Imperium kontratakuje: Facebook twierdzi, że nie rozumie po polsku

Artykuł

Facebook obsługuje 16 milionów kont Polek i Polaków. Mimo to – ze względu na niezrozumiały dla siebie język – odmówił przyjęcia przygotowanego po polsku pozwu złożonego przez Społeczną Inicjatywę Narkopolityki w związku z blokowaniem jej wpisów. Walczymy przed sądem, by sprawa w całości odbyła się po polsku: to kluczowe dla realnej możliwości walki klientów globalnych korporacji o własne prawa w swoich językach ojczystych. Jednak jeśli sąd nie uwzględni naszych argumentów, będziemy musieli zapłacić za tłumaczenie pozwu.

Sprawa SIN vs Facebook to precedensowy proces przeciwko prywatnej cenzurze: blokada na portalu takim jak Facebook czy Instagram, dla których często nie ma realnej alternatywy, oznacza w praktyce istotne ograniczenie wolności słowa. Dlatego w maju do sądu trafił pozew SIN o naruszenie dóbr osobistych, w którym SIN argumentował, że nałożone blokady niesłusznie ograniczały organizacji możliwość rozpowszechniania informacji, wyrażania poglądów i komunikowania się ze swoimi odbiorcami. W czerwcu cieszyliśmy się z postanowienia warszawskiego Sądu Okręgowego, który w większości uwzględnił nasz wniosek o udzielenie zabezpieczenia i zakazał Facebookowi usuwać wpisy SIN. Teraz pierwszy formalny ruch wykonał internetowy gigant.

Odmowa Facebooka

Zgodnie z przepisami unijnymi adresat przesyłki sądowej może odmówić jej odbioru wyłącznie wówczas, gdy doręczane mu dokumenty są sporządzone w nieznanym mu języku. Z tej możliwości skorzystał Facebook i odmówił przyjęcia pozwu po polsku, ponieważ „nie ma w swoim zespole procesowym pracowników mówiących po polsku”, a możliwość posługiwania się zrozumiałym dla firmy językiem jest warunkiem skorzystania przez nią z prawa do sądu. W konsekwencji odmowy sąd zobowiązał nas do wpłaty zaliczki na tłumaczenie dokumentów sądowych: na razie chodzi o 1894,41 zł, ale kwota ta w toku procesu prawdopodobnie wzrośnie. Ruch Facebooka pokazuje, że przed nami długa droga, a portal nie będzie ułatwiał nam zadania.

Kontrargumenty

Dzisiaj zwróciliśmy do sądu z pismem, w którym kwestionujemy stanowisko Facebooka i prosimy o zwolnienie nas z obowiązku zapłaty za tłumaczenie pozwu. Podobne sprawy rozstrzygały już sądy niemieckie, które przyjęły, że Facebook i Twitter (obie spółki mają siedzibę w Irlandii) nie mogły powołać się na nieznajomość języka niemieckiego, skoro obsługują miliony niemieckich klientów, prowadzą swoje serwisy w języku niemieckim i udostępniają opracowane w tym języku dokumenty (regulaminy i polityki prywatności).

Podobnie jest w Polsce: Facebook kieruje usługi do polskich użytkowników – korzysta z niego ok. 16 mln polskich użytkowników, wszelkie dokumenty regulujące sposób korzystania z serwisu udostępnione są w języku polskim. Po ich akceptacji stanowią one umowy, jakie Facebook zawarł ze swoimi użytkownikami. Oznacza to, że Facebook jest stroną kilkunastu milionów umów sporządzonych w języku polskim. Trudno zatem uznać, że korporacja nie zna języka polskiego.

Co dalej?

Zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE sąd wysyłający pozew (w tym wypadku Sąd Okręgowy w Warszawie) w razie odmowy jego przyjęcia powinien ocenić, czy odmowa była zasadna. Poprosiliśmy dziś o taką ocenę. Jeśli sąd przychyli się do naszego stanowiska, sprawa będzie mogła toczyć się dalej. Jeśli nie – będziemy zobowiązani do wpłaty zaliczki na poczet kosztów tłumaczenia.

W sprawie SIN vs Facebook walczymy o to, by zablokowani użytkownicy mogli skutecznie kwestionować decyzje o usunięciu treści, jeśli uznają je za niesłuszne czy nieuzasadnione. Chcemy, żeby platformy internetowe stworzyły możliwość skutecznego odwołania od swoich decyzji (czyli m.in. wprowadziły procedurę umożliwiającą przedstawienie zablokowanemu użytkownikowi własnej argumentacji) i żeby uzasadniały podejmowane decyzje. Dodatkowo od ostatecznych decyzji platform powinna istnieć możliwość odwołania się do sądu. Podstawowym warunkiem umożliwiającym realizację tych uprawnień przez użytkowników jest możliwość posługiwania się przez nich znanym im językiem. Dlatego mamy nadzieję, że sąd przychyli się do naszych argumentów i uzna, że nie musimy tłumaczyć pozwu na angielski.

Na prośbę Panoptykonu sprawę pro bono prowadzi Kancelaria Wardyński i Wspólnicy.

Szczegółowe informacje na temat sprawy w języku polskim i angielskim znajdują się na stronie SIN versus Facebook.

***

Zobacz, co udało nam się osiągnąć przez 10 lat i wesprzyj nasze działania!

Komentarze

OD DWÓCH JUŻ LAT JESTEM BLOKOWANY ZA TO ŻE ODŻÓCAM ICH PROPOZYCJE DO GRONA ZNAJOMYCH JAK ISLAMIŚCI PEDAŁY AFRYKE ODBIERAJĄ MI MOJĄ WOLNOŚĆ ŁAMANE SĄ PRAWA CZŁOWIEKA ZA TO ŻE NIE WSPIERAM ICH POGŁĄDÓW JEST TO MAFIA RADYKALNYCH ISLAMISTÓW Z KTÓRYMI JA NIE CHCĘ MIEĆ NIC WSPÓLNEGO ORAZ Z NARODAMI WYZNANIA ISLAMU BO NIE JESTEM ANI ĆPUNEM I PEDAŁEM DLATEGO JUŻ OKOŁO 40 RAZY ZOSTAŁEM ZABLOKOWANY BO KOCHAM PIĘKNE KOBIETY JERT TO ICH ZAZDROŚĆ I ZŁOŚLIWOSĆ BRAK JEST MI SŁÓW JAK MOŻNA ODBIERAĆ KOMUŚ JEGO WOLNOŚĆ I JEGO WOLE POZDRAWIAM

@Stanisław, jeśli czytasz naszą stronę internetową, to wiesz, że walczymy z arbitralną, prywatną cenzurą prowadzoną przez platformy internetowe. Cała sprawa SIN vs Facebook właśnie tego dotyczy. Jednak przy okazji zwracam Ci uwagę, że na naszej stronie wszyscy są mile widziani, więc prosimy o wyrażanie opinii w sposób, który nie będzie dla nikogo krzywdzący.

Ja uważam, że Stanisław blokowany jest za koszmarną ortografię, i pisanie z włączonym CapsLockiem. I pewnie jak filmy kręci telefonem, to w pionie....

Jest pewien argument, jakiego możecie użyć w sądzie:

Jak to możliwe, że Facebook prowadzi działalność biznesową w Polsce i nie ma prawnika znającego polskie prawo po polsku? Jak to możliwe, że nie zna języka polskiego, skoro jego strona jest dostępna w języku polskim? Wygląda na to, że Facebook ukrywa fakt posiadania prawnika znającego język polski by utrudnić wniesienie pozwu.

Czy ustawa o ochronie języka polskiego nie ma to zastosowania, skoro firma świadczy na terytorium Polski usługi dla obywateli polskich i innych ludzi znajdujących się w Polsce?

@Krasnolud, dzięki za komentarz - zgadzamy się z nim i właśnie tego typu argumenty podnosimy przed sądem.

@Sommer, ciekawy trop, ale z tego, co wiem, ustawa o ochronie języka polskiego dotyczy innych kwestii, niż możliwość (lub jej brak) pozywania po polsku przed polskimi sądami - to zagadnienie jest regulowane częściowo przez Kodeks postępowania cywilnego oraz częściowo - przez przepisy unijne.

Facebook rozumie w każdym znanym języku na współpracy z Google translator.
Wszędzie tam gdzie pojawiają się ludzie rządni władzy i jej nadużywania, w stylu dyktatora, nie ma demokracji, jest wprowadzana cenzura i nie logiczne absurdalne prawa.
Jednakże według znanych starych sloganów.
"Każda demokracja dąży do dyktatury."
"Jeśli dać komuś za dużo uprawnień, za dużą władzę, zacznie jej nadużywać."

świadczysz usługi na terytorium RP - podlegasz prawom RP.
jednak...
użytkownicy podpisali się pod regulaminem, zgadzają sie na respektowania praw stanu Kalifornia.
nie zgadzasz się - nie korzystaj i .... kropka

Dodaj komentarz