W noworocznym odcinku podcastu Panoptykon 4.0 Katarzyna Szymielewicz i Wojciech Klicki podsumowują minione 12 miesięcy okiem ekspertów zaangażowanych w gorące politycznie tematy. Co się działo na froncie bezprawnej inwigilacji w Polsce? Jak wielkie platformy internetowe zareagowały na rosyjską agresję i czego oczekiwał od nich polski rząd?
W ostatnich miesiącach prace nad pakietem regulacji wprowadzających nowe zasady funkcjonowania platform internetowych mocno się rozpędziły. Panoptykon działa w tej sprawie zarówno bezpośrednio na poziomie Unii Europejskiej, jak i na poziomie krajowym. W marcu na prośbę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przekazaliśmy rządowi nasze uwagi do części projektu Digital Services Act (DSA). Koncentrujemy się w nich na regulacji reklam oraz systemach rekomendowania i moderacji treści na platformach internetowych.
W kwietniu Parlament Europejski będzie głosował nad projektem rozporządzenia w sprawie zapobiegania rozpowszechnianiu w Internecie treści o charakterze terrorystycznym (tzw. TERREG). Ponad 60 organizacji zajmujących się ochroną praw cyfrowych, w tym Panoptykon, zwróciło się w tym tygodniu do europosłów i europosłanek z apelem o jego odrzucenie.
W piątek australijskie media (i nie tylko) zniknęły z Facebooka. Firma Marka Zuckerberga po raz kolejny w ciągu kilku miesięcy zademonstrowała swoją władzę. Władzę, którą – podkreślmy – wykorzystuje na co dzień, tyle że w mniej widoczny sposób. Czym kieruje się Facebook przy podejmowaniu decyzji, jakie informacje trafią (lub nie) do 2 miliardów ludzi korzystających z tej platformy na całym świecie? Jak to możliwe, że może on ot tak wyłączyć informacje w całym kraju? Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z piątkowego protestu?
Zamiast obiecywanej wolności słowa w Internecie ogłoszony z hukiem projekt ustawy ministra Ziobry wprowadza inwigilację i cenzurę. Zamiast ograniczać władzę platform internetowych i umożliwiać Polkom i Polakom swobodne wyrażanie poglądów w sieci – przyznaje nowe możliwości służbom, które będą mogły na masową skalę sprawdzać, co robimy on-line, i proponuje ochronę tylko wybranych poglądów oraz grup, które dziś czują się dyskryminowane na Facebooku lub YouTubie. Wyjaśniamy, co znalazło się w projekcie i dlaczego nazywamy go ustawą inwigilacyjną 2.0.
Podczas gdy w Europie trwa ożywiona debata (w której aktywnie uczestniczymy) nad stworzeniem w UE nowych zasad dla platform internetowych w ramach tzw. kodeksu usług cyfrowych, mocno zaawansowana dyskusja o tym, jak powinny one funkcjonować, odbywa się w amerykańskim Kongresie.
Dziesięć lat temu Sąd Okręgowy w Tarnowie uznał za bezprawne prowadzenie bloga, na którym czytelnicy mogli zamieszczać swoje komentarze bez wcześniejszej rejestracji. Zdaniem sądu umożliwiło to publikację zniesławiającego komentarza przez anonimowego internautę. Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził właśnie w wyroku Jezior p. Polsce, że doszło w tej sprawie do naruszenia wolności słowa w sieci. Jednocześnie Strasburg dołożył kolejną cegiełkę do bardzo aktualnej dzisiaj dyskusji o reformie zasad odpowiedzialności administratorów portali za treści publikowane przez ich użytkowników.
Sąd tymczasowo zakazał Facebookowi usuwania stron, kont i grup prowadzonych na Facebooku i Instagramie przez Społeczną Inicjatywę Narkopolityki, a także blokowania jej pojedynczych postów. Oznacza to, że przynajmniej do rozstrzygnięcia sprawy aktywiści SIN mogą prowadzić edukację narkotykową bez obaw, że nagle stracą możliwość komunikowania się ze swoimi odbiorcami. Facebook został ponadto zobowiązany w ramach zabezpieczenia powództwa do zachowania usuniętych w 2018 r. i 2019 r. kont, stron i grup, tak aby w razie wygrania procesu przez SIN mogły one zostać przywrócone wraz z całą opublikowaną na nich treścią, komentarzami innych użytkowników, a także osobami je obserwującymi i lubiącymi. A to jeszcze nie koniec dobrych wiadomości: Sąd Okręgowy w Warszawie potwierdził, że polscy użytkownicy mogą dochodzić swoich praw przeciwko internetowemu gigantowi także w Polsce. Postanowienie sądu nie jest ostateczne – po jego doręczeniu Facebook Ireland będzie mógł zaskarżyć je do sądu apelacyjnego.
„Wyobraźcie to sobie przez chwilę: jeden człowiek posiadający całkowitą kontrolę nad skradzionymi danymi miliardów ludzi, wszystkimi ich sekretami, życiem, przyszłością…” – mówi Mark Zuckerberg na sfałszowanym nagraniu, które opublikował na portalu brytyjski artysta Bill Posters jako część promocji projektu „Spectre”. Posters swoim materiałem chce zwrócić uwagę na to, jaką władzą dysponuje Facebook dzięki gromadzonym przez siebie danym. Jednak więcej kontrowersji niż samo nagranie wzbudziła reakcja Facebooka na kolejnego głośnego deepfake’a.
Czy symbol falangi obraża, czy raczej zagraża? Czy pozytywny komunikat może mieć znamiona mowy nienawiści? I czy Polska to jedyny kraj, w którym patologia sprzedaje się w Internecie? O mowie nienawiści, hejcie i patotreściach, a także o tym, jak z nimi walczyć – systemowo i całkiem prywatnie – opowiada Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, główna koordynatorka sądowych postępowań strategicznych w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.