Które polskie miasto ma największy system miejskiego monitoringu? Jakie instytucje korzystają z dronów? A jakie z systemów rozpoznawania tablic rejestracyjnych? Czego można się o Tobie dowiedzieć dzięki karcie miejskiej? Ile państwo wydaje na rozwój systemów kontroli kierowców? Po co wyższej uczelni odciski palców wykładowców i studentów? W jakim urzędzie mogą być nagrane Twoje rozmowy? Do kogo trafiają informacje o tym, czego szukasz w serwisie swojego urzędu miasta? Czy policja może zdalnie przejąć kontrolę nad Twoim telefonem?
Odpowiedzi na te pytania – i wiele innych – znajdziesz w tym przewodniku.
Przewodnik opisuje różne narzędzia – zarówno sprzęt, jak i oprogramowanie – które są wykorzystywane przez instytucje publiczne do zbierania informacji o obywatelach, zarządzania nimi czy wykrywania rozmaitych nadużyć. Punktem wyjścia nie jest założenie, że wszystkie te narzędzia są z gruntu złe i nie powinny być przez państwo wykorzystywane. Wręcz przeciwnie – niektóre z nich bywają bardzo przydatne. Nie tylko mogą pomóc instytucjom publicznym sprawniej działać, ale też każdemu z nas ułatwić życie.
Kluczowe jest jednak to, kto i w jaki sposób konkretne narzędzie wykorzystuje. Takie spojrzenie na sprawę pozwala dostrzec wiele poważnych wyzwań. W praktyce bowiem często zwycięża ślepa wiara, że technologia pozwala w łatwy i skuteczny sposób rozwiązać każdy, nawet skomplikowany, społeczny problem. Zdarza się, że władze, decydując się na inwestycje w nowe rozwiązania, nawet nie starają się ich rzetelnie uzasadnić, nie analizują, jakie skutki uboczne przyniosą ani czy przypadkiem danego celu nie da się osiągnąć w inny sposób. W konsekwencji wdrażane są rozwiązania, które z jednej strony ograniczają wolność i głęboko ingerują w prawa obywateli, a z drugiej – Dowiedz się więcejpochłaniają środki publiczne, które można by znacznie lepiej spożytkować.
Wątek finansowy jest szczególnie istotny. Bo gdy możliwość wydania dużych pieniędzy przez państwo (zasilone środkami z Unii Europejskiej) spotyka się z możliwością zarobienia dużych pieniędzy przez sektor prywatny, dodatkowo rośnie ryzyko ucieczki w rozwiązania kuszące etykietą nowoczesności, ale niekoniecznie rzeczywiście skuteczne czy przyjazne prywatności.
Niestety – jako obywatele – często nie mamy w praktyce dostępu do informacji o tym, jakie narzędzia są używane do zbierania informacji o życiu każdego z nas ani w jaki sposób i przez kogo są wykorzystywane. W Fundacji Panoptykon staramy się to zmienić – wykorzystać dostępną, lecz rozproszoną wiedzę oraz prawo do informacji, aby elementy tej układanki poskładać w całość.
Badając ten temat, analizowaliśmy obowiązujące prawo; korzystaliśmy z zagranicznych raportów, publikacji medialnych oraz materiałów publikowanych przez firmy produkujące narzędzia nadzoru i korzystające z nich instytucje publiczne (na przykład w Biuletynie Informacji Publicznej czy rejestrach zamówień publicznych); braliśmy udział w komercyjnych targach prezentujących dostępne rozwiązania techniczne; rozmawialiśmy z urzędnikami i funkcjonariuszami (również byłymi) policji. Wreszcie – do szeregu instytucji różnego szczebla, w tym centralnych i samorządowych (urzędów miast wojewódzkich oraz największych miast powiatowych w każdym województwie), wystosowaliśmy ponad 200 wniosków o informację publiczną. Do większości z nich dołączyliśmy szczegółowe kwestionariusze z pytaniami.
Przy Dowiedz się więcejgromadzeniu informacji nie obyło się bez perypetii. Część instytucji nie wyraziła zgody na przeprowadzenie rozmowy z ich przedstawicielami lub zupełnie zignorowała kierowaną w tej sprawie korespondencję. Przedstawiciele niektórych urzędów miast twierdzili, że musimy złożyć wniosek na specjalnym formularzu (Poznań, Nysa), inni przekonywali, że dostęp do informacji publicznej nie dotyczy stosowanych narzędzi nadzoru (pomorski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia). Większość wniosków o informację publiczną doczekała się jednak odpowiedzi, choć nie wszystkie okazały się wyczerpujące. Zdarzały się też przypadki niezrozumienia zadanych pytań, a nawet udzielania odpowiedzi niezgodnych z prawdą. Te z przesyłanych informacji, które wzbudzały nasze wątpliwości, poddawaliśmy weryfikacji.
Zdarzały się również instytucje, które zupełnie zignorowały nasze wnioski o informację publiczną i nie udzieliły odpowiedzi na zadane pytania. Chyba najbardziej przewrotnym uzasadnieniem odmowy popisał się Zakład Ubezpieczeń Społecznych, powołując się na… ochronę danych osobowych. Najbardziej tajemnicze okazały się jednak tradycyjnie policja i inne służby. Żadna z nich na zadane pytania nie odpowiedziała w sposób wyczerpujący, a różnorodność reakcji na bardzo podobne pytania świadczy o stopniu oddalenia od spójnych standardów przejrzystości. Policja, Żandarmeria Wojskowa i Ministerstwo Finansów (pytane o działania kontroli skarbowej i Służby Celnej) udzieliły nam cząstkowych odpowiedzi, Centralne Biuro Antykorupcyjne i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wydały decyzje odmowne, a Straż Graniczna uznała, że po naszej stronie nie ma szczególnego interesu publicznego, który uzasadniałby przekazanie nam przetworzonej informacji. Wszyscy wskazali na konieczność ochrony „form i metod” swoich działań. Służby specjalne wskazały przy tym, że informacje, o które pytamy, są niejawne, a ich upublicznienie zaszkodzi interesom Rzeczpospolitej.
Bezpośrednim efektem naszej pracy jest kilka sporów sądowych o informację publiczną, szereg wystąpień do instytucji, których praktyki wzbudziły wątpliwości co do legalności i poszanowania praw obywateli, oraz zestaw rekomendacji dotyczących wykorzystania narzędzi nadzoru w różnych sferach życia.
A także ten przewodnik. Nie mieliśmy ambicji opisania w nim wszystkich narzędzi nadzoru, jakie ma do dyspozycji państwo. Byłoby to zadanie z gruntu skazane na porażkę – narzędzi jest zbyt wiele, a wciąż tworzone są i wdrażane nowe rozwiązania. Zależało nam natomiast na tym, by pokazać różnorodność zarówno dostępnych narzędzi, jak i sposobów ich wykorzystania w różnych sferach życia (od prostych kamer monitoringu instalowanych w urzędach po szyte na miarę, skomplikowane systemy do analizy informacji). Nie skupialiśmy się przy tym na tych rozwiązaniach, które są używane do inwigilacji podejrzanych, lecz na tych, które są stosowane powszechnie lub mogą być wykorzystane wobec szerokiej grupy ludzi.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że przewodnik zostawia wiele znaków zapytania. Mamy jednak nadzieję, że mimo to będzie on dla wszystkich zainteresowanych funkcjonowaniem państwa cennym źródłem wiedzy oraz inspiracją do refleksji nad tym, które z opisywanych narzędzi, rozwiązań prawnych i praktyk mają uzasadnienie, a które mogą okazać się niebezpieczne. Liczymy też, że lektura przewodnika zainteresuje przedstawicieli organizacji społecznych, dziennikarzy i wszystkich aktywnych obywateli tematem i skłoni nie tylko do zadawania własnych pytań i wyrażania opinii, ale też do walki o swoje prawa, w przypadku gdy zostały one naruszone.
Informacja jest pierwszym krokiem do zmiany. Zapraszamy do czytania!