
Docierają do nas sygnały, że rozmaite urzędy ograniczają dostęp do informacji publicznej, „bo RODO”. Głośną sprawą była ostatnio odmowa ujawnienia wynagrodzeń kadry kierowniczej NBP, która doprowadziła do uchwalenia w błyskawicznym tempie specjalnej ustawy. Wyjaśniamy, dlaczego ten argument to nieporozumienie, i pokazujemy, gdzie leży klucz do wyważenia dwóch ważnych dla nas wartości: jawności życia publicznego i prawa do prywatności.
Złośliwa praktyka czy wykute orzecznictwo
Kompromis pomiędzy prawem do prywatności a jawnością życia publicznego wynika z art. 5 ustawy o dostępie do informacji publicznej, zgodnie z którym prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej. Ograniczenie to nie dotyczy jednak informacji o osobach pełniących funkcje publiczne, o ile informacje te mają związek z pełnieniem funkcji lub w przypadku, gdy osoba fizyczna zrezygnowała z przysługującego jej prawa.
Na gruncie tej obowiązującej od wielu lat zasady powstało niezwykle rozbudowane orzecznictwo sądów administracyjnych, które – podobnie jak przepisy – oparte jest na zasadzie, że im większą władzę ktoś ma, tym słabiej chroniona jest jego prywatność. Dla przykładu, wynagrodzenie pracowników szkolnej szatni nie podlega udostępnieniu: ich prywatność, jako osób niepełniących funkcji publicznych jest ważniejsza od jawności życia publicznego. Zupełnie inaczej sprawa wygląda z prezesem zarządu spółki komunalnej lub pracownikiem ministerstwa upoważnionym do wydawania decyzji administracyjnych – decydujące jest bowiem posiadanie prawa do dysponowania majątkiem publicznym czy zarządzanie sprawami związanymi z wykonywaniem swych zadań przez władze publiczne. Dlatego ich wynagrodzenia powinny być jawne.
RODO mówi wiele. Ale nie o informacji publicznej
W naszej działalności często korzystamy z dostępu do informacji publicznej, do czego gorąco zachęcamy! Niestety, niezwykle często sądy administracyjne musiały rozstrzygać skargi obywateli i ich organizacji (także nasze) na brak odpowiedzi urzędów na wnioski o dostęp do informacji publicznej. Doświadczenie wskazuje bowiem, że wiele instytucji myśli nie w kategoriach: „jak udostępnić” (np. poprzez wykorzystanie Biuletynu Informacji Publicznej), a w kategoriach: „jakiego pretekstu użyć, żeby nie udostępnić”. Tym pretekstem bywa również RODO. Nieudostępnienie informacji „bo RODO” może być jednak również wynikiem autentycznej obawy przed naruszeniem zasad ochrony danych osobowych i wiążącymi się z tym karami. Jednak bez względu na to, czy RODO występuje w roli wymówki, czy realnej przyczyny, ograniczenie dostępu do informacji publicznej ze względu na rozporządzenie jest niepoprawne.
„Nie mogę ujawnić zarobków pracowników, bo prawo na to nie pozwala. W tej chwili, jak to zrobię, to wejdzie mi RODO” – tak mówił kilka tygodni temu Prezes Narodowego Banku Polskiego w głośnej sprawie zarobków pracowników banku. Niestety, mijał się z prawdą.
„Nie mogę ujawnić zarobków pracowników, bo prawo na to nie pozwala. W tej chwili, jak to zrobię, to wejdzie mi RODO” – tak mówił kilka tygodni temu Prezes Narodowego Banku Polskiego w głośnej sprawie zarobków pracowników banku. Niestety, mijał się z prawdą: RODO pozwala organom administracji ujawniać dokumenty zawierające dane osobowe „zgodnie z prawem państwa członkowskiego”. W Polsce takim „prawem” jest ustawa o dostępie do informacji publicznej i dlatego urzędy mają obowiązek udostępniać informację publiczną. Oznacza to, że zastosowanie znajdzie jedna z przewidzianych w RODO podstaw prawnych przetwarzania danych: jest ono niezbędne do wykonania obowiązku prawnego ciążącego na administratorze. Takie rozumienie relacji RODO i zasad dostępu do informacji publicznej potwierdził w precedensowym wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku (sygn. II SAB/Gd 62/18).
Wracając do przykładu NBP: RODO nie tworzy żadnych przeszkód w udostępnieniu informacji o zarobkach osób pracujących na stanowiskach dyrektorskich: żadne zmiany prawne nie były potrzebne, by udostępnić informacje o wynagrodzeniach zatrudnionych tam dyrektorów.
Oczywiście nie można powiedzieć, że RODO i dostęp do informacji publicznej nie mają ze sobą nic wspólnego. Choćby dlatego, że rozporządzenie przyznaje osobie, której dane dotyczą (choćby wspomnianemu dyrektorowi z NBP), szereg uprawnień – m.in. do uzyskania informacji na temat odbiorców jej danych. Może więc dojść do sytuacji, w której imię i nazwisko osoby korzystającej z prawa dostępu do informacji publicznej trafi do osoby, której dane zostały udostępnione, a która postanowi skorzystać z uprawnień wynikających z rozporządzenia.
Jednak wszelkie chodzenie na skróty i absolutyzowanie prawa do prywatności i ochrony danych osobowych z jednej strony lub jawności życia publicznego z drugiej jest zarówno z punktu widzenia prawa, jak i z punktu widzenia stojących za nim wartości, nie do obrony.
Wojciech Klicki
Zobacz inne teksty o RODO w poszczególnych sektorach: RODO na tacy. Sezon II.
Komentarze
Oczywiście, RODO nie jest
Oczywiście, RODO nie jest przeszkodą w udostępnianiu informacji o zarobkach.
Jednak ustawa o jawności zarobków w NBP wskazuje, że ta część orzecznictwa, która mówiła o jawności zarobków, była błędna. Racjonalny ustawodawca nie tworzyłby przecież zbędnego aktu prawnego. Dlatego, moim zdaniem, ustawa ta sprawia, że zarobki w administracji publicznej nie mogą być uznane, za informację publiczną.
Mam problem - założyłam
Mam problem - założyłam spółkę cywilną. Moja wspólniczka pracuje w samorządzie i ma uprawnienia do podpisywania decyzji administracyjnych. Okazało się, że musi wykazać dochody spółki w oświadczeniu majątkowym, a więc ujawnić również moje dochody. Środowisko, w którym mieszkam, jest małe i zawistne, więc wolałabym, aby moje dochody nie zostały publicznie ujawnione. Czy RODO w takim wypadku nie działa? Czy jest jakiś sposób, aby nie ujawniać publicznie moich dochodów?
@Kaśka - to szczególna
@Kaśka - to szczególna sytuacja i przyznam, że jej rozstrzygnięcie wymagałoby od nas pogłębionej analizy, dlatego przepraszam, ale nie potrafimy odpowiedzieć na Twoje pytania. Myślę, że powinnaś skonsultować się z prawnikiem zajmującym się ochroną danych osobowych.
Zlozylam do przedszkola
Zlozylam do przedszkola wniosek ujawnienie informacji publicznej dotyczacej rekrutacji (Chodzilo mi o ustalenie kto odpowiada za przyjecie do grupy wiekszej ilosci dzieci niz przewiduje ustawa). Pani dyr najpierw zaslaniala sie rodo, bo wnioski zawieraja dane osobowe, po 2 miesiacach wyslala mi wnioski z wykreslonymi nazwiskami ale kaze za to zaplacic 26 zl za "zanimizowanie" danych, grozac sadem jesli tego nie zrobie. Czy dziala zgodnie z prawem?
@magda,
@magda,
sądzę, że w przypadku osób podejmujących decyzję na temat rekrutacji do przedszkola zasłanianie się RODO jest bezpodstawne.
Dodaj komentarz