Artykuł 16.12.2009 2 min. czytania Tekst Na ostatniej w tym roku sesji Rady Miasta stołeczni radni nie mieli możliwości głosowania nad projektem przewidującym rezygnację z obowiązkowej personalizacji i zachowanie możliwości kodowania biletów imiennych na starych kartach. Nie mieli oni nawet możliwości głosowania nad tym, czy w ogóle tym projektem należało zająć się w tym roku. Sprawa rozbiła się o postawę miasta, które zapewne uznało, że gra na zwłokę jest najlepszą metodą na rozprawienie się z protestami przeciwko narzuceniu warszawiakom spersonalizowanych kart miejskich. Projekt uchwały, o której mowa został złożony 10 grudnia i czekał na zaopiniowanie przez odpowiednie podmioty. Rano 17 grudnia okazało się, że jednak nie został on zaopiniowany i że nie wrócił do Rady Miasta. Radny będący przedstawicielem wnioskodawców został o tym poinformowany tuż przed sesją, w związku z czym na początku obrad, kiedy zgłaszane są propozycje zmian w porządku obrad, nie mógł zaproponować wniesienia pod głosowanie projektu dotyczącego kart miejskich. Postanowiliśmy jednak nie składać broni: zebraliśmy wymagane minimum 5 podpisów pod projektem uchwały (w tym samem brzmieniu) i zdecydowaliśmy, że postaramy się wrócić do tematu po zakończeniu części posiedzenia dotyczącej budżetu. Projekt został przejęty przez Biuro Prawne i wyglądało na to, że trudno będzie się doczekać na opinię prawnika jeszcze tego samego dnia. Jednak około godziny 16 jednemu z radnych udało się odzyskać zaopiniowany projekt uchwały - ten, który został zgłoszony 10 grudnia. Okazało się, że prawnik miał kilka technicznych uwag dotyczących brzmienia uchwały. Dokonaliśmy potrzebnych zmian i mieliśmy nadzieję, że ze względu na fakt, że uchwała nie niesie za sobą skutków finansowych dla miasta, uda się szybko uzyskać opinię skarbnika. Jednak jakiś czas później okazało się, że za pierwszym razem prawnik nie wyraził wszystkich swoich zastrzeżeń i proponuje kolejne zmiany brzemienia projektu uchwały. Zanim udało się je wprowadzić, sesja zaczęła zbliżać się do końca i radni zaczęli opuszczać salę obrad. Brak kworum przypieczętował los projektu uchwały. Mamy nadzieję, że mimo wszystko sprawa nie jest stracona. Wszystko będzie zależało tak naprawdę od radnych i ich podejścia do sprawy. Od tego, czy uznają, że sprawą warto zajmować się nadal w nowym roku. Teraz oczywiście najważniejszy ruch należy do Pani Prezydent Gronkiewicz-Waltz. To jej bowiem przysługuje kompetencja do przedłużenia obowiązywania dotychczasowych zasad i czasowego zachowania możliwości kodowania biletów imiennych na kartach niespersonalizowanych. O tym, dlaczego powinna skorzystać ze swojego uprawnienia, piszemy poniżej. Katarzyna Szymielewicz Autorka Temat karty miejskie prawo miasta bazy danych dane osobowe Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje dane i jakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Leave this field blank Zobacz także Artykuł „Rosyjski” FaceApp nie jest groźniejszy od samego Facebooka Czy zaspokojenie ciekawości, jak możesz wyglądać za kilkadziesiąt lat, naprawdę jest warte tak dużo, by w zamian oddać dostęp do wrażliwych danych nieznanej aplikacji, do tego rosyjskiej? Maciej Kawecki z Ministerstwa Cyfryzacji przestrzega przed bezrefleksyjnym korzystaniem z usługi… 19.07.2019 Tekst Artykuł „Będzie na czas”, czyli rząd zwleka z wdrożeniem dyrektywy policyjnej Już tylko 68 dni zostało na wdrożenie unijnej dyrektywy policyjnej, która miała wzmocnić prawa obywatelek i obywateli wobec państwa. Do Fundacji Panoptykon już kilka miesięcy temu trafił nieoficjalny projekt ustawy wdrażającej dyrektywę, ale oficjalnie w resorcie spraw wewnętrznych „trwają prace… 27.02.2018 Tekst Artykuł Kamerowe wolty w Krakowie Kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy o projekcie „monitoringu totalnego” w Krakowie, nie mieliśmy najmniejszego problemu, żeby wypunktować jego wady. Pomysł na instalowanie kamer na każdej latarni i monitorowania każdego centymetra przestrzeni publicznej to „czysta fantastyka, diagnoza sytuacji –… 06.03.2019 Tekst