będą urzędnicy z czterech instytucji. Zablokowanie dostępu do treści będzie arbitralną decyzją urzędnika, która dopiero po kilku miesiącach będzie mogła trafić na biurko sędziego. Zmiany mają zostać wprowadzone do prowadzonego przez Ministerstwo Infrastruktury projektu ustawy tzw. lex Uber.

Powołanie centralnego rejestru doskonale obrazuje podnoszoną przez nas obawę – dzisiaj strony na zakazaną listę wpisywać ma m.in. sanepid; nie wiadomo, komu to uprawnienie i w jakim celu zostanie przyznane jutro. Wystarczy przypomnieć, że w poprzedniej kadencji rządzący dziś Polską politycy zaciekle walczyli o blokowanie stron pornograficznych.

Zajrzą w telefon by sprawdzić, czy nie zabłądziłeś?

W przedstawionej przez Ministerstwo Cyfryzacji propozycji stworzenia „centralnego rejestru stron zakazanych” najgroźniejszy jest jednak hermetycznie brzmiący przepis:

fragment propozycji Ministerstwa Cyfryzacji

Oznacza to, że Główny Inspektor Sanitarny (podobnie MF, MI i KNF) będzie mógł weryfikować, czy operatorzy telekomunikacyjni skutecznie wywiązują się ze swojego obowiązku blokowania stron internetowych poprzez sięganie po tzw. dane telekomunikacyjne. Chodzi o informacje, kto próbował wejść i kto faktycznie wszedł na zabronioną stronę. Jeśli więc zajrzymy na taką stronę omijając blokadę, a jednocześnie nie dbając o skuteczne ukrycie swojej tożsamości, informacje o nas trafią do sanepidu. Podobnie stanie się wtedy, gdy zaintrygowani argumentami Panoptykonu przeciwko blokowaniu postanowicie sprawdzić, czy zakazane strony u Was działają. W rozmowie z przedstawicielami operatora telekomunikacyjnego usłyszeliśmy jednak, że w praktyce kontrowersyjny przepis może doprowadzić do tego, że m.in. sanepid uzyska w ten sposób dostęp do całego interfejsu operatora i wszystkich informacji o użytkownikach telefonów.

Ministerstwo Finansów będzie mogło sprawdzić, czy nie wszedłeś na stronę z nielegalnym hazardem

Nie dziwimy się, że rząd chce weryfikować, czy operatorzy telekomunikacyjni rzetelnie wywiązują się ze swojego obowiązku blokowania stron internetowych. To logiczna konsekwencja decyzji pójścia w stronę blokowania stron. Jeśli jednak rząd nie może kontrolować rzetelności działania operatorów w inny sposób niż poprzez sięganie po dane osobowe ich użytkowników, to sprawa nabiera jeszcze większej rangi. Do argumentów dotyczących ograniczania wolności słowa poprzez arbitralne odcinanie stron dochodzi ryzyko inwigilacji. I to z najmniej spodziewanej strony – m.in. sanepidu.

Wojciech Klicki

Wesprzyj naszą walkę o wolność i prywatność! Wpłać darowiznę na konto Fundacji Panoptykon.

Komentarze

A po co godzina policyjna ?! Po dobranocce wyłączają internet w całym kraju i po sprawie, do rana jest spokój :-D

Gdyby im tak chodziło o zdrowie i życie ćpunków to na każdej dyskotece i w każdym akademiku nie byłoby po kilku dilerów narkotyków, może chodzi o coś zupełnie innego np. to że mafii przez dopalacze spadają wpływy? Bo pomyślmy przez chwilę, czy kiedykolwiek słyszeliście o zatrzymaniu na prawdę dużego przemytu narkotyków? Takim na kilkaset kilo czy kilka ton? No właśnie, tylko jacyś pajace ze 20ma działkami dilerskimi, maczetą i szalikiem legii. Samo to powinno już dawać do myślenia...

Zalecam tym geniuszom kilka to suchego lodu - myślę ż -80 stopni Celciusza skutecznie schłodzo rozpalone głowy

Zalecam tym geniuszom kilka to suchego lodu - myślę ż -80 stopni Celciusza skutecznie schłodzo rozpalone głowy

obawiam się że jedna z pierwszych zablokowanych stron będzie wasza,( to komplement jeśli ktoś mam jakieś wątpliwości).
pisałem już :
"KAŻDY KTO DZIAŁA NA SZKODĘ SWOBODNEGO PRZEPŁYWU INFORMACJI I OGRANICZENIA WOLNOŚCI MEDIÓW DZIAŁA NA SZKODĘ SPOŁECZEŃSTWA OBYWATELSKIEGO I TAK CZY INACZEJ JEST ZWYKŁYM ZAMORDYSTĄ."
za
villk308488492.wordpress.com

pozdrawiam

Jak zwykle takie ustawy dają duże pole manewru do nadużyć, napiszesz niewygodny artykuł/komentarz i cię zablokują a co. Mało tego nie będzie możliwości obrony ponieważ jest ustawa i z góry werdykt jest już ustalony, także wniesienie sprawy do sądu nic nie da.
----
http://brendi.pl

Nie widzę w tym nic złego. Skoro określone kategorie działań są zakazane przez prawo karne, to każda forma ich pochwalania, nakłaniania do ich dokonania jest całkowicie zrozumiała.

Blokowanie dostępu do informacji to już zamach na naszą wolność. Ja rozumiem że można blokować i trzeba zło jak pedofilia i tym podobne ale co zwykłe porno komu szkodzi?

----
http://ro.musclemass.eu

Od czego macie VPN i inne ułatwiacze świat jest zbyt wielki by się przejmować a połączenia tunelowe nie od dziś są w użytku

Dodaj komentarz