Artykuł 05.03.2013 2 min. czytania Tekst Od wprowadzenia nowej polityki prywatności Google minął już rok. Wciąż jednak nie ucichły kontrowersje na jej temat, a o lepszą ochronę użytkowników nie przestają walczyć europejskie organy ochrony danych osobowych. Przypomnijmy: w marcu ubiegłego roku Google zrezygnowało z ponad 60 różnych polityk prywatności na rzecz jednej, spójnej dla wszystkich produktów firmy. Oznaczało to również możliwość łączenia danych poszczególnych użytkowników, które są gromadzone w związku z różnymi produktami oferowanymi przez Google. Ta integracja ma oczywiście służyć tworzeniu bardziej szczegółowych, złożonych profili użytkowników, a tym samym zwiększać ich atrakcyjność z perspektywy reklamy behawioralnej. W październiku ubiegłego roku rzecznicy ochrony danych osobowych z 27 krajów Unii Europejskiej wyrazili swoje stanowisko wobec polityki prywatności Google, która ich zdaniem nie spełnia standardów wynikających z unijnej dyrektywy o ochronie danych osobowych i musi zostać poprawiona. Grupa Robocza Art. 29 powołała w związku z tym specjalną grupę zadaniową, na której czele stoi francuski rzecznik ochrony danych (CNIL). Zastrzeżenia dotyczyły niepełnego informowania użytkowników o tym, jak będą śledzeni przez produkty Google i jak następnie będą wykorzystywane ich dane. Internetowy gigant pozostał jednak niewzruszony. Termin, do którego Google miało się dostosować do europejskich przepisów, upłynął 15 lutego. Wobec ograniczonej gotowości do współpracy ze strony firmy, rzecznicy zapowiedzieli podjęcie kolejnych kroków i sankcje. Czy oznacza to wymierzenie kar finansowych? Z tego uprawnienia skorzystał niedawno brytyjski rzecznik ochrony danych, Christopher Graham, który wymierzył Sony karę w wysokości 250 000 funtów za nieprzestrzeganie standardów bezpieczeństwa, które doprowadziło do wycieku danych milionów użytkowników Play Station. Jak bumerang wraca w tym kontekście temat (trwającej już od roku) europejskiej reformy ochrony danych osobowych. Regulacja takich zagadnień jak profilowanie, domyślne ustawienia prywatności (privacy by default) czy dostarczanie użytkownikom zrozumiałej informacji o tym, jakie dane są gromadzone na ich temat stała się palącą potrzebą. Może odpowiednia zmiana przepisów zachęci firmy do większej dbałości o prywatność internautów skuteczniej, niż akcje podejmowane przez rzeczników ochrony danych osobowych? Barbara Gubernat Więcej na ten temat: GIODO: Polityka prywatności Google do poprawy The Telegraph: Google 'will be summoned before EU data watchdogs' adamczyk Autor Temat biznes reklamowy dane osobowe profilowanie Internet Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Zobacz także Poradnik RODO na tacy. Odcinek IV: O prawie do bycia zapomnianym (sic!) i zabrania danych ze sobą Internet nie zapomina. Nikt, kto w nim żyje, nie ma co do tego złudzeń. Łatwo sobie wyobrazić, co by było, gdybyśmy poprosili sieć o zapomnienie kompromitującej informacji na nasz temat. Nic dobrego, wystarczy wspomnieć sprawę Barbry Streisand czy Hiszpana Maria Costei Gonzáleza. A więc o co tak… 11.04.2018 Tekst Artykuł Dlaczego bank odmówił Ci kredytu? Jaki jest bankowy przepis na wiarygodnego klienta? Co wiemy o typach i stereotypach zaszytych w modelach scoringowych? Czy rzeczywiście niosą ze sobą ryzyko dyskryminacji? Skoro matematyka i statystyka mają coraz większy wpływ na nasze życiowe decyzje – na to, czy kupimy własne mieszkanie albo… 03.01.2019 Tekst Podcast Koniec „Tarczy prywatności”. I co dalej? Rozmowa z Marcinem Marutą 16 lipca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w głośnej sprawie Schrems II stwierdził, że Stany Zjednoczone nie gwarantują ochrony danych osobowych na takim poziomie, jakiego wymaga UE. A konkretnie nie gwarantuje jej „Tarcza prywatności” – umowa między Unią a Stanami, która od 2016 r.… 08.10.2020 Dźwięk