Co możesz zrobić po obejrzeniu Social Dilemma (poza wyrzuceniem telefonu)?

Artykuł
30.09.2020
8 min. czytania
Tekst
Image
Grafika z napisem The Social Dilemma

„Sprawdzasz telefon przed porannym siku czy w jego trakcie?” – to pytanie najkrócej podsumowuje problemy dotyczące nowych technologii, z którymi mierzymy się dzisiaj na całym świecie, a którym poświęcony jest głośny dokument Społeczny dylemat w reżyserii Jeffa Orlowskiego. Dlaczego jednak tak się dzieje? Czego dotyczy tytułowy społeczny dylemat i kto ma znaleźć jego rozwiązanie? Mamy dla was dwie wiadomości: złą – problem nie jest nowy; i dobrą – nie musimy bezczynnie siedzieć i patrzeć, jak platformy technologiczne przejmują władzę nad światem.

„Łatwo jest teraz zapomnieć, że te narzędzia stworzyły cudowne rzeczy. Odnalazły członków rodziny czy dawców organów. Dzięki tym platformom na całym świecie zachodziły pozytywne, znaczące, systemowe zmiany. Byliśmy naiwni co do drugiej strony tego medalu” – tak Tim Kendall, były dyrektor ds. monetyzacji Facebooka, były prezes Pinteresta; człowiek, który wymyślił, jak Facebook ma zarabiać, czyli któremu zawdzięczamy „model biznesowy polega[jący] na subtelnym wpływaniu na nasze zachowanie”, mówi dzisiaj o platformach.

Rzeczywiście, łatwo o tym zapomnieć, zwłaszcza gdy w domu mamy dzieci, którym ciężko oderwać się od szklanego ekranu, a media donoszą o tym, jak Facebook na potrzeby reklamodawców targetuje dzieciaki o obniżonym nastroju. W dokumencie ten problem ilustrują fabularne scenki: obiad bez urządzeń, który kończy się włamaniem 11-latki do pudełka z pikającym powiadomieniami smartfonem, czy próba wytrzymania tygodnia bez telefonu, która zakończy się po dwóch dniach jeszcze głębszym zanurzeniem w teorie spiskowe publikowane na Facebooku czy YouTubie przez każdego, kto ma na to ochotę. Ale czy ten problem dotyczy tylko dzieci? Dorośli wcale nie są lepsi.

Jeśli nie płacisz za produkt, to ty jesteś produktem.

W ich przypadku problem jest nawet bardziej złożony, bo te same urządzenia służą im do pracy. Efekt? Wychodzisz z biura, w którym jesteś cały czas podłączony czy podłączona do Internetu, i po powrocie do domu – zamiast bawić się z dziećmi – sprawdzasz powiadomienia. Tristan Harris, były etyk designu Facebooka, wcześniej pracujący w zespole Gmaila firmy Google, opowiada, dlaczego tak się dzieje: „50 designerów, dwudziesto-, trzydziestopięcioletnich białych facetów w Kalifornii, podejmowało decyzje mające wpływ na dwa miliardy ludzi. Dwa miliardy ludzi myślało to, czego nie miało zamiaru, bo designer w Google’u powiedział: »Tak będą działały powiadomienia na ekranie, który oglądasz rano«”.

To właśnie on i jemu podobni – zadbani, młodzi, bogaci, biali mężczyźni urządzili nam świat technologii, jaki znamy dziś. Zaczęło się od wspomnianego Google’a, którego w 2006 r. branża podziwiała jako firmę, która dostarcza fajny produkt, a przy tym jest maszynką do zarabiania pieniędzy. „Wszyscy chcieliśmy być jak oni” – mówi w filmie Tim Kendall. Czyli jacy? Chcieli zarabiać pieniądze – dużo pieniędzy – w elegancki sposób. A do czego to doprowadziło? Lista problemów, które ukazuje film, jest długa: od „jeśli nie płacisz za produkt, to ty jesteś produktem” przez „społeczeństwo informacyjne przekształciło się w społeczeństwo dezinformacji” po „wszystkie te dane, które im chętnie dajemy, wprowadzane są do systemów, które nie są kontrolowane przez ludzi i które coraz lepiej przewidują, co zrobimy i kim jesteśmy”.

Autorytety ze świata akademickiego od dawna mówią i piszą o tym, jak nadzorczy kapitalizm szkodzi społeczeństwu (Shoshana Zuboff); podają długie listy powodów, dla których należy zrezygnować z social mediów (Jaron Lanier); dowodzą, jak niebezpieczne są algorytmy wykorzystywane w technologiach (Cathy O’Neil). Ale w filmie usłyszymy też wypowiedzi licznych byłych speców, dyrektorów i prezesów, którzy urządzili nam ten współczesny świat. Nie dowiemy się od nich jednak, jak rozwiązać tytułowy „społeczny dylemat”. Więcej: nie umieją nawet nazwać problemu, w którego tworzeniu wzięli czynny udział (chociaż nie mieli złych intencji: „wypuszczasz je, a one żyją własnym życiem” – tak o narzędziach mówi w filmie Alex Roetter, były wiceprezes Twittera ds. inżynierii). Czy krytyka tego zjawiska z ust byłego dyrektora Facebooka do spraw monetyzowania uwagi lub człowieka, które współtworzył przycisk „Lubię to”, jest dość wstrząsająca, żeby przekonać widzów, w jakim bagnie tkwimy?

Nie musimy bezczynnie siedzieć i patrzeć, jak platformy technologiczne przejmują władzę nad światem.

Niechby chociaż tyle. W Europie działają organizacje – w tym Fundacja Panoptykon, które od dekady trąbią o problemie i szukają dla niego rozwiązań. Dzięki produkcji Netflixa nasza praca może przebić się do szerszej świadomości. Możecie nam w tym pomóc. Jak? Jeżeli w rozmowie ze znajomymi, którym próbowaliście opowiedzieć, co Was niepokoi w rozwoju Internetu i nowych technologii, napotykaliście mur, podpowiedzcie im obejrzenie tego filmu. Gwarantujemy stuprocentową skuteczność w zrozumieniu tematu. Nie zapomnijcie wspomnieć, że istnieje organizacja, która od lat walczy z sygnalizowanymi w filmie problemami: zarówno na poziomie indywidualnych użytkowniczek i użytkowników, podpowiadając, w jaki sposób (stopniowo i bez zadyszki) zwiększyć ochronę swojej prywatności; jak i systemowo, walcząc o nowy, lepszy Internet dla nas wszystkich. I że można ją wspierać darowiznami i 1% podatku.

Anna Obem

Społeczny dylemat (The Social Dilemma), reż. Jeff Orlowski, 2020 – do obejrzenia na Netflixie

Wszystkie cytaty pochodzą z filmu.

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.