Artykuł 04.02.2021 6 min. czytania Tekst Image Zamiast obiecywanej wolności słowa w Internecie ogłoszony z hukiem projekt ustawy ministra Ziobry wprowadza inwigilację i cenzurę. Zamiast ograniczać władzę platform internetowych i umożliwiać Polkom i Polakom swobodne wyrażanie poglądów w sieci – przyznaje nowe możliwości służbom, które będą mogły na masową skalę sprawdzać, co robimy on-line, i proponuje ochronę tylko wybranych poglądów oraz grup, które dziś czują się dyskryminowane na Facebooku lub YouTubie. Wyjaśniamy, co znalazło się w projekcie i dlaczego nazywamy go ustawą inwigilacyjną 2.0.1. Ustawa inwigilacyjna 2.0Ustawa inwigilacyjna 1.0 z 2016 r. wprowadziła możliwość tworzenia stałych łączy między służbami a np. dostawcami Internetu czy właścicielami stron internetowych. Projekt ustawy inwigilacyjnej 2.0 (ups!, ustawy „o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych”) kończy to, co zaczęła jego poprzedniczka niemal równe 5 lat temu – wprowadza obowiązek retencji danych. Firmy świadczące usługi drogą elektroniczną będą zobowiązane do przechowywania danych internetowych przez 12 miesięcy. A dzięki stałym łączom policja i 8 innych służb będzie mogło bez przeszkód po nie sięgać.Do tej pory firmy telekomunikacyjne miały obowiązek przechowywania przez rok danych telekomunikacyjnych (czyli informacji o tym, kto do kogo dzwoni, jak długo i jak często, z którą stacją BTS się łączy, w jakiej lokalizacji przebywa). Jeśli chodzi o dane internetowe – firmy przechowywały je tylko tak długo, jak same potrzebowały do świadczenia usługi. Efektem była niska liczba zapytań o te drugie: w 2019 r. policja i służby sięgnęły po dane internetowe 19 526 razy, co w porównaniu do ok. 1,35 miliona zapytań o obowiązkowo przechowywane przez rok dane telekomunikacyjne jest niewielką liczbą.Wejście w życie ustawy inwigilacyjnej 2.0 na pewno spowoduje skokowy wzrost w tym obszarze, bo nic nie stanie na przeszkodzie, żeby po te dane sięgać. Nie stanowi przeszkody kontrola nad działaniami służb – bo takowej nie ma (trudno nazwać „kontrolą” fakt, że służby co pół roku wysyłają sądom tabelkę, w której wskazują, ile razy pobrały dane). Czy przeszkodą jest prawo unijne? Gdyby polski rząd traktował je poważnie, to mogłoby być: obowiązek retencji danych internetowych jest z nim niezgodny (stwierdził to Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 6 października 2020 r.).Wolność… do wyrażania wybranych poglądów przez wybrane grupyProblem nieprzejrzystej i arbitralnej moderacji treści na platformach internetowych nie jest nowy. Panoptykon też z nim walczy (m.in. w sądzie, w sprawie SIN vs Facebook, a także angażując się w przygotowywane przez Unię Europejską przepisy DSA i DMA). Minister Ziobro również chce „chronić konstytucyjne prawo do wolności słowa” przed „nadużyciami wielkich korporacji internetowych”, ale niestety: tylko w stosunku do wybranych poglądów i niektórych grup, które dziś czują się dyskryminowane na Facebooku lub YouTubie.Nad słusznością decyzji moderacyjnych serwisów społecznościowych miałaby czuwać „Rada Wolności Słowa”. Problem w tym, że sposób wyboru jej członków (bez konieczności uzyskania ponadpartyjnego konsensusu) i niezbyt wyśrubowane warunki, które muszą spełniać, nie gwarantują ani niezależności, ani eksperckości tego organu. W praktyce realny jest scenariusz, w którym w Radzie będą zasiadać np. członkowie partii rządzącej (wykluczeni są jedynie posłowie, senatorowie i osoby pełniące różne funkcje na poziomie samorządów). Jeśli dodamy do tego dość swobodne kryteria, którymi Rada miałaby się kierować w ocenie, jakie treści są dopuszczalne, a jakie mogły być zablokowane (będzie mogła odmówić przywrócenia treści, jeśli uzna, że stanowią „dezinformację” czy „naruszają dobre obyczaje”), rodzą się uzasadnione obawy, że poziom ochrony niekoniecznie będzie dla wszystkich równy. W obecnej rzeczywistości politycznej trudno ufać, że taka Rada stanie w obronie np. narażonych na bany mniejszości seksualnych.Co prawda, Ministerstwo proponuje możliwość odwołania się od decyzji Rady do sądu. Chodzi tu jednak o sąd administracyjny, który nie wydaje się najlepszym forum do rozstrzygania sporów z zakresu wolności słowa (sądy administracyjne nie zajmują się takimi sprawami, więc nie znają się na standardach swobody wypowiedzi, które są w takich sporach kluczowe). Poza tym dla postępowań sądowych nie przewidziano już żadnej szybkiej ścieżki, więc w praktyce efektywność takiego nadzoru sądowego może być ograniczona.Na pocieszenie: walka z shadow banamiPrzy tych wszystkich mankamentach projekt wydaje się nie do uratowania. Żeby jednak uniknąć oskarżenia o to, że widzimy jedynie problemy, możemy wskazać jeden wart uwagi – w każdym razie jeśli chodzi o regulację portali społecznościowych – element w propozycji Ministerstwa: mianowicie mechanizm odwoławczy od decyzji moderacyjnych portali społecznościowych obejmujący wszelkie działania tych serwisów, które wpływają na ograniczenie dostępności danej treści czy konta (a zatem nie tylko zwykłe bany, ale także np. zmniejszenie widoczności, czyli tzw. shadow bany). Tego rodzaju ograniczenia tylko wydają się mniej inwazyjne. W praktyce mogą być nawet bardziej dotkliwe, bo narzucane są w nieprzejrzysty i trudny do udowodnienia sposób – osoba publikująca może nawet nie zdawać sobie sprawy, że padła ofiarą shadow bana. Jeśli kiedyś doczekamy się jakościowej regulacji zarządzania treścią na platformach internetowych, warto, żeby uwzględniała ona także takie formy ograniczania możliwości wypowiedzi.***Podobno w komunikacji najważniejsze są nagłówki. Tworzenie prawa powinno rządzić się jednak nieco innymi zasadami. Poza chwytliwymi nazwami i wzniosłymi hasłami ważne są artykuły i paragrafy. Niestety w propozycji ministra sprawiedliwości zabrakło spójności między jednym a drugim – a pod wzniosłymi hasłami o ochronie wolności kryje się de facto zamach na nią. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że osoby tworzące dziś w Polsce prawo nie ograniczają się do czytania jedynie nagłówków.Dorota Głowacka, Wojciech Klicki, Anna ObemAktualizacja: 25.10.2021 r. złożyliśmy opinię do projektu ustawy.Projekt „Wszystko pod kontrolą” realizowany jest z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG. Anna Obem Autorka Linki i dokumenty Panoptykon: Rok z tzw. ustawą inwigilacyjną (18.01.2017)426.06 KBpdf Ustawa o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych (Lex Ziobro)240.18 KBpdf Wyrok TSUE z 6.10.2020 ws retencji danych w sprawach C‑511/18, C‑512/18 i C‑520/18750.94 KBpdf Temat prywatna cenzura Odpowiedzialność pośredników za treści w Internecie media społecznościowe prawo Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje dane i jakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Leave this field blank Zobacz także Podcast Jeszcze uwodzenie czy już wykorzystanie? O mediach społecznościowych. Rozmowa z Magdaleną Bigaj Dziś w podcaście gości Magdalena Bigaj, współautorka badań nad higieną cyfrową, założycielka i prezeska Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa, autorka książki Wychowanie przy ekranie. Jak przygotować dzieci do życia w sieci? W rozmowie z Katarzyną Szymielewicz mówi o teście higieny cyfrowej i… 06.04.2023 Dźwięk Artykuł Podsumowanie konkursu „ITelect” ELSA Poland Za nami kolejna już edycja Ogólnopolskiego Konkursu „ITele©t” organizowanego przez Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa ELSA Poland. 8 maja 2023 r. w symulacji rozprawy sądowej zmierzyli się finaliści konkursu, sprawdzając swoją wiedzę m.in. z zakresu ochrony danych osobowych. 17.05.2023 Tekst Artykuł Pierwsza decyzja sądu w sprawie SIN vs Facebook: internetowy gigant nie może utrudniać organizacji działalności w swoich portalach Sąd tymczasowo zakazał Facebookowi usuwania stron, kont i grup prowadzonych na Facebooku i Instagramie przez Społeczną Inicjatywę Narkopolityki, a także blokowania jej pojedynczych postów. Oznacza to, że przynajmniej do rozstrzygnięcia sprawy aktywiści SIN mogą prowadzić edukację narkotykową bez… 02.07.2019 Tekst
Ustawa o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych (Lex Ziobro)240.18 KBpdf