Jeśli nie big tech, to co? Manifest People vs Big Tech

Artykuł
30.09.2024
5 min. czytania
Tekst
Image
telefon

Ruch People vs Big Tech opublikował manifest, w którym wzywa do „otwarcia big techów”. Chodzi o uniezależnienie naszej cyfrowej infrastruktury od kilku globalnych korporacji.

manifeście zatytułowanym Beyond Big Tech: A manifesto for a new digital economy (Świat poza big techem. Manifest nowej gospodarki cyfrowej) ponad 70 organizacji zrzeszonych w ruchu People vs Big Tech, w tym Fundacja Panoptykon, zwraca uwagę na problemy wynikające z rosnącej dominacji kilku firm technologicznych na rynku cyfrowym. Jednym z najpilniejszych wyzwań jest niszczący wpływ wielkich platform internetowych na jakościowe dziennikarstwo, na stan debaty publicznej i na samopoczucie ludzi intensywnie korzystających z mediów społecznościowych.

Chodzi nie tylko o to, że kilka korporacji arbitralnie decyduje o tym, co wolno, a czego nie wolno publikować na portalach społecznościowych. Chodzi także o sposób, w jaki trenują algorytmy rekomendujące treści, oraz o cele, jakie im stawiają. Mimo fali krytyki podstawowym zadaniem algorytmów odpowiadających za skład feedów pozostaje „zaangażowanie” użytkownika. Jest tak dlatego, że czas spędzony na scrollowaniu przekłada się na zyski z reklam. A stąd prosta droga do promowania treści sensacyjnych, niskiej jakości, nierzadko dezinformujących – bo takie najskuteczniej przykuwają uwagę.

W czym „otwarte” platformy internetowe są lepsze od „zamkniętych”?

Co rozumiemy przez „otwarcie big techów”? Rozbicie wielkich firm technologicznych na mniejsze, zapobieganie dalszej konsolidacji usług w rękach monopolistów i wprowadzenie interoperacyjności, otwierającej pole do konkurencyjnych usług w ramach wielkich platform internetowych. Dlaczego to proponujemy? Dzięki takiemu otwarciu decyzje o sposobie komunikowania się w sieci oraz wpływ na to, jakie informacje będą bardziej, a jakie mniej dostępne, staną się rozproszone. W ten sposób trudniej będzie manipulować komunikacją i informacją – a zatem ludźmi.

Jednym z naszych postulatów jest wpuszczenie na dominujące platformy zewnętrznych aplikacji i usług rozwijanych przez niezależnych usługodawców. Dzięki otwarciu użytkownicy i użytkowniczki mogliby na przykład wybrać sobie zaufanego dostawcę algorytmu, który rekomenduje treści. A więc wybrać feed skonstruowany w oparciu o inne kryteria niż klikalność (czytaj: zyski z reklam). Mając do wyboru różne algorytmy, w tym premiujące jakościowe lub wiarygodne treści, moglibyśmy uciec od wszechobecnego clickbaitu i manipulowania naszą uwagą.

Zyski dla big techów, koszty dla ludzi

Czy monopoliści celowo dezinformują i podkręcają emocje? Chcemy wierzyć, że tak nie jest. Że to „jedynie” efekt uboczny działania algorytmów optymalizowanych na zaangażowanie. Niestety konstrukcja feedów bazująca na najbardziej angażujących treściach – sensacyjnych, emocjonalnych, radykalizujących – rodzi liczne problemy: obniżenie nastroju, uzależnienia behawioralne, fałszywy obraz świata, polaryzację społeczną. W skrajnych przypadkach działanie algorytmów może przerodzić niepokój społeczny w dramat.

W 2017 r. nienawistne komentarze na Facebooku, na które firma nie reagowała, przyczyniły się do eskalacji nienawiści wobec Rohingów w Birmie. W czystkach zginęło 25 tys. osób, 700 tys. zostało wygnanych z kraju.

Czy gdyby Facebook moderował komentarze „wyzywające kobiety od kurew, a mężczyzn od niewiernych psów”, kasował te wzywające do zabijania, skala tragedii byłaby mniejsza? Tego się już nie dowiemy. Wiemy jednak, że firma nie tylko nic nie zrobiła, ale wręcz zarabiała na tym procederze. Meta przyznała się do błędu.

Inny przykład: włoscy badacze sprawdzili, jakie treści podsuwa TikTok 78 pacjentom i pacjentkom centrum dla dzieci i młodzieży z zaburzeniami odżywiania. Bez względu na to, czy osoby te szukały, czy też nie, materiałów związanych ze swoimi problemami, algorytm platformy proponował treści promujące zaburzenia odżywiania oraz zachowania anorektyczne (otrzymało je odpowiednio 60% i 50% osób uczestniczących w badaniu).

Video file

Przeprowadzone przez Fundację Panoptykon studium przypadku pokazało, że w ograniczaniu niepokojących czy radykalizujących treści nie działają nawet mechanizmy zbudowane przez platformy („pokaż mniej takich treści”). Jeśli największe firmy technologiczne nie są w stanie sobie z tym poradzić, to może powinniśmy oddać więcej kontroli społeczeństwu?

„Wierzymy w świat, w którym władza nad danymi i technologia są zdecentralizowane, podlegają redystrybucji i są zdemokratyzowane, a nie skupione w rękach szkodliwych technologicznych monopoli. 

Świat, w którym ludzie mają wybór między różnymi narzędziami cyfrowymi, dzięki którym mogą odkrywać i komunikować się bez wyrzeczeń dla prywatności i innych przysługujących im praw. 

Świat, w którym nie jesteśmy zdani na algorytmy zaprojektowane, by nas śledzić, żerować na naszych danych i emocjach i uzależniać, a zamiast tego mamy kontrolę nad tym, co widzimy w swoich feedach w mediach społecznościowych – i możemy tym informacjom zaufać”.

Fragment manifestu Beyond Big Tech

Manifest opublikowały organizacje zrzeszone w globalnym ruchu People vs Big Tech, do którego należy także Fundacja Panoptykon.

Temat

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje danejakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności.