O znikaniu z wyszukiwarek

Artykuł
26.06.2013
4 min. czytania
Tekst

Tocząca się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE sprawa C-131/12 Google Spain i Google powoli zbliża się do swojego finału. Trybunał rozstrzygnie w niej, czy można żądać od wyszukiwarki wymazania informacji o sobie, a więc czy istnieje „prawo do bycia zapomnianym”. Wczoraj opinię w tej sprawie przedstawił Rzecznik Generalny Trybunału.

Sprawa o to, czy można zniknąć z wyszukiwarki toczy się na skutek uporu pewnego Hiszpana, który nie chciał, by w Internecie dostępna była informacja o licytacji jego nieruchomości. W momencie publikacji tekstu w gazecie wszystko było jednoznaczne: informowano o mającej się odbyć licytacji, którą przeprowadzały – na skutek zaległości podatkowych Hiszpana – tamtejsze organy podatkowe. Jednak to było w 1998 r.. Dziś sprawa jest dawno nieaktualna, ale dostępne w Internecie archiwum gazety wciąż informuje o licytacji. Skoro żądanie usunięcia treści przez gazetę się nie udało (opublikowano ją na żądanie organów publicznych), Hiszpan postanowił zażądać tego od wyszukiwarki.

Ostatecznie sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE, który odpowiedzieć ma na tzw. pytania prejudycjalne zadane przez hiszpański sąd. Sąd krajowy może bowiem spytać Trybunał o to, jak powinien interpretować przepisy unijne. Tym razem chodzi o interpretację unijnej dyrektywy o ochronie danych osobowych, a konkretnie to, czy wyszukiwarkę można uznać za administratora danych. Wczoraj wypowiedział się w tej sprawie Rzecznik Generalny Trybunału, Niil Jaaskinen. Jego opinia nie jest co prawda dla sędziów wiążąca, jednak dość często wyroki Trybunału idą w kierunku, jaki wyznacza argumentacja Rzecznika.

Niil Jaaskinen zwrócił przede wszystkim uwagę, że pierwszy projekt obowiązującej dziś dyrektywy o ochronie danych osobowych powstał jeszcze w 1990 r., kiedy Internet w dzisiejszym znaczeniu po prostu nie istniał, a przede wszystkim – nie było żadnych wyszukiwarek. Moment przyjęcia dyrektywy w 1995 r. przypadał zaś na początki Internetu, kiedy zaczęły się pojawiać pierwsze podstawowe wyszukiwarki. Nikt nie mógł wówczas przewidzieć, jak bardzo to narzędzie zrewolucjonizuje świat. Zdaniem Rzecznika ten kontekst technologiczny ma znaczenie przy interpretacji przepisów dyrektywy.

Pierwsze pytanie zadane przez hiszpański sąd dotyczy tego, czy unijne i hiszpańskie prawo (dyrektywa 95/46/WE o ochronie danych osobowych oraz wdrażające ją przepisy krajowe) w ogóle ma w tym przypadku zastosowanie, czy też właściwy do rozpatrzenia sporu jest sąd stanu Kalifornia, gdzie znajduje się siedziba spółki-matki grupy Google. Dla Rzecznika kluczowe znaczenie ma fakt, że przetwarzanie danych przez Google odbywa się w kontekście jego działalności gospodarczej prowadzonej w danym kraju – dla celów marketingu i sprzedaży powierzchni reklamowych w wyszukiwarce internetowej zakładane są oddziały lub spółki zależne, których działalność skierowana jest do osób mieszkających w tym państwie. Mówiąc wprost: jeśli Google zarabia w danym państwie np. na sprzedaży reklam w związku ze swoją wyszukiwarką, podlega unijnym przepisom o ochronie danych osobowych.

Jednak kluczowa dla sprawy jest odpowiedź na drugie pytanie – czy działalność wyszukiwarki, polegająca na lokalizowaniu opublikowanych już wcześniej informacji, a następnie ich udostępnianie, stanowi przetwarzanie danych, a Google jest ich administratorem? Rzecznik udziela odpowiedzi twierdzącej tylko na pierwszą część pytania: jego zdaniem wyszukiwarka przetwarza dane, nie jest jednak ich administratorem. Zgodnie z dyrektywą administratorem jest bowiem ten, kto określa cele i sposoby przetwarzania danych. Zdaniem Rzecznika automatyczne przetwarzanie danych przez Google tego wymogu nie spełnia. Takie postawienie sprawy oznacza, że bezzasadne staje się pytanie trzecie – o możliwość żądania usunięcia z wyszukiwarek niepożądanych przez nas informacji. Obecnie obowiązujące przepisy przyznają takie prawo tylko w stosunku do administratora danych.

Postawione pytania i odpowiedzi, jakich ostatecznie udzieli sąd, mają duże znaczenie w kontekście specyficznego obszaru, jakim jest przetwarzanie danych osobowych przez wyszukiwarki. Uznanie, że są one administratorami danych mogłoby doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji, w której każdy mógłby domagać się usunięcia z Internetu dotyczących go informacji. Stworzyłoby to niewyobrażalne problemy praktyczne, chociażby związane z weryfikacją tożsamości osób zgłaszających takie żądania. Nie zmienia to jednak faktu, że dziś osoby, które chciałyby usunąć z Internetu np. nieprawdziwe lub obraźliwe informacje na swój temat, mają ciężki orzech do zgryzienia.

Praktyczne problemy ochrony danych osobowych w Internecie – jak chociażby określenie, jakie przepisy stosuje się do danych o Europejczykach przetwarzanych przez firmy spoza Unii – z którymi mierzy się teraz Trybunał Sprawiedliwości UE, być może niedługo staną się nieaktualne. W Brukseli trwają coraz bardziej zaawansowane prace nad kompleksową reformą przepisów o ochronie danych osobowych, które uregulują m.in. ten obszar.

Wojciech Klicki

Więcej informacji o reformie ochrony danych

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.