Artykuł 03.08.2023 6 min. czytania Tekst Image Prywatność w sieci możliwa jest już dziś. Dużo zależy od naszych codziennych wyborów technologicznych. Choć w przypadku niektórych z nich poprzeczka ustawiona jest dość wysoko, jeśli chodzi o niezbędną wiedzę, to nasze decyzje przy urnach wyborczych i nasz głos w konsultacjach społecznych może poprzeczkę trudności obniżać.Śledząc informacje na temat diet, żywności czy jakości powietrza, można łatwo dojść do wniosku, że skuteczne dbanie o siebie i bliskich jest w zasadzie niemożliwe. Łatwo popaść w fatalizm – co z tego, że jeździmy do pracy rowerem, skoro przy okazji wdychamy toksyczne spaliny. Co z tego, że staramy się jeść zdrowo, skoro regularnie zmieniają się zalecenia dietetyczne. Jak mamy zachować higienę, jeśli zmienia się nawet to, co oznacza „higieniczny tryb życia”? A jednak… statystycznie żyjemy coraz dłużej i coraz zdrowiej.Prywatność – pojawia się i znikaPodobnie ma się rzecz z prywatnością w sieci. Doniesienia medialne jej dotyczące zwykle wydają się skupiać na ostrzeżeniach i nowych sposobach śledzenia czy oszukiwania nas w Internecie. Ujawniają kolejny wyciek danych (jak niesławny przypadek Morele.net parę lat temu) albo aferę dotyczącą nadużywania zaawansowanych narzędzi cyfrowej inwigilacji osobistej (jak Pegasus). Wydawać by się więc mogło, że jesteśmy wszyscy na z góry przegranej pozycji i że czas się po prostu z tym pogodzić.Powiedzmy sobie więc jasno: prywatność w sieci jest możliwa. I to nie tylko teoretycznie, kiedyś, w przyszłości – możliwa jest w praktyce, tu i teraz. Mało tego: dziś jest łatwiejsza do osiągnięcia niż pięć czy dziesięć lat temu. Choć oczywiście do ideału wciąż daleko.Odpowiadałem za bezpieczeństwo dziennikarzy i dziennikarek śledczych pracujących m.in. nad Panama Papers. Bazowałem w dużej mierze na narzędziach i technikach, z których korzystać możemy wszyscy. Różnica polegała na tym, że stosowane były znacznie bardziej konsekwentnie, ponieważ bezpieczeństwo i prywatność były dużo ważniejsze niż wygoda.Jak dbać o prywatność?Dużo zależy od codziennej higieny. Możemy wybierać usługi i produkty bardziej lub mniej przyjazne prywatności: od jakiegoś czasu, w następstwie rewelacji snowdenowskich, dostępne są choćby laptopy i smartfony z fizycznymi wyłącznikami mikrofonu i kamery. Możemy zmieniać nasze nawyki na takie, które pomogą nam utrudnić śledzenie nas w Internecie, np. poprzez korzystanie na co dzień z przeglądarki w trybie prywatnym do ogólnego przeglądania Internetu i oddzielnej przeglądarki w normalnym trybie do stron ważnych, do których musimy być zalogowani.Już niewielkie zmiany w tym, jak na co dzień korzystamy z technologii, mogą przynieść realne rezultaty. Im więcej czasu i energii poświęcimy na zadbanie o naszą prywatność, tym lepsze będą efekty. Narzędzi bardziej przyjaznych prywatności nie brakuje, często jednak wymagają nieco większej wiedzy technicznej, są nieco trudniejsze lub mniej wygodne w użyciu – albo mają inne ograniczenia. Czasem zwyczajnie nawet nie wiemy, że alternatywa istnieje.Porównanie do dbania o zdrowie nie jest przypadkowe: nie każda osoba może spędzać po kilka godzin dziennie na ćwiczeniach fizycznych, nie każdy może sobie pozwolić na (często droższą) nieprzetworzoną, zdrową lokalną żywność, nie każdy ma dostęp do odpowiedniej wiedzy. Nie z każdym zagrożeniem dla naszego zdrowia możemy też poradzić sobie indywidualnie.Potrzebujemy rozwiązań systemowychKonieczna jest porządna edukacja medialna dla dzieci i dorosłych, w tym seniorów, tak by osoby korzystające z sieci wiedziały, jak same mogą zadbać o swoje bezpieczeństwo i prywatność. Powinna skupiać się jednak nie na produktach wyłącznie od big techów, ale na narzędziach dających ich użytkowniczkom i użytkownikom więcej kontroli nad przekazywanymi danymi i cyfrowym otoczeniem. Oburzylibyśmy się przecież, gdyby szkolna stołówka serwowała wysoce przetworzoną żywność z fast-fooda za rogiem zamiast promować zdrowe nawyki żywieniowe.Konieczne są też nowe regulacje prawne oraz lepsze stosowanie regulacji już istniejących. RODO rozpoczęło powolny proces gigantycznych zmian – choć weszło w życie w 2018 r., dopiero dziś zaczynamy doceniać jego skutki. Skutki zasadniczo pozytywne: wbrew narracji, w której budowanie kapitaliści nadzoru przez lata włożyli ogrom pracy i nieprzebrane środki. Image Pamiętaj o tym, że klikając w X także wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych. Jeśli widzisz na bannerze opcję „odrzuć wszystkie"Choć dalej trapią nas irytujące pop-upy do wyrażania zgody np. marketingowej (często celowo tworzone w sposób utrudniający świadome korzystanie), coraz częściej pojawia się możliwość odrzucenia jednym kliknięciem wszystkich próśb o zgodę na śledzenie. To wynik szeregu procesów sądowych zainicjowanych przez europejskie organizacje pozarządowe w oparciu o RODO. Część z nich wciąż czeka na decyzje.Ważne jest wspieranie etycznej technologiiIstnieją portale, które nie korzystają z narzędzi śledzących i w związku z tym nie muszą wyświetlać irytujących pop-upów czy bannerów. Niezależne projekty, takie jak LetsEncrypt, umożliwiły większości stron internetowych przejść na szyfrowany protokół HTTPS w ciągu zaledwie kilku lat. Nowe regulacje (jak akt o usługach cyfrowych) wyciągają wnioski z wdrożenia RODO i bezpośrednio zabraniają stosowania manipulacyjnych interfejsów. Ujarzmianie biznesu opartego o śledzenie nas w Internecie trwa długo, ale niewątpliwie posuwa się naprzód.Potrzebne jest też wsparcie budowania i ulepszania przyjaznych prywatności narzędzi cyfrowych ze środków publicznych. Nawet niewielka część pieniędzy wydawanych dziś na licencje i wdrożenia narzędzi wielkich korporacji miałaby ogromne znaczenie, gdyby przeznaczona została na rozwój narzędzi otwartych, a nie śledzących, zwłaszcza w zakresie łatwości użycia i rozwoju brakującej funkcjonalności. Takie programy na poziomie Unii Europejskiej już istnieją i mają realne rezultaty.Prywatność w sieci jest możliwa. Nie zawsze jest łatwa, ale z czasem stopniowo tę poprzeczkę można obniżać. Wszystko zależy od decyzji, które możemy podjąć – zarówno indywidualnie, jak i jako społeczeństwo. Pytanie nie brzmi „czy”, ale „kiedy” je podejmiemy. Michał „rysiek” Woźniak Autor Temat bazy danych Internet profilowanie Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje dane i jakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Leave this field blank Zobacz także Artykuł To nie błąd, tylko logiczna konsekwencja modelu biznesowego Facebooka! Wbrew temu, co wmawia nam Mark Zuckerberg, w aferze Cambridge Analytica Facebook nie był bierną ofiarą. Profile 50 milionów użytkowników, nie "wyciekły" z serwisu, ale zostały przekazane zgodnie z ówcześnie obowiązującymi zasadami działania Facebooka. 26.03.2018 Tekst Podcast Kulturalnie o technologii. Rozmowa z Jakubem Szamałkiem W popkulturze relacja człowieka i technologii to temat stale eksploatowany. Zwykle nie gramy w jednej drużynie. Skąd bierze się technofobia? Czego boimy się najbardziej? Czy groźna cyberprzyszłość jest już naszym udziałem? Zapraszamy na kolejny wakacyjny odcinek podcastu Panoptykon 4.0. … 01.08.2019 Dźwięk Artykuł Rejestr niedoszłych samobójców: stygmatyzacja i odwracanie uwagi od problemu Jak donosi Rzeczpospolita, działający przy Ministerstwie Zdrowia zespół roboczy do spraw prewencji samobójstw i depresji podjął uchwałę, w której zdecydował o rozpoczęciu prac nad stworzeniem Krajowej Bazy Danych na rzecz Monitorowania i Profilaktyki Zachowań Samobójczych. Mają się w niej znaleźć… 25.06.2020 Tekst