Artykuł 14.04.2020 6 min. czytania Tekst Image W tle głośnych apeli o współpracę i odpowiedzialność rząd po cichu zwiększył kontrolę nad osobami poddanymi kwarantannie. Na podstawie decyzji premiera firmy telekomunikacyjne od ponad dwóch tygodni przekazują wojewodom informacje o lokalizacji telefonów osób poddanych kwarantannie. Na dłuższą metę nie można jednocześnie opierać walki z pandemią na współpracy i społecznym zaufaniu oraz na rosnącej kontroli. 24 marca operatorzy telekomunikacyjni otrzymali decyzje premiera zobowiązujące ich do „przekazywania wszystkim wojewodom oraz właściwym terytorialnie jednostkom służb ustawowo powołanych do niesienia pomocy informacji dotyczących lokalizacji zakończenia sieci abonentów lub użytkowników podlegających nadzorowi epidemiologicznemu, kwarantannie, hospitalizacji lub izolacji, przebywających na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” (przykładowa decyzja). Przekazywanie ma się odbywać na podstawie umowy zawartej przez wojewodę mazowieckiego z operatorem, ale w przypadku odmowy jej zawarcia decyzja staje się natychmiast wymagalna. Ustawa dot. zapobiegania COVID-19 mówi, że taka decyzja nie musi nawet zawierać uzasadnienia. I tak rzeczywiście jest tym razem. Nie dowiemy się, dlaczego przekazanie danych w tak szerokim zakresie jest potrzebne. Bądźmycie solidarni i odpowiedzialni Poddanie się kwarantannie jest obowiązkiem prawnym. Dlatego rząd może weryfikować, jak społeczeństwo go przestrzega. Mimo to dotychczasowa narracja była zupełnie inna i opierała się na nawoływaniu do społecznej odpowiedzialności i dobrowolnej współpracy. Kilka dni przed wydaniem decyzji Ministerstwo Cyfryzacji apelowało, żeby osoby poddane kwarantannie stale przebywały we wskazanym miejscu: „To kwestia nie tylko odpowiedzialności, ale i solidarności”. W tamtym okresie aplikacja „Kwarantanna domowa” rzeczywiście była dobrowolna, więc ci, którzy jej nie zainstalowali, mogli żyć w przekonaniu, że jedyną formą ich kontrolowania pozostaną wizyty policjantów. Tymczasem od 24 marca do wojewodów popłynął strumień danych o lokalizacji osób poddanych kwarantannie – i już wtedy (a nie od czasu, kiedy aplikacja „Kwarantanna domowa” stała się obowiązkowa) telefony stały się narzędziem nadzoru. Okazuje się zatem, że państwo apeluje o współpracę obywateli, a za ich plecami szczegółowo kontroluje ich działania. Na dłuższą metę taki rozdźwięk jest nie do utrzymania: albo opieramy walkę z pandemią na poczuciu społecznej odpowiedzialności, z poszanowaniem praw obywatelskich, albo na rosnącym cyfrowym nadzorze. Dylemat ten bliżej opisał w swoim głośnym tekście Świat po koronawirusie Yuval Noah Harari: „W czasie kryzysu stajemy przed dwoma wyjątkowo ważnymi wyborami: po pierwsze, między totalitarnym nadzorem a prawami obywatelskimi, po drugie, między nacjonalistyczną izolacją a globalną solidarnością. (…) Jeśli nie będziemy ostrożni, epidemia stanie się momentem przełomowym w historii nadzoru przede wszystkim dlatego, że doprowadzi do dramatycznego przejścia od nadzoru »nad skórą« do kontroli »pod skórą«: od monitoringu zewnętrznego do wewnętrznego” (tłum. Katarzyna Wężyk). Czy ta decyzja jest legalna? Ustawa o przeciwdziałaniu COVID-19 pozwala premierowi wydawać polecenia prywatnym przedsiębiorcom. Wiemy, że np. niektóre firmy produkujące środki medyczne zostały zobowiązane do sprzedaży państwu rękawiczek czy maseczek. Z formalnej perspektywy zobowiązanie do przekazania państwu lokalizacji osób poddanych kwarantannie jest legalne. Jednak forma tych decyzji (brak uzasadnienia, natychmiastowa wykonalność) dopuszcza ogromną arbitralność. Skąd – jeśli nie na podstawie uzasadnienia – mamy wiedzieć, że państwo faktycznie potrzebuje lokalizacji wszystkich osób poddanych nadzorowi epidemiologicznemu i kwarantannie? Jak to przekazywanie ma działać, skoro liczba osób poddanych kwarantannie jest bardzo wysoka (aktualnie ponad 150 tys. osób), a ich lista bez przerwy się zmienia (jedni kończą kwarantannę, inni dopiero zaczynają)? Czy nie rodzi to ryzyka, że przekazywane będą też dane osób, które już swoją kwarantannę skończyły? Nie wiemy, czy operatorzy wciąż przekazują informacje o lokalizacji. Jeśli tak by było, to państwo zbiera informację o lokalizacji obywatela objętego kwarantanną z dwóch źródeł jednocześnie: za pośrednictwem obowiązkowej już aplikacji „Kwarantanna domowa” i bezpośrednio od firm telekomunikacyjnych. Z perspektywy celu – nadzoru nad osobami poddanymi kwarantannie – to za dużo. Wreszcie: w Panoptykonie doskonale wiemy, że informacje o lokalizacji operatorzy telekomunikacyjni od lat przekazują licznym służbom: policji, Straży Granicznej czy ABW i CBA. Służby te, mimo że dostęp do tych informacji mają od lat, nie zawsze potrafią zagwarantować ich bezpieczeństwo, czego dowiódł raport NIK poświęcony temu problemowi. Czy wojewodowie, którzy nagle dostali dostęp do lokalizacji dziesiątek tysięcy osób, mają odpowiednie narzędzia i systemy, żeby zagwarantować bezpieczeństwo tych informacji? Czy nie wystarczyłoby przekazywanie tych danych tylko policji i tylko w sytuacji, gdy brak raportów z aplikacji „Kwarantanna domowa” nasuwa podejrzenia, że doszło do naruszenia obowiązku)? Podsumowując: mimo że istnieje formalna podstawa prawna do zmuszenia operatorów do przekazywania danych o lokalizacji, arbitralny i bardzo szeroki nakaz przekazania danych budzi szereg wątpliwości natury konstytucyjnej. Kluczowy dostęp do informacji O tym, że premier wydał omawianą decyzję, wiemy dzięki kluczowemu w państwie demokratycznym dostępowi do informacji publicznej. Sieć Obywatelska Watchdog Polska spytała premiera i uzyskała te informacje w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej (a odpowiedzią podzieliła się z nami). To doskonały przykład na to, że szczególnie w trudnym czasie walki z pandemią to narzędzie społecznej kontroli władzy jest bardzo przydatne, a jego ograniczenia powinny niepokoić nas wszystkich. Wojciech Klicki Technologia może pomóc nam w walce z pandemią koronawirusa, ale wdrażanie w trybie przyspieszonym nowych rozwiązań technologicznych nie może stać się furtką do naruszeń praw i wolności obywateli. Poprzyj 7 filarów zaufania! Chcesz wiedzieć więcej o aplikacji „Kwarantanna domowa”? Odpowiadamy na najczęściej zadawane pytania i tłumaczymy, dlaczego wprowadzenie obowiązku instalacji aplikacji było złym pomysłem Wojciech Klicki Autor Linki i dokumenty premier_decyzja_orange_24.03.2020.pdf463.05 KBpdf Temat ochrona zdrowia Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje dane i jakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Leave this field blank Zobacz także Poradnik Technologia w służbie kobiet czy odwrotnie? Przyglądamy się aplikacjom do monitorowania cyklu Wiele aplikacji pod pozorem pomagania w rozwiązywaniu codziennych problemów – od monitorowania cyklu, przez dietę i ćwiczenia, po dobór produktów właściwych dla Twojej skóry – służy zgoła innym celom. Ich priorytetem jest zbieranie i sprzedawanie informacji o Tobie, bo ich model biznesowy oparty… 09.01.2020 Tekst Artykuł Jak Polska walczy z koronawirusem i dlaczego aplikacja nas przed nim nie ochroni? W środę (29 kwietnia) rządzący znów postawili Internet na nogi, zapowiadając pierwszy krok w kierunku rozmrożenia gospodarki: otwarcie centrów handlowych. Jednak pod jednym warunkiem: ludzie szturmujący sklepy mieli być zachęcani do instalowania rządowej aplikacji ProteGO Safe, która szacuje ryzyko… 05.05.2020 Tekst Artykuł RODO w ochronie zdrowia. Zdrowy rozsądek w cenie! Batman, Skrzat i Muminek – między innymi takimi pseudonimami zostali obdarzeni pacjenci jednej z przychodni. Nie, to nie nowy wymóg prawny, a jedynie nadgorliwość albo zagubienie zarządzających tą placówką. Lista RODO-absurdów w służbie zdrowia niebezpiecznie się wydłuża, podczas gdy prywatność… 17.10.2018 Tekst