Do rozmowy o PRISM został tylko premier

Artykuł
05.09.2013
6 min. czytania
Tekst
Image

Wzburzenie w debacie publicznej wywołane rewelacjami Edwarda Snowdena nadal nie przekłada się ani na naszą wiedzę o problemie, ani na próby jego rozwiązania. Reakcja Unii Europejskiej ogranicza się do rozmów ze stroną amerykańską w grupach eksperckich i "przesłuchań", które niespiesznie planuje Parlament. W Polsce głos w sprawie PRISM (już w kilka dni po wybuchu afery) zabrał tylko Minister Administracji i Cyfryzacji, którego możliwości działania akurat w tym obszarze są bardzo ograniczone. Zupełnie inaczej do tematu podeszli Niemcy, być może dlatego, że tam kampania wyborcza już się rozpoczęła. Czy jest szansa na konkretne reakcje ze strony polskich władz? Próbujemy się tego dowiedzieć: 11 września chcemy o to zapytać premiera.

„Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji z zaniepokojeniem przyjęło informacje o istnieniu programu PRISM umożliwiającego amerykańskim służbom specjalnym dostęp do danych zgromadzonych na serwerach czołowych amerykańskich firm internetowych. Wydaje się, że w tym wypadku masowe zbieranie danych dotyczących obywateli obcych państw, przy braku podstaw w postaci podejrzeń konkretnych osób o działalność zagrażającą bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych Ameryki, nie znajduje uzasadnienia. (…) Sprawy te wymagają szybkiego i dogłębnego wyjaśnienia”. W takich słowach Minister Administracji i Cyfryzacji, Michał Boni, odpowiedział na list Rzecznik Praw Obywatelskich w sprawie PRISM. W końcu w grę wchodzi bardzo poważne, systemowe naruszenie prawa do prywatności i tajemnicy korespondencji obywateli Polski. Zgodnie z wszelką logiką rząd powinien zareagować. Gdyby sprawa dotyczyła Rosji czy Chin można przypuszczać, że reakcja byłaby natychmiastowa. Nie po raz pierwszy okazuje się jednak, że Stany Zjednoczone mają taryfę ulgową.

Zgodnie z wszelką logiką rząd powinien zareagować. Gdyby sprawa dotyczyła Rosji czy Chin reakcja byłaby natychmiastowa.

Oddając sprawiedliwość Ministrowi Administracji i Cyfryzacji, trzeba przyznać, że w obszarze swoich kompetencji zareagował tak jak mógł. MAC odpowiada za negocjacje nowego, europejskiego prawa o ochronie danych osobowych i tego tematu konsekwentnie nie odpuszcza. Harmonogram konsultacji społecznych w Polsce i spotkań roboczych na poziomie Rady UE jest równie napięty. W tych ramach polski rząd proponuje wzmocnienie gwarancji ochrony prywatności, także w kontekście transferów do krajów trzecich (np. Stanów Zjednoczonych) i udostępniania danych obywateli UE zagranicznym organom (miałoby to być niemożliwe bez odpowiedniej umowy międzynarodowej). Michał Boni idzie jeszcze krok dalej i zapowiada rewizję programu Safe Harbour („Bezpieczna Przystań”), który umożliwia dość swobodne przekazywanie danych firmom mającym siedzibę w USA i ich przetwarzanie na terytorium tego kraju.

Safe Harbour niewątpliwie stanowi poważny i niebezpieczny wyłom w europejskim systemie ochrony danych osobowych. Załatanie tej dziury, przy udziale polskiego rządu, byłoby dużym sukcesem. Ale ani to, ani zmiana europejskich standardów na jeszcze ostrzejsze, nie uchroni nas przed nieuprawnioną ingerencją amerykańskich służb w naszą prywatność. Dopóki dobrowolnie przekazujemy nasze dane amerykańskim korporacjom, a te są zobowiązane do dzielenia się tą wiedzą z wywiadem USA, nasze prawo do prywatności w sieci pozostanie wydmuszką.

Czy jest coś, co mogą zrobić polskie władze? Inspirujący może być przykład Niemiec.

Czy jest coś, co mogą zrobić polskie władze? Pewne jest, że samo zaniepokojenie w tej sytuacji nie wystarczy. Inspirujący może być przykład Niemiec, w których sprawa tajnych programów inwigilacji stała się jednym z wiodących tematów kampanii wyborczej. Wkrótce po pierwszych doniesieniach o programie PRISM kanclerz Angela Merkel poruszyła ten temat w rozmowie z prezydentem Barackiem Obamą. Merkel, wciąż bardzo dyplomatycznie, wezwała prezydenta USA do „zachowania równowagi między bezpieczeństwem publicznym, a ochroną prywatności obywateli”. Miesiąc później niemiecka minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger poszła krok dalej: skrytykowała słowa Baracka Obamy, który stwierdził: „Nie można mieć 100% bezpieczeństwa i 100% prywatności i zero nieprzyjemności”. Na łamach Spiegla zażądała też pełnego wyjaśnienia sprawy. Już 26 lipca w Bundestagu odbyła się debata na temat inwigilacji obywateli Niemiec w internecie.

Konkretne działania podjęła także niemiecka prokuratura, która rozpoczęła postępowanie sprawdzające dotyczące inwigilacji prowadzonej przez amerykańskie i brytyjskie służby specjalne. Śledczy zwrócili się do niemieckich służb o udzielenie informacji na ten temat. Wreszcie, przewodniczący parlamentarnej komisji nadzorującej służby wywiadowcze, Thomas Oppermann skierował do rządu 115 szczegółowych pytań o programy masowej inwigilacji i ich wykorzystywanie na terenie Niemiec. Opozycja wykonała wielką pracę w oparciu o doniesienia prasowe i wycieki z tajnych dokumentów, a rząd stanął na wysokości zadania i odpowiedział. Mimo że wiele z tych odpowiedzi ma szczątkowy, wymijający albo wręcz tajny charakter, niemiecka debata publiczna zyskała oparcie w faktach.

W Polsce jesteśmy nadal skazani na domysły i bliżej nieokreślone „zaniepokojenie”. To błędne koło trzeba przerwać.

W Polsce jesteśmy nadal skazani na domysły i bliżej nieokreślone „zaniepokojenie”. To błędne koło trzeba przerwać. Dlatego zaprosiliśmy do merytorycznej dyskusji przedstawicieli organów odpowiedzialnych za politykę bezpieczeństwa, nadzór nad służbami specjalnymi i ochronę praw człowieka, w tym premiera Donalda Tuska, Ministra Spraw Wewnętrznych i Ministra Sprawiedliwości. Mimo że debata ma się odbyć już 11 września, do tej pory swój udział w niej potwierdził tylko Michał Boni. A przecież, jak czytamy w jego liście do Rzecznik Praw Obywatelskich, "Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji nie prowadzi nadzoru i nie ma wiedzy o działaniach podejmowanych w tym zakresie przez polskie służby". Bartłomiej Sienkiewicz, który taką wiedzę niewątpliwie posiada, napisał, że ma w tym terminie inne plany. I żadnej alternatywy nie zaproponował. W tej sytuacji do rozmowy na temat działań i współpracy zagranicznej polskich służb zostaje sam premier. Liczymy, że Donald Tusk i tym razem podejmie dialog.

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji: Michał Boni o ochronie prywatności i Wielkim Bracie

Odpowiedź Ministra Administracji i Cyfryzacji na pismo Rzecznik Praw Obywatelskich w sprawie PRISM

Katarzyna Szymielewicz

Więcej na ten temat:

Fundacja Panoptykon: NSA a sprawa polska: czy świat bez inwigilacji jest jeszcze możliwy? (informacja o debacie 11 września)

Fundacja Panoptykon: Jak UE reaguje na PRISM? Obietnice i uniki

Fundacja Panoptykon: PRISM, SWIFT, PNR, Safe Harbour, czyli jak Amerykanie próbują zrozumieć świat

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.