Parę refleksji po spotkaniu z premierem

Artykuł
05.02.2010
6 min. czytania
Tekst

Strona społeczna i strona rządowa przy okrągłym stole. To dobry początek. Ale czekamy na dalszy ciąg.

Jak już powszechnie wiadomo, w piątek 5 lutego odbyło się spotkanie premiera Donalda Tuska z blogerami oraz przedstawicielami organizacji pozarządowych, w tym Fundacją Panoptykon. Spotkanie było (i jest) przedstawiane jako „debata”, chociaż jego formuła była zakrojona raczej na „prezentowanie stanowisk” i promowanie własnych poglądów. Tak ze strony rządu, jak i zaproszonych gości to była przede wszystkim okazja do medialnego zaistnienia. Pola do rzeczywistego zderzenia argumentów było mało. Ale czy można było oczekiwać więcej? Przy 30 osobach przy stole i 3 godzinach czasu (Premier i tak przedłużył spotkanie o godzinę) trudno o prawdziwą rozmowę. W naszym odczuciu chodziło raczej o efekt „okrągłego stołu” otwarcie do dalszej, konkretniejszej rozmowy. I w tym sensie wiele zostało zrobione: doszło do spotkania dwóch stron i „wymiany poglądów”, a nawet udało się ustalić parę konkretnych rzeczy.

Pretekstem do tej konfrontacji przy „okrągłym stole” był mocno kontrowersyjny projekt wprowadzenia Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych. Dla nas – organizacji społecznej działającej na rzecz ochrony wolności w warunkach społeczeństwa informacyjnego – temat był w istocie o wiele szerszy. Tak jak pisaliśmy w naszym oficjalnym stanowisku, sygnalizowany problem daleko wykracza poza kontrowersje, jakie wzbudził projekt wprowadzenia RSiUN. To tylko czubek góry lodowej czy, jak kto woli, początek rozmowy na temat zagwarantowania praw podstawowych w Internecie i w ogóle w przestrzeni komunikacyjnej, jaką wyznaczają nowe technologie.

Inicjatyw, które z tego punktu widzenia mogą budzić poważne zastrzeżenia, jest „na agendzie” o wiele więcej. Chodzi zatem także o zakres retencji danych telekomunikacyjnych, o zakres uprawnień policji (np. zdalny i bezpośredni dostęp do komputerów osobistych) czy powracający temat odcinania Internautów od sieci za naruszenia praw autorskich (ostatnio w ustach min. Rapackiego na konferencji BCC). Ale i to nie koniec. Chodziło nam również o brak przejrzystości w stanowieniu prawa, brak realnych konsultacji społecznych, brak ogólnej wrażliwości na prawa i wolności obywateli w kontekście rozwoju społeczeństwa informacyjnego, czy wreszcie nadużywanie retoryki strachu, jako uzasadnienia dla wprowadzania nadzwyczajnych, coraz bardziej restrykcyjnych środków w regulowaniu Internetu.

Co się udało osiągnąć?

Ile z tego udało się przedyskutować na spotkaniu z Premierem? Na razie niewiele. Ale początek był obiecujący. Dlatego interpretujemy piątkowe spotkanie jako początek „prawdziwej rozmowy” na temat tego jak, po co i jakimi metodami regulować współczesną przestrzeń komunikacyjną (bo nie tylko o Internet tu przecież chodzi). Pozostaje oczywiście pytanie, na ile taka strategia polityczna się sprawdzi - tzn. czy nie lepiej by było ograniczyć się do tematu RSiUN, a wszystkie inne bolączki „pozostawić na potem”. W naszym odczuciu to był jednak kluczowy moment na pokazanie szerokości i głębokości problemu. Mogłoby nie być żadnego „potem”, jeśli w tym momencie ograniczylibyśmy się do postulatu nr 1 – „precz z Rejestrem”. Jest przecież bardzo prawdopodobne, że Rejestr „trafił do kosza” na długo przed tym spotkaniem, i chodziło jedynie o listek figowy. Nawet jeśli trafił do niego dopiero w wyniku naszej quasi-debaty, czy trafi chwilę po, w trakcie obiecanych konsultacji z ekspertami i stroną społeczną, dla nas to sukces niewystarczający. Celem było i jest rozpoczęcie poważnej rozmowy na temat, nie bójmy się dużych słów, przyszłości społeczeństwa informacyjnego.

To, co się udało, można podsumować w trzech punktach:

  • Rząd wycofał się z projektu RSiUN do czasu przeprowadzenia poważnych konsultacji społecznych

To oznacza, że z „ustawy antyhazardowej” przepisy na temat Rejestru zostaną usunięte. Natomiast to, czy wrócą w innej ustawie/innym kształcie ma być uzależnione od wyniku konsultacji społecznych. Kluczowym kryterium oceny, na jakie zgodził się min. Boni ma być skuteczność proponowanego rozwiązania (o jego zgodności z prawem nie wypada już chyba przypominać), wygląda na to, że Rejestr nie ma już szans przetrwania. Ani we wcześniejszej debacie w mediach, ani w Sali Świetlikowej nie ujawnił się ani jeden ekspert, któremu udałoby się wykazać, że to rozwiązanie ma szansę przynieść zaplanowany skutek. Innymi słowy, skuteczne blokowanie stron w ten sposób nie jest możliwe.

  • Rząd obiecał wdrożenie realnych procedur konsultacji społecznych

Zgodnie z wypowiedziami strony rządowej, są już zaawansowane prace nad stworzeniem międzyresortowej platformy internetowej, zbierającej informacje i materiały z bieżących prac legislacyjnych. Ma zatem powstać swoiste „centrum komunikacyjne” między rządem a obywatelami. Wciąż nie wiadomo jednak, czy będzie tam odpowiednia przestrzeń dla obywateli do przekazywania własnych opinii i uwag. O to będziemy teraz pytać i zabiegać. Na spotkaniu padł również - i w ogólnym odczuciu został przyjęty z dużym zrozumieniem – postulat dotyczący publikowania wszystkich ważnych z punktu widzenia procesu legislacyjnego dokumentów oraz komunikowanie się ze społeczeństwem za pomocą jednej, przejrzystej strony internetowej (zamiast kilkunastu nieprzejrzystych).

  • Projekty z zakresu społeczeństwa informacyjnego będą zamrożone

Mają odbywać się dalsze spotkania strony społecznej i strony rządowej, podczas których mamy rozmawiać o tym, jak dobrze regulować tę materię. Była to odpowiedź na powracające wielokrotnie zapewnienie, że my - strona społeczna - mamy pomysły na o wiele lepsze, a na pewno skuteczniejsze niż Rejestr, metody walki z przestępczością internetową. Na nasze pytanie o termin, Premier obiecał, że dojdzie do nich szybko, że jest to raczej „kwestia dni niż tygodni”. Dla nas niezwykle ważne jest, aby ten obiecany dalszy ciąg przybrał już formę konkretnych prac w grupach roboczych i przerodził się w rzetelne konsultacje społeczne na temat założeń nowych rozwiązań (o ile takie się w ogóle pojawią). Nie możemy sobie pozwolić na kolejną ogólną dyskusję przy okrągłym stole. Choć ta pierwsza była zapewne koniecznym krokiem, żeby otworzyć możliwość realnego dialogu.

Komentarze w mediach

Gazeta Wyborcza: Debata premiera z internautami. Co z cenzurą w sieci?

TVN24.pl: Premier zmiękł. Rejestru stron (na razie) nie będzie

Rzeczpospolita: Premier - internauci na razie 0:1

Wacław Iszkowski (Prezes PIIT): Powstanie społeczeństwa informacyjnego

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje danejakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności.