
„Co łączy amerykańskie programy masowej inwigilacji i polski system profilowania pomocy dla osób bezrobotnych? Poza nieuchronnością błędów, które – w zależności od kontekstu – mogą kosztować ludzkie życie lub przekreślać szansę na znalezienie zatrudnienia, oba systemy charakteryzuje fundamentalny problem z zaufaniem do ludzi i zbyt duża ufność pokładana w samych danych” – pisze w analizie dla tygodnika „Polityka” Katarzyna Szymielewicz.
Służby specjalne, wypowiadając globalną wojnę z terroryzmem, wyszły z założenia, że świat zaludniają potencjalni podejrzani. Postawiły na zbieranie wszystkiego, co tylko da się zebrać, i analizowanie tego materiału za pomocą programów komputerowych. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej – w obawie przed arbitralnością urzędników, ale też z braku zaufania do intencji zarejestrowanych bezrobotnych – postawiło na zbieranie danych wedle z góry ustalonego, sztywnego scenariusza i ich obróbkę z wykorzystaniem algorytmu. Dokąd prowadzi polityka państwa, której racjonalność opiera się na korelacjach statystycznych i mocy obliczeniowej komputerów? Z czego wynika tak duże zaufanie do technologii i tak mała wiara w człowieka? Polecamy tekst „Prawda ekranu”.
Dodaj komentarz