Artykuł 20.06.2013 7 min. czytania Tekst Polityka już tak ma, że karmi się emocjami. Sama wiedza o problemie często nie wystarczy, żeby uczynić go politycznym. Natomiast emocje pomagają bardzo. Dlatego od dwóch tygodni nie tylko media żyją dyskusją o amerykańskim programie PRISM – równie gorąco jest w Brukseli. Jednak dopiero wczoraj doszło do spotkania komisarz Viviane Reding z eurodeputowanymi z Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) i wymiany poglądów na ten temat. Viviane Reding, jako komisarz odpowiedzialna m.in. za ochronę praw podstawowych obywateli UE, nie ma lekko. To ona pod koniec 2011 roku zaproponowała wprowadzenie do projektu unijnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych dodatkowych gwarancji, które mogłyby utrudnić takie praktyki, jak przekazywanie hurtowych ilości danych organom innych państw. Pod wpływem amerykańskiej dyplomacji inni komisarze, w tym Cecilia Malmstroem – liberalna, szwedzka komisarz odpowiedzialna za sprawy wewnętrzne i bezpieczeństwo – przekonali ją do zarzucenia tego pomysłu. Wówczas nikt w Parlamencie nie podnosił larum. Dużo więcej hałasu wywołał natomiast sam projekt rozporządzenia, który zdaniem wielu posłów zagraża obecnym modelom biznesowym i może wpędzić Europę w jeszcze większy kryzys gospodarczy. Na ostatnim posiedzeniu Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych nastąpiła ciekawa wolta: wielu posłów znanych raczej z krytyki zaproponowanego przez Reding rozporządzenia (np. Axel Voss czy Sarah Ludford) publicznie oskarżało komisarz o brak gwarancji chroniących obywateli UE przed nadużyciami takimi, jak ujawnione przez Edwarda Snowdena. Dwie silne grupy polityczne – Europejska Partia Ludowa i liberałowie (ALDE) – wezwały do przywrócenia artykułu 42 (numeracja z pierwotnego projektu Komisji), mimo że wcześniej żaden poseł z tej strony politycznej sceny takiej poprawki nie zaproponował. Co gorsze, posłowie jakby zapomnieli, że samo wpisanie w nowe rozporządzenie dodatkowych ograniczeń dotyczących transferu danych poza granice Unii nie rozwiązuje problemu. Podstawowym problemem jest przecież nie brak gwarancji prawnych w Europie, ale istnienie sprzecznych z nimi przepisów w Stanach Zjednoczonych. Dopóki amerykańskie firmy działające na europejskim rynku będą musiały się mierzyć z takim konfliktem jurysdykcji, nasze dane nie będą bezpieczne. Dróg wyjścia jest kilka. Można dodać europejskiemu prawu silny argument w postaci sankcji finansowych wyższych niż te, którymi straszy rząd amerykański za nieprzestrzeganie FISAA, licząc, że nie wszyscy od razu uciekną. Można też rozwijać program europejskiej (bezpiecznej) chmury, tak jak kiedyś kolektywnym wysiłkiem inwestowano w projekt Airbus, jako alternatywę dla Boeinga. Ale warto chyba zacząć od tego, co już mamy na stole i co nie pociąga za sobą ani dużych nakładów finansowych ani szczególnego biznesowego ryzyka. Od dwóch lat trwają (teoretycznie – bo w praktyce od roku są zamrożone) negocjacje porozumienia między UE i USA o wymianie danych na potrzeby organów egzekwowania prawa. O losy tego porozumienia zapytał Reding tylko jeden poseł – Jan Philipp Albrecht (z resztą odpowiedzialny za prace nad nim z ramienia Parlamentu). Reding w swoim wystąpieniu podkreślała, że jest pilna praca do wykonania. Jej zdaniem afera z PRISM to pobudka dla europejskich instytucji: musimy niezwłocznie przyjąć nowe przepisy, które zapewnią ochronę danych i w sektorze komercyjnym i w sferze egzekwowania prawa, bo te dwie są ze sobą nierozerwalnie związane. Komisarz po raz kolejny podkreśliła, że opóźnianie prac nad projektem rozporządzenia o ochronie danych osobowych jest na rękę tylko tym, którzy takimi mocnymi standardami nie są zainteresowani. Nawiązała też do spotkania z prokuratorem generalnym USA Eric'em Holderem i siedmiu szczegółowych pytań o program PRISM, jakie zadała mu na piśmie. Ani w rozmowie ani w formie pisemnej nie doczekała się jeszcze satysfakcjonujących odpowiedzi. Dlatego w tym tygodniu wysłała kolejny list, w którym podtrzymuje wszystkie pytania. Sytuacja rzeczywiście wydaje się poważna. Obserwując polityczne roszady w Brukseli trudno ją jednak przeceniać. Jak tylko zamieszanie wokół PRISM trochę przycichnie, znowu dyskusję zdominują głosy w obronie "swobodnego przepływu danych", bez którego globalna gospodarka sobie nie poradzi. A argumenty prawno-człowiecze zejdą na dalszy plan. Na horyzoncie widać już inne porozumienie, które ma szansę na tyle zdominować uwagę Komisji i eurodeputowanych, że na kolejny rok zapomną o porozumieniu w sprawie wymiany danych na potrzeby organów egzekwowania prawa. Chodzi o Transatlantic Trade and Investment Partnership, w którym i strona amerykańska i europejski komisarz Karel de Gucht (dobrze znany z prac nad ACTA) chętniej by widzieli ułatwienie niż utrudnienie dla przepływu danych. Show must go on. Katarzyna Szymielewicz Więcej na ten temat: Parlament Europejski: EU citizens' data must be properly protected against US surveillance Komisja Europejska: Vice-President Reding makes it clear that data protection rights of EU citizens are not-negotiable Panoptykon: Euroatlantycki impas na życzenie Panoptykon: PRISM – nic nowego pod słońcem Katarzyna Szymielewicz Autorka Temat służby bezpieczeństwo prawo programy masowej inwigilacji Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje dane i jakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Leave this field blank Zobacz także Artykuł Konferencja prasowa: wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie nielegalnej inwigilacji Fundacja Panoptykon i Helsińska Fundacja Praw Człowieka zapraszają na Konferencję prasową dotyczącą wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie inwigilacji w Polsce. 24.05.2024 Tekst Artykuł System Informacji Finansowej, czyli informacje finansowe w rękach niekontrolowanych służb Rząd pracuje nad wdrożeniem mechanizmu, który pozwoli służbom na łatwiejszy dostęp do informacji o tym, gdzie trzymamy nasze pieniądze: w których bankach i SKOK-ach mamy konta, czy może korzystamy ze skrytek bankowych lub kont maklerskich. Już dzisiaj polskie i europejskie służby mają dostęp do… 27.11.2020 Tekst Artykuł Tajne narzędzia służb Systemem automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych dysponują centra handlowe i niektóre miasta. Jednak ujawnienie, czy ABW korzysta z takiego narzędzia, zagraża bezpieczeństwu państwa. Naczelny Sąd Administracyjny ostatecznie rozstrzygnął sprawę prowadzoną przez Stowarzyszenie Watchdog. 25.07.2018 Tekst