Panoptykon w czasie kryzysu

Artykuł
03.03.2022
8 min. czytania
Tekst
Image

Od 24 lutego jesteśmy sercem z Ukraińcami i Ukrainkami zaatakowanymi przez Rosję. Ta wojna wydaje się nam bliższa niż którakolwiek z toczących się na świecie po 1945 r. Nic dziwnego, bo dotyka naszych przyjaciół, współpracowników, sąsiadów. I toczy się tuż za rogiem. Podobnie jak miliony Polek i Polaków czujemy się w obowiązku pomagać i robimy to najlepiej, jak umiemy. Potępiamy agresję, wspieramy protesty, angażujemy się w charytatywne zbiórki. Panoptykon dołączył do szerokiego frontu organizacji solidarnych z ukraińską społecznością. Ale wciąż kluczowa pozostaje dla nas misja watchdoga, patrzącego władzy na ręce. W czasach zagrożeń i niepokojów trzeba dbać szczególnie o prawa i wolności, bo łatwiej je stracić.

Nie wykręcajmy bezpieczników

„Wśród grzmotu armat milkną prawa”. W obliczu zagrożenia jesteśmy bardziej skłonni poświęcić prawa i wolności, wierząc, że zwiększy to nasze bezpieczeństwo. Przerabialiśmy to przy okazji tzw. wojny z terroryzmem, przerabialiśmy to w trakcie pandemii. Niecodzienne ograniczenia naszych praw albo ułatwienia w pracy służb mogą być uzasadnione, kiedy wojna toczy się tuż za granicą. Takie momenty sprzyjają też jednak wykręcaniu bezpieczników z systemu prawnego i normalizowaniu stanu wyjątkowego. Kto myśli o prawach i wolnościach, kiedy na szali jest życie? 

Dlatego rola watchdoga jest tak ważna. Podobnie jak zasady, o które walczymy od ponad dekady. Naszą misją jest kontrolowanie kontrolujących, a więc również podczas tego kryzysu mamy konkretną robotę do wykonania. Kiedy świat się chwieje w posadach, procedury działania państw i wielkiego biznesu są testowane, a czasem przepisywane na nowo. Pojawiają się niebezpieczne precedensy i realne dylematy, jak ważyć wartości. Naszą rolą jest na to odpowiadać. 

Droga prowadząca Rosję do inwazji na Ukrainę nie zaczęła się ani wczoraj, ani nawet w 2014 r. wraz z rozpoczęciem wojny hybrydowej. Totalitarna historia, ograniczanie praw i wolności obywatelskich, propaganda, demagogia i prowokacje, służby poza jakąkolwiek kontrolą, kaganiec na media i organizacje społeczne, brutalne rozprawianie się z przeciwnikami politycznymi – współczesna Rosja pod rządami Władimira Putina jest nie tylko zagrożeniem dla sąsiadów i globalnego bezpieczeństwa, ale też dla własnych obywateli i obywatelek: manipulowanych, trzymanych w poczuciu zagrożenia, pod realną groźbą represji. Bez tego nie byłaby w stanie prowadzić skutecznej wojny na zewnątrz.

Służby i obrona ojczyzny

Polsce daleko do Rosji, ale i u nas nie wszystkie bezpieczniki działają. Chociaż od ponad 30 lat Polska jest wolnym, demokratycznym państwem, nie doczekaliśmy się realnej kontroli nad służbami. Skutkiem jest nie tylko afera z Pegasusem, ale i masowa, niekontrolowana inwigilacja, dotykająca dziennikarzy, aktywistów i zwykłych, niewinnych ludzi. Do tego w ostatnich latach dołączył kryzys polskich instytucji demokratycznych.

Wciąż mamy jednak co chronić. W obliczu zagrożenia z zewnątrz warto o tym pamiętać, bo na pewno pojawią się propozycje ograniczające nasze prawa i wolności. Na razie trwają przyspieszone prace nad projektem ustawy o obronie ojczyzny. To cegła licząca 447 stron przepisów. Wśród nich są takie, które przyznają nowe uprawnienie  wojsku: nieograniczony dostęp do danych zawartych w zbiorach prowadzonych przez służby i publiczne instytucje.

Nawet w czasie wojny taki blankietowy dostęp powinien wzbudzić zastrzeżenia, a zgodnie z projektem takie uprawnienia mają być przyznane bezterminowo. Przeciwko protestuje nawet minister Mariusz Kamiński, który obawia się, że służby stracą kontrolę nad swoimi informacjami. My również przedstawiliśmy swoje krytyczne uwagi.

Rola cyberkorporacji

Władza nie spoczywa dziś tylko w rękach państw, a wojna toczy się też w internecie. Pojawiły się już apele do cyberkorporacji, żeby podjęły zdecydowane i nadzwyczajne działania, by zatrzymać dezinformację i propagandę ze strony rosyjskich władz. W warunkach wojny informacyjnej, jaka toczy się w sieci równolegle z konfliktem zbrojnym, takie postulaty nas nie zaskakują. Rządy i media zaangażowane w tę wojnę mają prawo oczekiwać, że największe firmy technologiczne opowiedzą się po tej samej stronie barykady. 

W obliczu rosyjskich zbrodni wojennych wspieramy nadzwyczajne sankcje wymierzone w decydentów. Jednak występując z pozycji watchdoga, musimy zadawać pytania o sens i konsekwencje takich środków. Czy blokowanie oficjalnych kont rosyjskich polityków i redakcji newsowych to skuteczne narzędzie w walce z dezinformacją, czy jedynie symboliczna sankcja, uzasadniona naszym oburzeniem na to, co widzimy za wschodnią granicą?

Panoptykon od lat zwraca uwagę na złożone mechanizmy odpowiedzialne za skalę propagandy i dezinformacji w sieci, podkreślając rolę algorytmów (promujących treści sensacyjne i polaryzujące) i odpowiedzialność samych cybergigantów za ten model biznesowy. Angażujemy się w prace nad Digital Services Act, który odpowiada również na ten problem, tworzymy materiały edukacyjne pomagające radzić sobie z dezinformacją. Od Unii Europejskiej wciąż przede wszystkim oczekujemy wypracowania zasad na czas pokoju i myślenia o konsekwencjach wszelkich nadzwyczajnych środków, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć w przyszłości.

Wciąż kontrolujemy kontrolujących

W stanie zagrożenia jeszcze trudniej zważyć wartości związane z wolnością i bezpieczeństwem, bo stawki są wyższe niż zwykle. Trudniej jest patrzeć władzy na ręce, bo rzeczy dzieją się jeszcze szybciej. Trudniej dotrzeć z argumentami, bo opinia publiczna ma większą tolerancję dla radykalnych rozwiązań. Rola watchdoga jest niewdzięczna, ale nie odpuszczamy. Robimy swoje, bo wierzymy, że to ma znaczenie.

W tym trudnym czasie wciąż liczymy na wasze wsparcie i zrozumienie dla misji, którą konsekwentnie realizujemy. Okazujcie je nam, jeśli podzielacie te wartości. Ale piszcie też, jeśli się z nami nie zgadzacie. To dla nas równie ważna informacja.

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje danejakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności.