Artykuł 27.03.2014 5 min. czytania Tekst Image Od początku tego roku w Warszawie obowiązuje tzw. Karta warszawiaka. Daje ona uprawienia m.in. do tańszych biletów miejskich. Osobami, które mogą uzyskać kartę, są mieszkańcy i mieszkanki Warszawy rozliczający podatek dochodowy w stolicy. Zgodnie z danymi wskazywanymi przez ratusz podatek PIT stanowi 1/3 dochodu miasta. Zniżki związane z kartą mają stanowić zachętę do płacenia podatków w stolicy. Ratusz uważa również, że Karta warszawiaka nie tylko zwiększy wpływy do budżetu, ale i przysłuży się budowie lokalnej tożsamości. Jednak karta wywołuje ogromne emocje. Przede wszystkim zniżki przysługujące z jej tytułu wcale nie są duże. Stanowią „zniżki od podwyżek”, jako że jednocześnie ratusz podjął decyzję o podwyżce cen biletów na komunikację miejską. Jak pisze Joanna Erbel (aktywistka zaangażowana w walkę przeciwko podwyżkom cen biletów) – znaczenie karty, w kontekście budżetów gospodarstw domowych i samego miasta, może być minimalne i symboliczne. Karta warszawiaka jest przejawem praktyk władz, w których dzieli się ludzi na lepszych i gorszych. Michał Bilewicz podkreśla, że „wystarczy wmówić ludziom jakieś nieistotne kryterium (np. wysocy contra niscy, starzy contra młodzi, warszawiacy contra »słoiki«), i potem dokonać prostej dyskryminacji na tej linii podziału, a natychmiast »naszym« poprawi się samoocena”. Tak też dzieje się w przypadku karty. Czy mieszkańcy okolicznych miast i wsi nie zasługują na ceny biletów należne warszawiakom? Czy ci obywatele i obywatelki nie przynoszą stolicy żadnych korzyści? A może po prostu nie są oni tutejszymi wyborcami, a zatem w przyszłości nie będą mogli zagłosować przeciwko władzy wprowadzającej podwyżki? Obok niezwykle poważnych problemów związanych z dyskryminacją Karta warszawiaka rodzi również wątpliwości dotyczące ochrony danych osobowych. Już dzisiaj spersonalizowane karty miejskie gromadzą bardzo wiele informacji o osobach korzystających z komunikacji miejskiej. Tymczasem nie jest to konieczne i zazwyczaj bywa wymuszane, ponieważ niekorzystanie z kart spersonalizowanych jest bardzo nieekonomiczne. Dodatkowo system przetwarzający te informacje nie należy do najbezpieczniejszych. Z kontroli przeprowadzonej przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (GIODO) wynika, że w przypadku Karty warszawiaka doszło do naruszenia prawa. Otóż aby zweryfikować, czy osoba wnioskująca o kartę faktycznie płaci podatki w stolicy, warszawski Zarząd Transportu Miejskiego (ZTM) oraz Ministerstwo Finansów (MF) zawarły umowę o przekazywaniu danych osobowych. ZTM udostępnił resortowi finansów całą bazę danych osób posiadających spersonalizowane karty miejskie, z kolei miasto uzyskało dostęp do informacji dotyczących rozliczania podatku PIT, które są gromadzone przez MF. GIODO jeszcze nie zamknął postępowania w tej sprawie. Karta warszawiaka stanowi jaskrawy przejaw polityki nadzorczej. Gromadzonych jest bardzo dużo informacji o obywatelach, które krążą później między różnymi instytucjami. Na podstawie tych danych obywatele są dzieleni i kategoryzowani, co w ostateczności prowadzi do dyskryminacji jednej grupy. Pytanie tylko: po co? Czy faktycznie miasto zyska większe wpływy do budżetu, a mieszkańcy zaoszczędzą kilka złotych na biletach? A może jednak to taktyka, by przed zbliżającymi się wyborami udobruchać tych, których podwyżki nie dotyczą? Odpowiedź wydaje się chyba aż nazbyt oczywista. Jędrzej Niklas Fundacja Panoptykon Autor Temat dane osobowe miasta karty miejskie Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje dane i jakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Leave this field blank Zobacz także Podcast Unijna baza danych o zdrowiu – jak to będzie działać? Rozmowa z mec. Michałem Chodorkiem Urzędujący minister zdrowia sięga do prowadzonej przez resort bazy danych dotyczących zdrowia i leczenia po informacje, których użyje do próby zdyskredytowania lekarza, który go krytykował. To jednostkowa sytuacja, która nie powinna mieć miejsca. 25.04.2024 Dźwięk Artykuł Niech bank Ci coś wyjaśni! Dlaczego instytucja pożyczkowa odmówiła Ci pożyczki lub bank dał kredyt na gorszych warunkach, niż pierwotnie zapowiadał? 22.08.2019 Tekst Artykuł [zaktualizowane] PESEL potrzebny do wypożyczenia roweru miejskiego? Mieszkańcy miast coraz chętniej przesiadają się na rowery. W samej Warszawie z systemu Veturilo korzysta już ponad pół miliona użytkowników, a przez ostatnich pięć lat rowery wypożyczano aż 11 milionów razy. Rosnąca (również ku naszemu entuzjazmowi) popularność jednośladów powoduje jednak, że ich… 02.09.2019 Tekst