badania
Zapowiadana od ponad dwóch lat reforma ochrony danych osobowych w Unii Europejskiej nabiera kształtu. Parlament Europejski przegłosował swoją wersję rozporządzenia, które ma dostosować ramy prawne do problemów, jakie pojawiły się wraz z Internetem, czy raczej wraz z rozwojem modeli biznesowych opartych na komercjalizacji naszej prywatności. Nic więc dziwnego, że centralnym punktem debaty na temat nowych przepisów są pieniądze. Jedni liczą, ile jest wart rynek „wielkich danych”, drudzy – ile biznes straci na nowej regulacji. Tylko nieliczni dostrzegają, że na lepszej ochronie prywatności można przede wszystkim zyskać.
„Są kamery, jest bezpieczniej”. Jedna z osób biorących udział w naszych badaniach w ten zwięzły sposób wyraziła swoją opinię na temat monitoringu. Nie jest to pogląd odosobniony – wręcz przeciwnie. Dlatego warto sobie zadać pytanie, co za nim stoi i czy ma on oparcie w rzeczywistości.
Choć kamery monitoringu można już spotkać na każdym rogu, wciąż pojawiają się kolejne. W monitoring zbroją się instytucje państwowe, samorządowe, firmy i prywatne osoby. To oznacza, że musi się on cieszyć sporym zaufaniem i popularnością. Czy Polacy rzeczywiście są zakochani w kamerach i czy wierzą w ich skuteczność? Na to pytanie próbujemy odpowiedzieć w pierwszym z tekstów opartych na serii badań społecznych, zainicjowanych przez Fundację Panoptykon*.
Gazeta Stołeczna opisała z pozoru zwykłą sprawę – p.
Są pewne miejsca, w których obecność monitoringu razi szczególnie. Jednym z nich są niewątpliwie przebieralnie na basenach. Zwykle podczas przebierania się nawet przez myśl nam nie przemknie, że ktoś może nas obserwować, co więcej – obraz ten nagrywać. Czasem wystarczy jednak rzut oka na sufit, by się nieprzyjemnie zdziwić. Czy stosowanie kamer w basenowych przebieralniach to już powszechna praktyka, z którą musimy się, chcąc nie chcąc, oswoić, czy może to tylko odosobnione przypadki?
Afera związana z PRISM daje ludziom do myślenia. Również w Stanach Zjednoczonych. Badania opinii publicznej zrealizowane kilka dni po ujawnieniu przez Edwarda Snowdena informacji o działaniach NSA wskazywały, że Amerykanie nie przejęli się skalą elektronicznej inwigilacji. 56% badanych nie widziało w programie PRISM niczego złego. Jednak kilka tygodni dyskusji o inwigilacji w Internecie zrobiły swoje. Badania zrealizowane przez firmę Annalect sugerują, że Amerykanie zaczęli bardziej interesować się ochroną swojej prywatności. Odsetek internautów, którzy troszczą się o ochronę swoich danych wzrósł o 20 punktów procentowych i wyniósł 57%.
Czy Edward Snowden jest bohaterem, czy zdrajcą? Jaki los powinien go spotkać? Czy państwa powinny śledzić komunikację swoich obywateli? A może jest to niedopuszczalne? Dyskusja wokół internetowej inwigilacji przetoczyła się przez Stany Zjednoczone i Europę, nie omijając również naszego kraju. Pytanie brzmi: co na ten temat sądzą Polacy?
Mniej niż połowa internautów czyta polityki prywatności serwisów, z których korzysta. Nie rozumieją, do czego służą i jak działają pliki cookie, choć już wiedzą, że są takie. Zdecydowana większość z nich nie wie, że dane o zdrowiu czy numer PESEL to są dane osobowe, które warto chronić. Zdaniem IAB Polska – autorów raportu "Komunikacja marketingowa online z perspektywy internautów" – to bardzo dobre wiadomości. Naszym zdaniem – co najmniej powód do niepokoju. Zapraszamy do gry w interpretacje.
Do 7 lutego trwa rekrutacja na nowy semestr seminariów w Instytucie Studiów Zaawansowanych. W semestrze letnim zajęcia poprowadzą: Andrzej Friszke, Jerzy Hausner, Agnieszka Graff, Adam Leszczyński, Kazimierz Łaski i Jerzy Osiatyński, Dorota Szelewa, Maciej Sosnowski i Jacek Schodowski oraz Katarzyna Szymielewicz. Waszej uwadze polecamy szczególnie seminarium prezeski Panoptykonu: Od „elektronicznego oka” do „płynnego nadzoru” – rozmowy o społeczeństwie nadzorowanym!