Konkluzje szczytu UE: niższy priorytet dla praw obywateli

Artykuł
28.10.2013
4 min. czytania
Tekst

Jakie intencje miała Rada Europejska, nie wyznaczając, wbrew oczekiwaniom, konkretnej daty zakończenia prac nad reformą przepisów o ochronie danych osobowych? I co to ma wspólnego z ostatnimi doniesieniami o inwigilacji czołowych europejskich polityków? Może nic, a może wszystko. Interpretacja ustaleń z ostatniego szczytu UE zależy od tego, kto interpretuje. Fakty są takie, że nadal nie wiemy, które rządy są zdeterminowane, żeby przyjąć nowe przepisy o ochronie danych osobowych przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, i czy uda się w tej sprawie wypracować polityczny konsensus. Dobrze, że przynajmniej polski rząd konsekwentnie zmierza w tym kierunku.

Decyzja europejskich liderów, żeby przyjąć pakiet do wiosny 2014 roku, oznaczałaby, że Europa stoi na straży praw swoich obywateli.

22 października, kilka dni przed szczytem Unii Europejskiej, minister Michał Boni zorganizował spotkanie z „interesariuszami reformy ochrony prywatności”, w tym organizacjami pozarządowymi i przedstawicielami biznesu. Jednym z punktów agendy był projekt konkluzji Rady Europejskiej, dotyczący prac nad nowym rozporządzeniem o ochronie danych osobowych. W wersji, o której wówczas dyskutowaliśmy, była jeszcze mowa o zakończeniu prac do końca 2014 r. Michał Boni bronił tej propozycji, rozumiejąc, że upływ czasu może działać tylko na niekorzyść reformy. O szybkie przyjęcie pakietu o ochronie danych osobowych apelował w czasie szczytu także premier Donald Tusk.

W konkluzjach Rady nie pojawił się jednak konkretny termin, a jedynie postulat "terminowego przyjęcia" przepisów o ochronie danych.

W ostatecznie przyjętych konkluzjach Rady Europejskiej nie pojawił się jednak konkretny termin, a jedynie postulat „terminowego przyjęcia” unijnych przepisów o ochronie danych. Rada uznała, że ma to „kluczowe znaczenie dla ukończenia tworzenia jednolitego rynku cyfrowego do 2015 roku”. Tym samym pojawiła się zagadka: czy „w domyśle” Rada zaakceptowała koniec 2015 roku jako horyzont czasowy dla prac nad nowym rozporządzeniem, czy jednak te prace są traktowane priorytetowo, a słowo „terminowe” należy interpretować optymistycznie? Ta pierwsza opcja nie wróży nic dobrego, bo zaplanowane na maj 2014 roku wybory do Parlamentu Europejskiego mogą zmienić układ sił i skutecznie zablokować reformę.

Czy Rada Europejska dopuszcza przeciągnięcie prac nad nowym prawem o ochronie danych do 2015 roku?

To, że Rada Europejska dopuszcza przeciągnięcie prac nad nowym prawem o ochronie danych osobowych do 2015 roku, sugerują przeciwnicy tej inicjatywy – przede wszystkim Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Tę interpretację podchwyciły brytyjskie i amerykańskie media, głosząc opóźnienie reformy. Ale słowo „terminowe” można też rozumieć jako zapowiedź przyspieszenia prac. Na to wciąż wydaje się liczyć premier Donald Tusk, który komentując ustalenia ze szczytu, podkreślał, że „udało się utrzymać zapis, który naszym zdaniem gwarantuje szybką i skuteczną pracę nad tymi regulacjami”.

Co autorzy konkluzji mieli na myśli, zobaczymy w praktyce. Jeśli Rada Europejska zdecydowała się na przyspieszenie prac nad reformą, będzie musiała bardzo szybko przejść od deklaracji do działań: na wypracowanie wspólnej wizji pakietu o ochronie danych osobowych zostało jej zalewie kilka miesięcy. Jeśli takie stanowisko nie pojawi się na stole z początkiem przyszłego roku, szanse na przeprowadzenie negocjacji z pozostałymi instytucjami do marca 2014 (ostatni moment, kiedy nad pakietem może głosować Parlament) spadną blisko zera.

Jedynym wydarzeniem, które mogło wpłynąć na zmianę stanowiska szefów rządów, była afera podsłuchowa z Angelą Merkel w roli głównej.

Odsuwając na bok domysły, ciekawsze wydają się powody, dla których Rada Europejska zostawiła sobie tę furtkę interpretacyjną. Z perspektywy zewnętrznego obserwatora jedynym wydarzeniem, które mogło wpłynąć na zmianę stanowiska szefów rządów, była afera podsłuchowa z Angelą Merkel i Barackiem Obamą w rolach głównych. Jeśli poważnie traktować prace nad nowym rozporządzeniem o ochronie danych osobowych, Niemcy i inne kraje, które publicznie deklarują „zaniepokojenie poziomem inwigilacji”, powinny dążyć do zaostrzenia przepisów i przyspieszenia prac. To też sugeruje komisarz Viviane Reding.

Euobserver.com podaje, że, zdaniem Reding, w związku z doniesieniami medialnymi o podsłuchu w telefonie Angeli Merkel i masowej inwigilacji Francuzów przez NSA, europejscy liderzy powinni tym bardziej poprzeć projekt rozporządzenia. „Ochrona danych musi obowiązywać, bez względu na to, czy to dotyczy e-maili obywateli, czy telefonu komórkowego Angeli Merkel” – powiedziała Reding. Jej zdaniem wspólna decyzja europejskich liderów, żeby przyjąć pakiet do wiosny 2014 roku, wysłałaby mocny komunikat, że Europa stoi na straży praw swoich obywateli. Nawet, jeśli nowe przepisy o ochronie danych nie mogą zabronić inwigilacji, jaką NSA prowadzi zgodnie z amerykańskim prawem.

Najwyraźniej europejscy liderzy, wzburzeni, a może wręcz pokłóceni w wyniku ostatnich doniesień o inwigilacji, nie widzą związku między jednym a drugim tak wyraźnie, jak komisarz Viviane Reding. Dlatego do końca roku priorytetem Niemiec i Francji będzie wypracowanie ze Stanami Zjednoczonymi wspólnych ram, określających dopuszczalne granice szpiegowania. Nowe ramy chroniące prywatność zwykłych obywateli być może będą musiały poczekać na lepszy moment.

Katarzyna Szymielewicz

Polecamy:

Gazeta Wyborcza: Koniec szczytu UE: Europa oburza się na USA za szpiegowanie, ale boi się przesady

Panoptykon: Jak powstaje prawo o ochronie danych osobowych? Infografika

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.