Mieszkańcy osiedli na kontrolowanym

Artykuł
11.10.2017
4 min. czytania
Tekst
Image

Stanisław Anioł wiedział wszystko o mieszkańcach bloku przy ul. Alternatywy 4, którego był gospodarzem. Dziś mieszkańcy niektórych osiedli są równie przezroczyści, ale nie znają swojego „anioła”.

Domofon wie o Tobie więcej, niż myślisz

Jedna z warszawskich wspólnot mieszkaniowych wykorzystuje specjalne domofony wyposażone w tzw. pestki, czyli urządzenia dostępu. Zamiast wpisywać kod lub otwierać drzwi zwyczajnym kluczem wystarczy zbliżyć pestkę do domofonu. Dostaliśmy od czytelnika sygnał, że zarząd jednej ze wspólnot mieszkaniowych w Warszawie postanowił uporządkować bałagan w spisie wydanych urządzeń dostępu poprzez przypisanie ich do poszczególnych lokali. Jeśli mieszkańcy nie podadzą swoich danych, ich urządzenie zostanie zdezaktywowane, czyli w praktyce będą oni mieli co najmniej utrudniony dostęp do budynku i tym samym – do swoich mieszkań. To jednak wierzchołek góry lodowej: zewnętrzna firma zarządzająca urządzeniami ma dodatkowo monitorować ich użycie. W połączeniu z wiedzą o tym, do kogo należy dana pestka, możliwe więc będzie tworzenie zestawień wejść i wyjść mieszkańców każdego lokalu. Z otrzymanych przez nas informacji wynika, że zarząd nie ma podpisanej umowy z firmą administrującą systemem i nie istnieją żadne wewnętrzne procedury przetwarzania tych danych.

Czym zapisywanie informacji z pestek różni się od pilnowania drzwi przez tradycyjnego dozorcę? Dozorca może podzielić się swoją wiedzą najwyżej przy rodzinnym obiedzie, informatyczna baza wejść i wyjść w mgnieniu oka może trafić do każdego.

Jak zarząd wspólnoty uzasadnia ten pomysł?

Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że główną motywacją zarządu jest potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom. Według zarządu powstanie takiej bazy ułatwi policji identyfikację sprawców potencjalnych kradzieży. Jaką gwarancję ochrony przed kradzieżami daje ciągła obserwacja użycia urządzeń dostępu przez mieszkańców? Tego nie wiemy. Pewne jest jednak to, że tworzenie zestawień wejść i wyjść pozwala na ustalenie nawyków mieszkańców – tego, jak długo i w jakich godzinach są poza domem. Jeśli taka baza trafi w niewłaściwe ręce, może to przynieść efekt odwrotny do zamierzonego – ułatwić kradzież lub włamanie.

Moje osiedle – moja twierdza?

Ta sytuacja to fragment większego obrazka. Grodzone, monitorowane osiedla to wciąż plaga polskich miast. Deweloperzy i wspólnoty mieszkaniowe podejmują – co najmniej za milczącym przyzwoleniem mieszkańców – działania, których deklarowanym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa. Całodobowy monitoring, kontrola dostępu do budynków, ogrodzenia – wszystko to brzmi jak wyjęte z opisu pilnie strzeżonej twierdzy. Mało dyskutowanym skutkiem ubocznym tych rozwiązań jest gromadzenie ogromnej ilości danych o mieszkańcach i osobach ich odwiedzających. Mało kto wie, co dzieje się z obrazami zarejestrowanymi przez kamery czy z zestawieniami wejść i wyjść: kto ma do nich dostęp i jak są wykorzystywane. Niewiele uwagi poświęca się też ryzyku dostania się takiej masy danych w niepowołane ręce, a powinno ono przynajmniej skłonić do refleksji nad tym, czy takie rozwiązania są aby na pewno konieczne.

Niestety, żyjemy w czasach zapotrzebowania na przestrzeń pod nadzorem. Jednak to nie tylko zagrożenie dla prywatności i danych osobowych. Jakie są realne koszty społeczne funkcjonowania w społeczeństwie nadzorowanym, zwłaszcza jeśli nadzór dotyczy tak bliskiej każdemu sfery jak okolica, w której przebywa na co dzień? Rozwój różnych narzędzi nadzoru w tym obszarze sprzyja podejrzliwości, osłabia poziom wzajemnego zaufania, niweczy więzi społeczne i często prowadzi do konfliktów i spadku poczucia bezpieczeństwa.

W sprawie monitorowania urządzeń dostępu zwróciliśmy się do zarządu wspólnoty i wciąż czekamy na jego odpowiedź. Prawdopodobnie zwrócimy się w tej sprawie też do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, bo działania wspólnoty wydają się nam co najmniej wątpliwe z perspektywy zasad ochrony danych osobowych.

Nadzorcze pestki, rozwinięty monitoring i wysokie płoty. Czy Wasze wspólnoty/spółdzielnie też tak wyglądają? Dowiedzcie się, jakie dane o Was są zbierane, i napiszcie do nas, jeśli zaniepokoi Was, że Wasze codzienne życie też jest nadzorowane. Pozostaje nam mieć nadzieję, że monitorowanie użycia pestek do domofonu to tylko jednostkowy przypadek.

Karolina Iwańska

Pomóż nam w walce o wolność od niepotrzebnej inwigilacji. Przekaż darowiznę na konto Fundacji Panoptykon!

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.