Artykuł 15.08.2012 4 min. czytania Tekst Czy kogoś jeszcze dziwi, że atmosfera wokół olimpiady w Londynie przypomina przygotowania do wojny połączonej z epidemią? Oby tak. Moment, w którym przestaniemy nie tylko reagować, ale nawet się dziwić, będzie końcem demokracji opartej na fundamentalnych prawach człowieka. Od tak dawna jesteśmy oswajani z myśleniem, iż każde wydarzenie angażujące masy ludzi (w wypadku Londynu mówi się o 2 milionach osób) jest równoznaczne ze stanem wyjątkowym, na który trzeba wyjątkowo reagować, że logika ta zyskała rangę dogmatu. Dogmatu, z którym dyskusja przestaje być możliwa, co samo przez się stanowi zagrożenie dla zasad, jakimi powinno się kierować otwarte i demokratyczne społeczeństwo. Każda polityka publiczna ograniczająca prawa człowieka musi podlegać debacie i rewizji ze względu na takie zasady, jak konieczność podejmowanych środków i ich proporcjonalność. Zamiast racjonalnej debaty mamy jednak logikę stanu wyjątkowego, zgodnie z którą pytanie o wszelką konieczność w najlepszym razie traktowane jest jako przejaw braku zdrowego rozsądku, w najgorszym – jako mocna przesłanka do zdobycia etykiety „terrorysty”. Mechanizm wykluczenia nie tylko z debaty publicznej, ale wręcz z systemu ochrony prawnej doskonale opisał Giorgio Agamben na przykładzie globalnej wojny z terroryzmem. W wypadku Wielkiej Brytanii to zestawienie jest podwójnie uzasadnione, ponieważ mówimy właśnie o kraju, który na tle Unii Europejskiej jest w wojnę z terroryzmem zaangażowany najmocniej (przynajmniej od 2005 r., kiedy doszło do zamachów w Londynie). Kontekst daleko posuniętego bezpieczeństwa dla wszystkich obserwatorów jest na tyle oczywisty, że nieomal przysłania sportowy i rozrywkowy charakter wydarzenia, które organizuje Londyn. Z drugiej strony, od 1972 r. i tragicznego zamachu na izraelskich sportowców podczas olimpiady w Monachium wspomniane dwa sposoby myślenia o sportowych megawydarzeniach są nierozerwalnie związane. I bynajmniej nie chodzi o to, by w arbitralny i sztuczny sposób je rozdzielać, przekłamując rzeczywistość. Chodzi tylko o dopuszczenie rzeczowej, racjonalnej i niezdominowanej przez strach analizy, jakie kroki i ograniczenia praw obywatelskich rzeczywiście są uzasadnione. O środkach bezpieczeństwa i ograniczeniach, jakie w imię „olimpijskiego spokoju” podejmuje Londyn, wiemy całkiem sporo. Najzwięźlej podsumował podstawowe fakty Michał P. Garapich w tekście dla „Polityki”: „13 tys. żołnierzy – więcej niż stacjonuje dziś w Afganistanie, lotniskowiec u ujścia Tamizy z helikopterami bojowymi na pokładzie, myśliwce Typhoon w stanie gotowości bojowej, wyrzutnie rakiet ziemia-powietrze na dachach prywatnych domów, drony z kamerami fruwające nad miastem, 25 tys. ochroniarzy, 60 psów tropiących materiały wybuchowe, tysiące tajniaków, specsłużby z całego świata, specjalne drogi dojazdowe dla vipów”. Ile z tych ograniczeń dotknie pokojowo nastawionych obywateli i kibiców? W tym momencie jeszcze trudno ocenić: prawdziwy spektakl z użyciem najnowocześniejszych systemów elektronicznego nadzoru obejmujących lotniska, dworce, drogi dojazdowe, centrum miasta, wioskę olimpijską i wszelkie miejsca z klauzulą „podwyższonego ryzyka” dopiero się zaczyna. Już jednak wiemy, że strategia utrzymania (poczucia?) bezpieczeństwa w czasie olimpiady w dużej mierze jest oparta na profilowaniu i działaniach prewencyjnych. A te, z definicji, mogą dotyczyć każdego człowieka, którego profil osobowy lub zachowanie wyda się policji i służbom „potencjalnie niebezpieczne”. Ta logika stanowi kwintesencję społeczeństwa nadzorowanego i sama w sobie stanowi poważne nadwyrężenie standardów praw człowieka, wśród których jest także domniemanie niewinności. O działaniach prewencyjnych i zarządzaniu społeczeństwem w brytyjskim wydaniu tak pisze cytowany już Michał P. Garapich: „Policja ma prawo aresztować osoby podejrzane o zakłócanie olimpijskiego święta – demonstrantów, bezdomnego, a nawet osobę uznaną za naruszającą spokój, np. przez publicznie wyrażane niezadowolenie. Specjalna ustawa olimpijska, uchwalona już w 2006 r., daje także prywatnym firmom bezprecedensowe uprawnienia w zakresie zarządzania tłumem – od zatrzymania po użycie siły. Od roku trwa akcja prześwietlania przeszłości ponad pół miliona osób, które będą miały dostęp do Parku – pracowników, ochroniarzy, wolontariuszy, sportowców i ekip towarzyszących. W newralgicznych miejscach miasta rozlokowano systemy monitoringu rejestracji samochodowych i rysów twarzy”. Polityka bezpieczeństwa, jakiej modelowym wdrożeniem są brytyjskie przygotowania do olimpiady, to nie tylko poważne wyzwanie dla teorii i praktyki praw człowieka. Jest również bardzo niepokojącym sygnałem, że w naszej globalnej wiosce nie ma miejsca na zaufanie; nie ma już wiary w to, że wystarczą oddolne mechanizmy kontroli społecznej. Bezwzględnie dominuje lęk przed obcym i myślenie w kategoriach zagrożeń, którym trzeba „jakoś przeciwdziałać”. Nawet jeśli zapanowanie nad płynną rzeczywistością i wyeliminowanie ryzyka z definicji nie jest możliwe, nawet jeśli walczymy już tylko o złudne poczucie kontroli, a w zamian poświęcamy zupełnie realne prawa i wolności.Katarzyna SzymielewiczTekst został pierwotnie opublikowany w Kulturze Liberalnej Katarzyna Szymielewicz Autorka Temat służby zgromadzenia bezpieczeństwo antyterroryzm Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje dane i jakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Leave this field blank Zobacz także Artykuł Polskie służby walczą z terroryzmem w tramwajach Obraz z kamer zainstalowanych w stołecznych tramwajach trafi nie tylko do przewoźnika, ale i do… Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – poinformowała Gazeta Wyborcza. Kiedy krytykowaliśmy rozwój monitoringu w komunikacji publicznej, słyszeliśmy, że chodzi o bezpieczeństwo: łapanie wandali, reakcje… 04.01.2021 Tekst Artykuł Nikt ci nie powie, kiedy będą cię podglądać. Razem z nami sprzeciw się inwigilacji! Protestujesz, troszczysz się o środowisko, dbasz o swoją prywatność, a może masz kontakty i twojej firmie dobrze się powodzi? Nawet błahy powód może sprawić, że znajdziesz się w kręgu zainteresowań policji lub służb. Ale nikt ci nie powie, kiedy będą cię podglądać. Rusza kampania społeczna Fundacji… 22.03.2021 Tekst Artykuł Polskie służby inwigilują bez kontroli. ETPC zażądał wyjaśnień od rządu Europejski Trybunał Praw Człowieka zwrócił się do polskiego rządu o przedstawienie wyjaśnień w sprawie inwigilacji prowadzonej przez służby specjalne. To efekt skarg polskich aktywistów z Fundacji Panoptykon i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz adwokata Mikołaja Pietrzaka, które trafiły do… 18.12.2019 Tekst