Nowe karty miejskie w Warszawie: brak przygotowania i dezinformacja

Artykuł
22.01.2010
4 min. czytania
Tekst

Podstawowy zarzut, jaki Fundacja Panoptykon zgłasza wobec personalizacji kart miejskich w Warszawie, dotyczy nieproporcjonalności wprowadzanych rozwiązań do założonych celów, co prowadzi, w naszej ocenie, do naruszeń prawa pasażerów do ochrony swoich danych osobowych oraz prywatności. Jednak nasz sprzeciw wynika również z tego, w jaki sposób nowe rozwiązania są przez władze miasta i stołeczny ZTM wdrażane (tutaj szerzej przedstawiamy nasze zarzuty). Przede wszystkim chodzi tu o organizacyjne i techniczne nieprzygotowanie ZTM-u do wprowadzanych zmian oraz brak uczciwej i otwartej komunikacji z pasażerami (więcej na ten temat w komentarzu: Szumańska: Dezinformacja i mandaty).

ZTM nie przewidział, ilu pasażerów zdecyduje się na wyrobienie nowych kart: przedstawiciele przewoźnika już trzy miesiące temu twierdzili, że zdecydowana większość pasażerów wyrobiła nowe karty, choć wydano ich wtedy zaledwie 260 tys. W związku z tym nie przygotowano odpowiedniej liczby punktów, w których wydawane są karty miejskie (ich rozmieszczenie na mapie miasta również pozostawiało wiele do życzenia). Wyglądało na to, że wszystkie działania służące poprawie sytuacji i rozładowywaniu kolejek były podejmowane zupełnie ad hoc. Problem stanowił również brak rzetelnej i przystępnej informacji na temat zasad, na jakich wprowadzono nawe karty. Przede wszystkim warszawiacy powinni wiedzieć, z jakimi rzeczywistymi konsekwencjami wiąże się wyrobienie spersonalizowanej karty. Ale nie można zapominać również o tym, że zapewnienie odpowiedniej informacji mogłoby pomóc w rozładowaniu kolejek zdezorientowanych mieszkańców, którzy oblegali punkty wydawania nowych kart miejskich.

Wreszcie problem związany z funkcjonowaniem tzw. biletomatów. Przypomnijmy krótko, o co chodzi. Zgodnie z § 42 ust. 1 Taryfy przewozowej, bilety imienne kodowane na starych kartach miały być WYDAWANE do 31 grudnia 2009 roku. Jednak okazało się, że ZTM nie zdecydował się na odpowiednie przeprogramowanie biletomatów, za pomocą których nadal można zakodować bilety imienne na starych kartach. Sam ZTM przyznał, że zaprogramowanie biletomatów tak, by rozpoznawały, czy karta jest spersonalizowana, nie stanowi z technicznego punktu widzenia większego problemu, jednak ze względu na koszty nie zdecydowano się na przeprowadzenie odpowiedniej modernizacji. Na ile wynikało to ze zwykłej niefrasobliwości, a na ile było zamierzoną strategią przerzucenia odpowiedzialności i ryzyka na pasażera, trudno orzec.

Co jednak z osobami, które w już w 2010 roku zakodują bilet imienny na starej karcie? Pierwsze wypowiedzi przedstawicieli ZTM-u cytowane w prasie nie pozostawiałby złudzeń. Mogliśmy przeczytać, że takie osoby będą z całą bezwzględnością karane mandatami. Takie stanowisko spotkało się z krytyką, jednak nie doprowadziło do przyznania się przez ZTM do błędu. Zamiast tego zafundowano nam dezinformacyjny festiwal. Gazeta Stołeczna donosiła, że w 2010 roku będzie można nadal kodować bilety imienne na starych kartach i że będzie można z nich korzystać do 31 lipca (a nie do 30 czerwca)!  W Życiu Warszawy mogliśmy przeczytać, że ZTM zmienił zdanie i nie będzie podważał ważności takiego biletu zakodowanego w biletomacie.

Zwróciliśmy się do ZTM-u z prośbą o wyjaśnienie i po kilku dniach otrzymaliśmy odpowiedź, że informacje podawane w prasie nie były prawdziwe. Tylko czy warszawiacy, którzy korzystają z komunikacji miejskiej, zdawali sobie z tego sprawę? Żadnego oficjalnego dementi ani wyjaśniającego ostatecznie sprawę oświadczenia nie udało nam się znaleźć. Na stronie ZTM-u pojawiła się tylko informacja, że biletomaty będą przestrzegać pasażerów przed zakodowaniem biletu imiennego na starej karcie.

Pod koniec 2009 roku cały czas zatem nie było wiadomo, jak będzie wyglądać praktyka kontrolerów? Czy będą oni karać mandatem tych, którzy mimo wszystko się pomylą? Z wiadomości przysłanej przez dyrektora Rutę radnemu Dominiakowi 4 stycznia wynikało (choć w nie do końca jasny sposób), że w takiej sytuacji wobec pasażera nie będą wyciągane żadne konsekwencje. My również otrzymaliśmy o informację podobnej treści, tyle że przyszło nam na nią czekać trzy tygodnie – do 20 stycznia. Tymczasem na stronie internetowej ZTM-u nadal nie widać jasnej informacji, że osoby, które zakodują bilet imienny na karcie spersonalizowanej mogą z niej korzystać bez żadnych problemów.

Z informacji, którą dostaliśmy wynika, że ZTM jest przekonany (przynajmniej oficjalnie) o tym, że dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków informacyjnych. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Dlaczego warszawiacy czekają tyle na odbiór karty i tak niewiele z tego wszystkiego rozumieją? Dane zebrane, baza działa, system się kręci. I najwyraźniej tylko o to chodzi. Pasażer wydaje się niestety najmniej istotnym elementem tego systemu.

O przetargu na dodatkowe zabezpieczenia Warszawskiej Karty Miejskiej czytaj tutaj.

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.