Joe McNammee: Dlaczego warto było zaproponować blokowanie sieci w ramach walki z dziecięcą pornografią

Artykuł
15.07.2011
4 min. czytania
Tekst

Po tym jak Komisja Parlamentu Europejskiego ds. Wolności Obywatelskich ponownie zagłosowała (12 lipca 2011, wynik: 50 do 0) przeciwko wprowadzeniu obowiązkowej w całej Unii Europejskiej blokady internetowej stron z dziecięcą pornografią, warto zastanowić się nad niesamowicie pozytywną rolą jaką w całym procesie odegrały dwie niemieckie propozycje tej tzw. "blokady". Chodzi o propozycje złożone przez ówczesną minister Von Der Leyen oraz panią komisarz Malmström, których wysiłki wsparły kampanię przeciwko "blokadzie" bardziej niż opinia publiczna jest chętna przyznać.

Poproszony o "dobrowolne" wprowadzenie blokady niemiecki przemysł internetowy podjął odważną decyzję, aby zażądać, w przeciwieństwie do dostawców usług internetowych takich krajów jak Dania, Szwecja czy Wielka Brytania, ustanowienia prawa, które zgodnie z demokratycznymi procedurami pozwoli na takie działania. Żądanie to doprowadziło to sporządzenia projektu ustawy oraz publicznej debaty, która trwała nieprzerwanie przez kilka miesięcy i zaowocowała powszechnym zaakceptowaniem faktu, iż to mądre prawo, a nie populizm, jest gwarantem bezpieczeństwa dzieci w internecie. W rezultacie blokowanie zostało odrzucone przez Niemcy a niemiecki rząd zajął twarde stanowisko wyrażając sprzeciw dla blokowania treści w internecie na poziomie całej wspólnoty.

Bez propozycji minister Von Der Leyen niemiecki rząd nie byłby w pozycji umożliwiającej zajęcie takiego właśnie stanowiska, a cała sprawa mogłaby skończyć się zupełnie inaczej. Co więcej, bez propozycji pani minister prawdopodobnie nie powstałoby Niemieckie Stowarzyszenie Ofiar Sieci Przeciwko Blokowaniu Internetu (MOGiS e.V.), a co za tym idzie nie doczekalibyśmy się efektów wytężonych i dynamicznych prac Stowarzyszenia na poziomie całej wspólnoty.

Po zaledwie kilku dniach od objęcia stanowiska Komisarza Spraw Wewnętrznych Cecilia Malmström ogłosiła, iż blokowanie treści w internecie będzie częścią Dyrektywy o Wykorzystywaniu Dzieci. Tak szybka deklaracja dała aktywistom maksimum czasu (od marca 2010 roku aż do teraz) potrzebnego do przeprowadzenia skutecznej kampanii przeciwko tej propozycji. Bez tej propozycji kampania byłaby trudniejsza do przeprowadzenia, gdyż musiałaby skupić się na pomyśle blokowania stron w projekcie ustawy, która de facto blokowania nie proponowała!

Istnieje jednak prawdopodobieństwo, iż pod koniec procesu legislacyjnego w Komisji ds. Wolności Obywatelskich PE blokada zostałaby zaproponowana przez  któregoś z posłów. Taka propozycja miałaby znacznie więcej politycznej siły przebicia. Po pierwsze dlatego, iż kampania przeciwko takiemu projektowi musiałaby odbyć się w znacznie krótszym czasie; po drugie, Parlament Europejski decydowałby wówczas o swoim projekcie, a nie propozycji z zewnątrz.

W skrócie, propozycja minister Van Der Leyen była niezbędna dla zmiany stanowiska niemieckiego rządu w ramach Rady Unii Europejskiej, podczas gdy propozycja komisarz Malmström zapewniła maksimum czasu potrzebnego dla Parlamentu Europejskiego do przeanalizowania projektu blokowania treści w internecie, który ostatecznie został odrzucony jako najgorsze z możliwych rozwiązań.

Propozycja komisarz Malmström miała także inne pozytywne konsekwencje. Pośrednim efektem złożenia projektu ustawy o blokowaniu treści w internecie było wyjście na jaw poprzednich porażek Komisji Europejskiej w walce z przestępstwami z udziałem dzieci i popełnionymi w sieci. Doprowadziło to do podjęcia międzynarodowego wysiłku w celu uporania się ze stronami, które zawierają pornografię dziecięcą w Stanach Zjednoczonych i Rosji. W przeciągu kilku tygodni od złożenia propozycji blokady internetowej Komisja Europejska we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi podjęła działania mające na celu zapobieżenie tego typu zagrożeniom. W akcję zaangażowane zostały najwyższe szczeble administracyjne Komisji jak i struktur rządowych USA.

Statystyki, które mają zostać niebawem opublikowane, pokażą, iż czas reagowania wobec stron rozpowszechniających dziecięcą pornografię w USA został poważnie skrócony. Na przykład, czas potrzebny Narodowemu Centrum USA ds. Zaginionych i Wykorzystywanych Dzieci do przeprowadzenia procedur związanych z egzekwowaniem międzynarodowego prawa zmalał z 5,12 dnia (maj 2010 roku) do 0,5 dnia (maj 2011 roku), podczas gdy średni czas reagowania zmalał z 6,85 dnia do 0,91 dnia. Rosyjskie "gorące linie" zajmujące się pokrzywdzonymi i wykorzystywanymi dziećmi także odnotowały poprawę wydajności swojej pracy.

Paradoksalnie, propozycja blokady internetu złożona przez Komisję sprawiła, iż blokowanie stało się jeszcze bardziej bezsensowne i trudne do obronienia niż kiedykolwiek. Podczas gdy usuwanie witryn internetowych zawierających dziecięcą pornografię jest niepodważalnie lepszym rozwiązaniem niż ich blokowanie, należy pamiętać, iż samo usunięcie danej witryny nie jest jeszcze rozwiązaniem problemu. Nieodłącznym elementem całego postępowania musi być proces, który najpierw zagwarantuje dochodzenie, a następnie ukaranie przestępstwa.

Podsumowując, gdyby nie propozycje minister Van Der Leyen i komisarz Malmström prawdopodobnie mielibyśmy do czynienia z  ogólnowspólnotowymi przepisami nakazującymi blokowanie stron podejrzanych o rozpowszechnianie pornografii dziecięcej. Propozycjom tym zawdzięczamy znaczące usprawnienia w walce z takimi witrynami bez potrzeby ich blokowania.

Joe McNamee (EDRi)

Źródła:

USA i UE przeciwko pornografii dziecięcej w internecie (12.04.2010)
Rosyjska "gorąca linia"
Biuletyn EDRi o blokowaniu treści w internecie
Niemieckie Stowarzyszenie Ofiar Sieci Molestowania Przeciwko Blokowaniu Internetu

Tłumaczenie: Janek Pytalski

Tekst pierwotnie opublikowany w newsletterze EDRI-Gram

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.