Olimpiada 2016: bezpiecznie w Mieście Boga?

Artykuł
05.08.2016
4 min. czytania
Tekst
Image

5 sierpnia rozpoczynają się igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. W związku z serią ataków terrorystycznych, które dotknęły Europę w ostatnich miesiącach, odbędą się one pod szczególnym nadzorem. Wydaje się jednak, że kiepska organizacja imprezy nie ogranicza się do krytykowanych deficytów czystości w wiosce olimpijskiej, ale może również odbić się na bezpieczeństwie 10 tys. sportowców i 500 tys. kibiców, którzy przybyli do Brazylii.

Rio de Janeiro na kilka dni przed olimpiadą przypomina Paryż czy Brukselę po zamachach terrorystycznych. Na ulicach roi się od uzbrojonych po zęby policjantów i żołnierzy – w czasie imprezy ma ich tam być 85 tysięcy. Dodatkowo brazylijskich funkcjonariuszy wspierają w przygotowaniach koledzy ze służb zagranicznych, m.in. z francuskiej jednostki specjalnej RAID. Wygląda jednak na to, że w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa brazylijskie władze mogą minąć się z kluczowymi problemami.

Przygotowania do olimpiady przypominają do pewnego stopnia sytuację we Francji, gdzie od listopada 2015 r. trwa stan wyjątkowy. Nad Sekwaną nikogo już nie dziwi konieczność przejścia przez bramki bezpieczeństwa przy wejściu do teatru czy widok żołnierza uzbrojonego w karabin przechadzającego się po kampusie uniwersyteckim. Jednak mimo najwyższego stopnia zagrożenia terrorystycznego obchody 14 lipca w Nicei okazały się bardzo słabo chronione, a dżihadysta, który poderżnął gardło księdzu w Normandii, został wcześniej warunkowo zwolniony z więzienia. Istnieje niebezpieczeństwo, że podobnie jak we Francji, tak i w Brazylii środki bezpieczeństwa okażą się iluzoryczne – ministerstwo sprawiedliwości w ostatniej chwili rozwiązało umowę z firmą odpowiedzialną za bramki bezpieczeństwa przy wejściach na obiekty olimpijskie, a jeden z pracowników je obsługujących w rozmowie z CNN wyjaśnia, że przy zatrudnianiu nie był pytany o niekaralność, a szkolenie, jakie przeszedł, było bardzo powierzchowne.

Specjaliści wskazują, że władze skupiły się na jednym rodzaju zagrożenia, które w Brazylii ma ograniczony wymiar. Nie jest ona zaangażowana militarnie, nie ma oczywistych wrogów na arenie międzynarodowej. Ryzyko ataku terrorystycznego w czasie igrzysk nie jest oceniane jako poważne i z pewnością jest niższe niż we Francji w trakcie niedawnego Euro 2016, gdzie na szczęście obyło się bez incydentów o takim charakterze.

W Brazylii większym zagrożeniem może być przemoc wewnętrzna, z którą państwo dotychczas sobie nie poradziło. Po dwudziestu pięciu latach rozwoju kraj wszedł w okres napięć społecznych i protestów spowodowanych korupcją na szczytach władzy. Olimpiada odbywa się w najgorszym możliwym momencie, a Brazylijczycy widzą w niej bardziej źródło strat niż zysków. „Każdy mieszkaniec miasta, który nie ma helikoptera, by dostać się do pracy, jest ofiarą tego wydarzenia” – twierdzi Antonio, mieszkaniec Rio. „Burmistrz miasta wyznaczył kolejny dzień wolny od pracy, przyznając jednocześnie, że nie jest możliwe normalne poruszanie się po niektórych dzielnicach. Niektórzy twierdzą, że cały wysiłek się opłaci, bo dziedzictwo igrzysk olimpijskich będzie pozytywne dla miasta i kraju. Ciężko w to wierzyć, pamiętając doświadczenia igrzysk panamerykańskich w 2007 r. i mundial w 2014 r.” – dodaje. „Te wydarzenia są wymówkami, by zmieniać miasto według interesów, które nie pokrywają się z tymi mieszkańców i nie mają według nich sensu”.

Policja nie poradziła sobie też w walce z gangami, stanowiącymi utrapienie Rio. W czerwcu odbiły one ze szpitala swojego szefa, zabijając przy tym w strzelaninie podczas ucieczki innego pacjenta. W roku olimpijskim liczba zabójstw w Rio wzrosła o 15% (średnia wynosi obecnie 3,4 na dzień). Miastem wstrząsnęły również morderstwo popełnione na centralnej stacji metra oraz seria ataków z nożem w ręku w turystycznej dzielnicy, w której znajdują się również obiekty olimpijskie. Od stycznia na służbie zginęło już 54 policjantów. Funkcjonariusze narzekają na bardzo niebezpieczne warunki, w jakich muszą pracować.

Kilka tygodni temu policjanci strajkowali na lotnisku pod hasłem „Witajcie w piekle”. Chcieli tym samym zwrócić uwagę turystów na to, że ich bezpieczeństwo w Rio wcale nie jest zapewnione. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wobec nierozwiązanych problemów z bezpieczeństwem wewnętrznym brazylijskie służby starają się przenieść punkt ciężkości debaty o bezpieczeństwie na kwestie związane z terroryzmem. Tysiące policjantów i żołnierzy patrolujących Copacabanę działa na wyobraźnię i ma zapewnić turystom komfortowe samopoczucie. Tylko czy nie okaże się, że zamiast faktycznego bezpieczeństwa dostaniemy jednie jego atrapę?

Weronika Adamska

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.