Ukryte koszty komunikacji

Artykuł
07.05.2013
5 min. czytania
Tekst

Poruszanie się po mieście kosztuje, jednak koszty te liczone mogą być już nie tylko w pieniądzach, ale również w danych osobowych. W Warszawie wydanie spersonalizowanej karty miejskiej przez Zarząd Transportu Miejskiego wymaga podania konkretnych informacji, np. dokładnego adresu i numeru PESEL. Z kolei Zarząd Dróg Miejskich zbiera informacje o kierowcach parkujących w strefach płatnego parkowania. Zarówno ZTM, jak i ZDM zależne są od Urzędu Miasta.

Metrem, autobusem i tramwajem

Ukryta w kieszeniach większości Warszawiaków spersonalizowana karta miejska funkcjonuje od 2008 r., a od 2010 r. jest jedyną oferowaną przez ZTM kartą. Aby ją uzyskać, należy podać nie tylko imię i nazwisko, ale także dokładny adres oraz numer PESEL. Jak podaje ZTM, dane te są przetwarzane w celu „umożliwienia identyfikacji właściciela spersonalizowanej Warszawskiej Karty Miejskiej w razie wydania kolejnej – nowej WKM w przypadku jej utraty”. ZTM zbiera również informacje o tym, gdzie karta była ładowana i aktywowana oraz o godzinach i miejscach kontroli. Wszystko przez 5 lat od daty wygaśnięcia ostatniego kontraktu. Wydaje się więc, że jedynym oficjalnym uzasadnieniem zbierania informacji o użytkownikach kart jest uniknięcie wydawania im duplikatów oraz ograniczenie procederu „pożyczania kart” z biletami imiennymi. Jednak czy do tego jest konieczne zbieranie danych o tysiącach pasażerów korzystających codziennie z komunikacji miejskiej?

Warto przypomnieć, że warszawska karta miejska pierwotnie miała zbierać znacznie więcej informacji o użytkownikach – do ZTM miały trafiać dane o lokalizacji podróżujących w trakcie dokonywania kolejnych kasowań, co pozwoliłyby na odtworzenie ich tras przemieszczania się. Na szczęście Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych nakazał zaprzestania zbierania tych danych, a na specjalnej konferencji prasowej mówił, że ZTM nie jest instytucją powołaną do śledzenia obywateli, dlatego na potrzeby korzystania z jego usług nie jest potrzebne gromadzenie danych o lokalizacji właścicieli kart.

Można zaryzykować tezę, że wprowadzający warszawskie karty miejskie skupili się na zbieraniu jak największej ilości danych o użytkownikach komunikacji, natomiast pominęli aspekt zabezpieczenia kart. Co ma swoje skutki. W internecie są dostępne od niedawna informacje, jak samodzielnie doładować kartę miejską. Takie działania nie są legalne, ale krytyka tego typu praktyk nie powinna odwracać uwagi od odpowiedzialności ZTM za wprowadzenie dziurawego systemu, który z wątpliwych powodów zbierana dane o wszystkich użytkownikach. Zwłaszcza że krytyczne głosy dotyczące zarówno obowiązkowej personalizacji, jak i poziomu zabezpieczenia kart miejskich nie są żadną nowością.

Samochodem

Osobom chcącym lepiej chronić swoją prywatność, nie polecamy jednak przesiadania się z komunikacji miejskiej do samochodu. Na ulicach Warszawy zaczęły pojawiać się nowe parkometry, wyposażone w klawiatury służące do wpisywania numerów tablic rejestracyjnych pojazdów. Prawdopodobnie chodzi o uniknięcie sytuacji, w której kierowca, który dostał mandat za parkowanie bez uiszczenia opłaty, „pożycza” potwierdzenie opłaty od innego kierowcy, by za jego pomocą dowieść swej „niewinności”.

Samo wydrukowanie numeru rejestracyjnego samochodu na „ parkomatowym kwitku” nie stanowiłoby problemu, a pozwoliłoby osiągnąć zamierzony cel. Jednak jak poinformował nas Zarząd Dróg Miejskich, zbierane przez nowe parkometry numery tablic rejestracyjnych przekazywane są do centralnej bazy danych, w których przechowywane są przez „minimum 5 lat” (czyli teoretycznie nawet w nieskończoność). ZDM nie traktuje numerów tablic jak danych osobowych, mimo że w ramach struktur organizacyjnych urzędu miasta pozostają również informacje związane z rejestrowaniem samochodu – imię i nazwisko oraz adres, czyli wszystko to, co potrzebne do zidentyfikowania właściciela pojazdu. Na ten problem zwróciliśmy uwagę w naszym wystąpieniu do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, który wszczął kontrolę.

Zarówno Zarząd Transportu Miejskiego, jak i Zarząd Dróg Miejskich są instytucjami miejskimi, pośrednio zależnymi od Prezydent Miasta, a powołanymi do realizacji zadań komunalnych. Jednak przy okazji, a jednocześnie w sposób budzący wątpliwości prawne, tworzą one bazy danych o osobach poruszających się po stołecznych ulicach. Niestety, Warszawa nie jest na tle całego kraju niechlubnym wyjątkiem.

Wojciech Klicki

Polecamy:

Panoptykon: Karty miejskie w pytaniach i odpowiedziach

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.