Twitter by Musk. Czy jest się czego bać?

Artykuł
04.05.2022
3 min. czytania
Tekst
Image
Logo Twittera (niebieski ptak)

W ostatnich tygodniach to temat ważniejszy niż nowy polski ład, matury, a nawet wojna: Elon Musk kupił Twittera. Jedni boją się, że to oznacza blokowanie wszystkich, którzy mają odmienne zdanie od miliardera. Inni wręcz przeciwnie – że „absolutysta wolności słowa” doprowadzi do zalania Twittera morzem hejtu i dezinformacji. Czy te obawy są słuszne?

Przejęcie kontroli nad jednym z kluczowych dzisiaj narzędzi wywierania wpływu na debatę publiczną przez jedną osobę zapala czerwoną lampkę. Zwłaszcza jeśli jest to miliarder z określoną agendą biznesową, znany z jednej strony z blokowania swoich krytyków w mediach społecznościowych, a z drugiej – z kontrowersyjnych wypowiedzi. Ale niezależnie od tego, kto aktualnie posiada większość akcji, Twitter – i każda inna platforma internetowa – musi przestrzegać prawa obowiązującego na rynku, na którym funkcjonuje. A przynajmniej w Europie oznacza to obowiązek reagowania na publikację przez użytkowników treści niezgodnych z prawem (gdy platforma ma o nich wiedzę, np. w wyniku zgłoszenia), a wkrótce także ochronę przed nadmiernym blokowaniem. W tym kontekście większe zainteresowanie niż kontrowersyjne tweety Muska powinny budzić nowe unijne regulacje: akt o usługach cyfrowych (Digital Services Act, DSA).

DSA, który już wkrótce zacznie obowiązywać w całej Unii Europejskiej, wprowadzi szereg gwarancji chroniących prawa użytkowników wszystkich platform świadczących usługi w Unii. Firmy będą miały m.in. obowiązek wprowadzić przejrzyste zasady moderacji treści i możliwość skuteczniejszego odwołania dla blokowanych użytkowników. Jednocześnie, tak jak dziś, pod pewnymi warunkami będą mogły zostać pociągnięte do odpowiedzialności za brak reakcji na bezprawne treści (np. mowę nienawiści). Dodatkowo DSA wprowadza jeszcze inne rozwiązania, które mają ułatwić walkę z nielegalnymi materiałami i sprawić, że będzie ona skuteczniejsza niż obecnie. Chodzi np. o instytucję tzw. zaufanych zgłaszających, jaśniejsze reguły współpracy największych platform z organami ścigania czy możliwość odwołania dla osób zgłaszających bezprawne treści w przypadku braku reakcji ze strony platformy.

Można oczywiście dyskutować o tym, na ile rozwiązania zawarte w nowej regulacji są wystarczające, żeby skutecznie chronić nasze prawa – nie ze wszystkiego jesteśmy w pełni zadowoleni (będziemy szczegółowo analizować nowe przepisy na naszej stronie w kolejnych tygodniach i miesiącach). Dopiero w praktyce okaże się też, na ile te regulacje będą rzeczywiście efektywne. Ale może dzięki temu, że mamy demokratycznie uchwalone z udziałem społeczeństwa obywatelskiego zasady, nie musimy tak bardzo obawiać się nieprzewidywalnych miliarderów zza oceanu?

Dorota Głowacka, Anna Obem

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.