
W środę, 12 września, Parlament Europejski przyjął projekt dyrektywy o prawie autorskim, której artykuł 13 krytykowaliśmy od samego początku. Dla Panoptykonu punktem wyjścia w tej dyskusji jest nie tyle regulacja ochrony praw autorskich czy value gap, ale rola dominujących platform internetowych, takich jak Facebook czy Google. Takie platformy w coraz większym stopniu decydują, z jakimi treściami w Internecie będziemy się mogli zapoznać, a z jakimi nie. Do tej pory robiły to przede wszystkim z własnej inicjatywy. Teraz ich arbitralne działania chce usankcjonować Parlament Europejski.
Z mediów docierają do nas różne przekazy: jedni mówią o końcu wolności Internetu i „ACTA2”, inni – o tym, że Parlament Europejski w końcu zajął się ochroną praw twórców, a krytyka umowy to nieporozumienie. Dlatego w pytaniach i odpowiedziach przyglądamy się temu, co znalazło się w dyrektywie w przyjętej wczoraj wersji.
W czym widzimy problem?
W rosnącej roli platform internetowych, które mają coraz większy wpływ na to, jakie informacje do nas docierają, a jakie nie. Obawiamy się, że powierzenie platformom zadań prywatnego cenzora spowoduje ograniczenie praw i wolności użytkowników, a zwłaszcza wolności słowa i dostępu do informacji w sieci. Zaporowe koszty wdrażania technicznych rozwiązań monitorowania treści lub zatrudniania „czyścicieli Internetu” spowodują umocnienie się duopolu informacyjnego Facebooka i Googla, którzy będą arbitralnie kształtować zasady dostępu do dóbr kultury czy wiadomości politycznych.
Doświadczenia pokazują, że stosowanie przez największe platformy algorytmów wykrywających nielegalne treści (niezależnie od tego, czy chodzi o naruszenia prawa autorskiego, czy innych praw) sprzyja nadmiernym blokadom – bywa, że z portalów usuwane są np. memy zawierające parodię, materiały krytycznie odnoszące się do danej opcji politycznej czy też po prostu „treści niezgodne z zasadami społeczności”. Bardzo często bez uzasadnienia i bez ścieżki odwoławczej. Internet żyje szybko. Nawet jeśli uda nam się skutecznie odwołać od decyzji portalu, to może okazać się, że nasza treść straciła na aktualności i nie jest już potrzebna.
Kto będzie musiał stosować dyrektywę?
Portale, które będą podlegały postanowieniom dyrektywy, muszą posiadać dwie cechy. Po pierwsze, muszą przechowywać „duże ilości” utworów zamieszczanych przez użytkowników. Co to znaczy? Przepisy tego nie precyzują. Po drugie, dyrektywę będą musiały stosować te portale, które aktywnie promują przechowywane treści i optymalizują ich wyświetlanie, np. szeregują je, tagują, wyświetlają podobne treści. Dyrektywa nie znajdzie z kolei zastosowania w przypadku mikro i małych przedsiębiorców oraz w przypadku portali, które mają charakter niekomercyjny. Nie ulega jednak wątpliwości, że przepisy dyrektywy obejmą portale dominujące na rynku, czyli Facebooka oraz należącego do Google’a YouTube’a.
Dlaczego boimy się filtrowania, skoro nie ma o nim mowy w dyrektywie?
Rzeczywiście: dyrektywa nie wspomina bezpośrednio o filtrowaniu Internetu. To jednak nie oznacza, że filtrowanie nie będzie praktyczną konsekwencją przyjętych przepisów. Wszystko dlatego, że portale, o których piszemy wyżej, mają od teraz być odpowiedzialne za całą treść, którą zamieszczają użytkownicy. Jeśli portalom nie uda się zawrzeć umów licencyjnych z właścicielami praw autorskich, będą musiały zadbać o to, by chronione prawem utwory nie były zamieszczane na ich stronie – w przeciwnym razie mogą je czekać poważne konsekwencje finansowe. Jak to zrobić przy ogromie zamieszczanych przez użytkowników treści? Praktyka największych portali pokazuje, że filtrowanie będzie nieuniknione, nawet jeśli w dyrektywie nie ma o nim ani słowa.
Jakie gwarancje będą mieli użytkownicy, jeśli portal usunie treść, która jest zgodna z prawem?
Tego nie wiemy dokładnie. To państwa członkowskie przy wdrażaniu dyrektywy mają określić, w jaki sposób chronione będą prawa użytkowników do swobody wypowiedzi. Dyrektywa jedynie sygnalizuje, że użytkownicy powinni mieć możliwość odwołania się od decyzji portalu i że takie odwołanie powinno być rozpatrywane przez człowieka, a nie przez maszynę. Na ile ten mechanizm zostanie szczegółowo opisany w przepisach, a na ile o jego kształcie będą decydowały same portale, jednocześnie wzmacniając swoją arbitralność? Tego nie wiemy.
Kto będzie czuwał nad tym, czy portale rzetelnie rozpatrują zażalenia użytkowników?
Nie wiadomo. Dyrektywa jedynie wspomina o tym, że użytkownicy powinni mieć dostęp do niezależnego organu, który będzie rozstrzygał spory i dbał o to, żeby portal nie kasował treści zawierających np. parodię czy inne formy dozwolonego użytku. Co to będzie za organ, jak długo potrwa rozpatrywanie spraw – tego dowiemy się dopiero z ustawy implementującej dyrektywę.
Czy dyrektywa już obowiązuje?
Nie, przed dyrektywą kolejny etap unijnego procesu legislacyjnego. Swoją wersję dyrektywy będą teraz wypracowywać państwa członkowskie, których przedstawiciele (w osobie ministrów zajmujących się w danym państwie prawem autorskim) zgromadzeni są w Radzie Unii Europejskiej. Następnie dojdzie do tzw. trialogu, w którym Rada, Parlament i Komisja wynegocjują ostateczną wersję dyrektywy.
Karolina Iwańska
Polecamy również nasze wcześniejsze publikacje i publikacje Centrum Cyfrowego:
Panoptykon: Problem większy niż ochrona praw autorskich w sieci
Panoptykon: Mówimy "nie!" filtrowaniu treści w Internecie
Centrum Cyfrowe: Internet NIE dla ludzi. Zasmucające stanowisko Parlamentu Europejskiego w sprawie reformy prawa autorskiego
Centrum Cyfrowe: Cory Doctorow: Nie w naszym imieniu. Dlaczego europejscy twórcy muszą sprzeciwić się ograniczeniu linkowania i cenzurze internetu
Komentarze
parlament po prostu boi sie
parlament po prostu boi sie ze wyciekna rzeczy ktorych nikt nie moze zobaczyc...
ludzie obudzcie sie w koncu... ue to jedna wielka grupa przestepcza ktora dziala dla isis...
za nie dlugo ogranicza nam wychodzenie z domu i nakarza 12h pracy dziennie...
czas wyjsc z uni i nie dipuscic do kolejnego rozbioru naszego pieknego kraju!!!!!
DAMY RADE WIEŻĘ W TO WSZYSCY
DAMY RADE WIEŻĘ W TO WSZYSCY DAMY RADE URATUJEMY INTERNET
DAMY RADE WIEŻĘ W TO WSZYSCY
DAMY RADE WIEŻĘ W TO WSZYSCY DAMY RADE URATUJEMY INTERNET
WOLNY INTERNET DLA WOLNEGO
WOLNY INTERNET DLA WOLNEGO KRAJU I DLA WOLNYCH LUDZI!!!
Jasne, powtarzajcie dalej te
Jasne, powtarzajcie dalej te swoje stop acta... Barany
Czy to google wam płaci za
Czy to google wam płaci za pisanie takich bzdur?
Póki co to google okazuje się
Póki co to google okazuje się być mistrzem manipulacji i suwania treści!
Czemu nie napiszecie z jaką
Czemu nie napiszecie z jaką zawziętością YT kasuje niepochlebne dla siebie komentarze?
A to, że takie platformy jak
A to, że takie platformy jak youtube okradają twórcą to już ok? Tak? Może się ustosunkujecie do tego?
@NICK: o arbitralności
@NICK: o arbitralności platform i blokowaniu przez nich treści piszemy regularnie. Zobacz np. tu: https://panoptykon.org/wiadomosc/drogi-facebooku-nie-blokuj-mnie-bez-powodu oraz tu: https://panoptykon.org/wiadomosc/problem-wiekszy-niz-ochrona-praw-autors...
Tak krytykujecie artykuł 13 –
Tak krytykujecie artykuł 13 – jaki macie w tym interes?
Może napiszecie dlaczego tak
Może napiszecie dlaczego tak bardzo wam zalezy na obronie takich firm na jak youtube?
Szkoda, że nie napisaliście o
Szkoda, że nie napisaliście o żenująco niskich wynagrodzeniach dla twórców, gdzie YT zarabia na tym kokosy!!
Ewidentnie tekst pisany na
Ewidentnie tekst pisany na zamówienie.
@LostInMyDreams,
@LostInMyDreams, ZawowodyMacherOdLosu: Nie zaprzeczamy temu, że prawa twórców podlegają ochronie. Krytykujemy filtrowanie, ponieważ wzmacnia arbitralność platform takich jak Facebook czy Google, przez co zagraża wolności słowa, a w dodatku ma charakter następczy i zwalcza problemu naruszania praw autorskich w sieci u jego źródeł.
Jakie prywatnego cenzora?
Jakie prywatnego cenzora? Chyba nie wiecie zbytnio o czym piszecie :/
Ile nastolatków się zabiło po
Ile nastolatków się zabiło po fali hejtu w internecie. Kto za to odpowie?
Obecnie też stosowane
Obecnie też stosowane algorytmy, gdzie FB wybiera nam co będziemy widzieć. Dlatego trzeba szukać innych platform!
#nieoglądam YT
#nieoglądam YT
Kiedyś każdy wierzył w
Kiedyś każdy wierzył w monopol takich marek jak GG czy NK. Dziś są to rzeczy praktycznie nieznane. Mam nadzieję, że tak samo stanie się z fejsem i googlem.
#googleSTOP
#googleSTOP
I czego wy się obawiacie? Że
I czego wy się obawiacie? Że ktoś w końcu się weźmie za googla, YT i fejsA?
Niech w końcu ktoś bierze
Niech w końcu ktoś bierze odpowiedzialność za prawa autorskie.
Dodaj komentarz