Czy sąd ukarze szefa SKW za nieprzestrzeganie prawa?

Artykuł
18.05.2017
5 min. czytania
Tekst
Image

Styczeń 2014 r. Panoptykon wysyła do różnych służb wnioski o udostępnienie informacji o tym, jak często pobierają billingi i inne dane telekomunikacyjne. Policja, ABW czy CBA udostępniają statystyki, o które prosimy. Wyjątkiem jest Służba Kontrwywiadu Wojskowego, która nie chce się podzielić informacjami. Podejmujemy rękawicę i wkraczamy na drogę sądową. Od tego czasu zapada 6 wyroków sądów administracyjnych w tej sprawie – wszystkie niekorzystne dla SKW. Pomimo to wciąż nie wiemy, ile razy SKW pobierała dane telekomunikacyjne w 2013 r. W najbliższy piątek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozpatrzy wniosek Fundacji o nałożenie na szefa SKW grzywny za nieprzestrzeganie wyroków sądów.

Od samego początku SKW twierdziła, że statystyki, o które poprosiliśmy, nie są informacją publiczną. I używała przy tym absurdalnych argumentów: że nie korzysta ze środków publicznych i w związku z tym nie jest zobowiązana do udostępniania informacji publicznej; że ustawa o dostępie do informacji publicznej jest niezgodna z Konstytucją RP, dlatego służba nie musi jej przestrzegać. Gdy sędziowie WSA rozpatrujący skargę na bezczynność złożoną przez Panoptykon przesądzili, że nasze pytania dotyczą informacji publicznej – SKW uznała, że nie byli obiektywni i należy ich wyłączyć ze sprawy. Sądy nie uwzględniły tych wniosków. Z kolei gdy NSA oddalił skargę kasacyjną SKW na wyrok WSA, służba złożyła wniosek o wstrzymanie wykonania wyroku, a potem o wznowienie postępowania. Wszystkie zostały oddalone. Wyrok zobowiązujący SKW do rozpatrzenia naszego wniosku uprawomocnił się w czerwcu 2016 r. Szef SKW zignorował ten fakt, w związku z czym wezwaliśmy go do wykonania wyroku, a wobec dalszego milczenia – złożyliśmy skargę do WSA, w której domagamy się nałożenia grzywny na szefa służby.

Dopiero po wpłynięciu wniosku o wymierzenie grzywny szef SKW wydał decyzję, w której stwierdził, że żądane przez nas informacje są co prawda informacją publiczną, ale jednocześnie niejawną – i dlatego nie możemy uzyskać do nich dostępu. Będzie to przedmiotem oddzielnego postępowania, które także niestety potrwa pewnie kilka lat. Jednak fakt, że wykonanie wyroku sądu i wydanie tej decyzji zajęło szefowi służby ponad 5 miesięcy, świadczy naszym zdaniem o braku poszanowania prawa przez instytucję, która zobowiązana jest nie tylko do jego stosowania, ale też do stania na straży przestrzegania go przez inne podmioty. Grzywna, której domaga się Panoptykon, ma być karą za ignorowanie wyroków sądowych.

Przejrzystość działania służb specjalnych jest jednym z naszych priorytetów. Dzięki niej wiemy m.in., że w policji dochodzi do nieprawidłowości przy pobieraniu danych telekomunikacyjnych. Wobec braku mechanizmów silnej, zewnętrznej kontroli nad działaniami służb (np. sprawowanej przez sąd) obywatele nie mogą mieć pewności, że służby nie omijają prawa czy procedur, choćby po to, by bezpodstawnie inwigilować niewygodne środowiska lub załatwiać prywatne sprawy.

Warto podkreślić, że SKW jest jedyną służbą specjalną, która nie udostępniła informacji statystycznych na temat swojej działalności w 2013 r. I robi wszystko, żeby tak zostało. W takiej sytuacji nie sposób uciec od pytania o motywacje. Czy chodzi o współpracę z obcymi służbami i przekazywanie im danych? Takie działania jednej z polskich służb ujawnił w 2014 r. Edward Snowden.

Konsekwencją uporu szefa SKW w nieudostępnianiu informacji jest także ogrom pracy i energii, jaką w walkę o przejrzystość służb musiał włożyć Panoptykon. Sporo czasu straciły na to sądy, a także sama SKW, której funkcjonariusze zamiast realizować swoje ustawowe zadania i obowiązki (wśród których jest też udostępnianie informacji publicznej) prowadzą nieczystą grę w „dostęp do informacji”.

Wojciech Klicki

AKTUALIZACJA: Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił nasz wniosek. Bez wdawania się w prawnicze niuanse, powód był prozaicznie prosty: SKW miało odpowiedzieć na nasz wniosek w ciągu 14 dni od doręczenia prawomocnego wyroku wraz z aktami sprawy. Jak okazało się na dzisiejszej rozprawie, doręczenie służbie tych dokumentów zajęło sądowi ponad pół roku. W naszej grze Dostęp do informacji publicznej. Czarny scenariusz powinniśmy dodać jeszcze jedno pole: opieszały sąd, któremu przesłanie akt sprawy do organu administracji publicznej zajmuje ponad 6 miesięcy.

Polecamy:

Raport „Rok z ustawą inwigilacyjną”

Wspieraj Panoptykon, przekazując darowizny na konto Fundacji nr 43 1440 1101 0000 0000 1044 6058. Dziękujemy!

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.