Fundacja Panoptykon obserwuje proces w sprawie Kataryna v. Dziennik

Artykuł
14.01.2010
3 min. czytania
Tekst

Trwa proces o naruszenie dóbr osobistych, jaki blogerka Kataryna wytoczyła wydawcy „Dziennika” (obecnie „Dziennik Gazeta Prawna”), Michałowi Kobosko oraz Robertowi Krasowskiemu. Zdaniem Kataryny, redakcja „Dziennika” naruszyła jej dobra osobiste ujawniając jej tożsamość, dotąd skrywaną pod pseudonimem. Fundacja Panoptykon, jako organizacja społeczna, obserwuje przebieg procesu ze względu na kluczowe znaczenie tej sprawy dla ochrony prawa do prywatności w Polsce.

Komentarz po pierwszej rozprawie:

Czy prawo do anonimowej wypowiedzi to dobro osobiste, zasługujące na pełną ochronę prawną?

Tak właśnie twierdzi w swoim pozwie Kataryna i ma na poparcie tej tezy bardzo mocne argumenty prawne. Czy uzna ją sąd, przekonamy się najprawdopodobniej 9 kwietnia - na ostatniej rozprawie, jaka została wyznaczona w tym procesie. Jednak wiele się może jeszcze zmienić. Niewykluczone, że sprawa potrwa dłużej, bo materia jakiej dotyczy jest precedensowa. Sam sąd stwierdził, że „sprawa jest o zasadę” i raczej „nie wypali się dla stron w ciągu paru miesięcy”.

Po pierwszej rozprawie, jaka odbyła się 14 stycznia, trudno ważyć siłę argumentów obydwu stron. Uderzające jest jednak, że strona przeciwna w ogóle nie odnosi się do kluczowej kwestii, jaką jest uznanie prawa do anonimowej wypowiedzi za wartość prawnie chronioną, która nie może być w samowolny sposób naruszana. Czyżby sami pozwani zgadzali się, że takie prawno ma fundamentalne znaczenie dla jakości debaty publicznej i pełnej realizacji wolności słowa w Polsce? Nie byłoby to zaskoczeniem, w końcu po stronie pozwanej siedzą dziennikarze i wydawca ogólnopolskiego dziennika - osoby, wydawałoby się, najbardziej zainteresowane ochroną takich wartości...

Dlaczego „Dziennik” nie uszanował prawa do prywatności i anonimowego wypowiadania się „wybitnej przedstawicielki dziennikarstwa obywatelskiego”, jak określił Katarynę zeznający Igor Janke? Pełnomocnicy pozwanych podnoszą, że dziennikarze działali dla „dobra publicznego”, ujawniając dane osoby, którą niektórzy mogliby chcieć pozwać w związku z jej krytyczną publicystyką. Zadziwiające, że gazeta widzi swoją misję w ułatwianiu stróżom prawa ich pracy. Zadziwiające tym bardziej, że  - zgodnie z zeznaniami Igora Janke - w czasie długoletniej działalności publicystycznej Kataryny nie trafiły do niego prośby o ujawnienie jej danych na potrzeby wytoczenia sprawy sądowej. Z wyjątkiem sprawy Czumy, oczywiście, ale w tym wypadku to Kataryna niezwłocznie oświadczyła, że dane Czumie ujawni. Szef portalu nie musiał zatem interweniować, natomiast z pozywania wycofał się sam zainteresowany.

Jak na ironię, pełnomocnik Kataryny nie był w stanie przypozwać w tym procesie dziennikarzy: Sylwii Czubkowskiej, Cezarego Michalskiego i Roberta Zielińskiego, a więc faktycznych sprawców naruszenia dóbr osobistych blogerki. Dlaczego? Właśnie dlatego, że nie sposób jest, za pośrednictwem redakcji Dziennika, ustalić ich adresów zamieszkania. A jest to niezbędne do doręczenia pozwu w postępowaniu cywilnym. Jak widać, nawet zupełnie nieanonimowi dziennikarze mogą się dość skutecznie uchylać od odpowiedzialności prawnej za swoje słowo. Cała trójka trafi jednak do sądu w charakterze świadków na kolejnej rozprawie, 25 marca.

Sprawa ma fundamentalne znaczenie dla stworzenia realnych gwarancji ochrony prawa do prywatności w warunkach społeczeństwa informacyjnego i rozwoju blogosfery. Kwestie prawne, jakie pojawiają się w twierdzeniach Kataryny, dotykają zarówno samej koncepcji prywatności, jak i problemu wyznaczenia granic jej ochrony prawnej w przypadku starcia z innymi wartościami. Fundacja Panoptykon nie opowiada się za bezwzględnym prawem do ochrony anonimowości w Internecie – zgadzamy się, że nie może być ono wykorzystywane do unikania odpowiedzialności prawnej za własne słowa i czyny. Jednak konflikty pomiędzy prawnie chronionymi wartościami powinny być rozstrzygane zgodnie z przyjętymi procedurami prawnymi, a nie autorytatywnie przez media czy samych adwersarzy. Jeśli dochodzi do podobnego „samosądu”, pokrzywdzony powinien mieć prawo do słusznego odszkodowania za naruszone dobra osobiste.

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.