Artykuł 24.03.2015 4 min. czytania Tekst Image Amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego uznała, że 14 lutego to dobry dzień, by wdać się w mały flirt z internautami na Twitterze: „Every breath You take, every step You make, I'll be watching You. We’ll be watching our foreign adversaries #HappyValentinesDay from the #NSA #vday2015”. Dla tych, którzy buntują się przeciwko masowej inwigilacji, te posty były równie urocze, co droczenie się kota z myszą, ale w masowym odbiorze zostały uznane za dobry żart. Czyżby wystarczyło umieścić komunikat Agencji Bezpieczeństwa Narodowego: „obserwujemy was” w kontekście walentynkowego szaleństwa, by pozbyć się skojarzenia z Orwellowskim systemem totalitarnym i uczynić go akceptowalnym, a nawet przyjemnym i zabawnym dla opinii publicznej? Amerykański politolog Joseph Nye zwracał uwagę, że siła każdego państwa opiera się na dwóch potencjałach: „hard power”, która mierzona jest militarnym i gospodarczym potencjałem danego państwa, oraz „soft power”, czyli umiejętności „uwodzenia” swoimi wartościami, kulturą i językiem innych państw. Ten obszar subtelnej propagandy zawsze był bardzo istotny dla Stanów Zjednoczonych. Dlatego, gdy prezydent USA deklaruje gotowość do walki o bezpieczeństwo wszystkimi dostępnymi metodami, oznacza to sięgnięcie także po narzędzia drugiego rodzaju. Próbką „miękkiego działa” było wprowadzenie za kadencji George W. Busha do debaty publicznej terminu: „wzmocnione techniki przesłuchań” (enhanced interrogation techniques) jako metody walki z terroryzmem. Opublikowany pod koniec 2014 r. raport Senatu USA w sprawie tajnych więzień CIA nie pozostawia złudzeń – „wzmocnione techniki przesłuchań” to po prostu tortury, na które podobno nie ma zgody w „cywilizowanym świecie”. Amerykańska nowomowa dla niektórych polskich polityków okazała się bardzo wygodna. Zasłaniając się nią, wciąż mogą powtarzać, że w Polsce nie było więzień CIA: „Zaprzeczam, jakoby w Polsce były jakiekolwiek tajne więzienia CIA i żebym coś w tej sprawie aprobował czy rozmawiał na ten temat” – stwierdził Aleksander Kwaśniewski 8 czerwca 2007 r. 10 grudnia 2014 r., po publikacjach, które potwierdziły, że jednak takie więzienia znajdowały się Polsce, były prezydent wciąż potwierdzał swoje stanowisko sprzed lat: „Nie było tajnych więzień w Polsce. To był secret facility, tajny ośrodek”. Teraz na liście trudnych zwrotów, które wymagają pilnego przeredagowania znalazło się „mass surveillance” (masowa inwigilacja) – taki wniosek nasuwa się po lekturze ostatniego raportu brytyjskiej komisji parlamentarnej ds. wywiadu (Intelligence and Security Committee). Zwraca na to uwagę Glenn Greenwald: zamiast ciężkiego „mass surveillance” w raporcie podsumowującym działania brytyjskiej agencji wywiadu GCHQ pojawia się nic nieznaczące „bulk collection” („hurtowe zbieranie danych”). Również zwolennicy działań Sojuszu Pięciorga Oczu konsekwentnie sięgają po to określenie w debatach publicznych i wystąpieniach medialnych. Jednak zupełnie inny obraz tego, czym zajmuje się GCHQ we współpracy z Amerykanami, wyłania się z opublikowanego raportu brytyjskiej organizacji Open Rights Group. To nie „bulk collection” jest terminem, którego potrzebujemy, ale właśnie „mass surveillance”. Oddaje on nie tylko skalę działań NSA i GCHQ, ale również agresywny charakter narzędzi, takich jak programy Xkeyscore czy BULLRUN, którymi posługiwały się służby – mówimy tu np. o świadomym łamaniu zabezpieczeń narzędzi komunikacji, z których korzystamy. „Bulk collection”, owszem, podkreśla „masowość” zbieranych danych, ale przemilcza sposób, w jaki te informacje zostały pozyskane. Za słowem „surveillance” stoi polityczny i historyczny kontekst, którego nie da się tak łatwo pominąć: oddaje opresyjny charakter relacji państwo-obywatel, na który nie może być zgody w ustroju demokratycznym. „Bulk collection” jest określeniem technicznym, pozbawionym politycznego wydźwięku, a tym samym bardzo wygodnym, dla tych, którzy nie chcą dyskutować o potrzebie skutecznej kontroli działań służb. Polityką są nie tylko działania, które podejmujemy, ale również język, jakim opisujemy te działania. Od czasu pojawienia się środków masowego przekazu znaczenie tej zasady wzrosło i obywatele walczący o swoje prawa również powinni jej przestrzegać. Nie możemy odpuszczać i zgadzać się na język nowomowy. Zresztą nie mamy wyjścia – jeśli ulegniemy „miękkiej sile” i pozwolimy się zepchnąć na margines, to tym bardziej nie wygramy z metodami typu „hard”. Karolina Szczepaniak, Kamil Śliwowski Polecamy: Fundacja Panoptykon: Narzędzia wysokiego ryzyka Fundacja Panoptykon Autor Temat służby Internet Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Zobacz także Artykuł #SaveYourInternet – napisz do europosłów! Do głosowania komisji JURI nad reformą prawa autorskiego zostało niewiele ponad tydzień. To ostatni moment, żeby przekonać europosłów, że nie chcemy filtrowania Internetu. Dzięki stronie Save Your Internet wysłanie wiadomości do Twoich reprezentantów zajmie Ci minutę. Możemy na Ciebie liczyć? 12.06.2018 Tekst Artykuł Zwycięstwo! Billingi informacją publiczną Informacja o tym, ile razy służba pobrała billingi i inne dane telekomunikacyjne Polek i Polaków to informacja publiczna – NSA oddalił dziś skargę kasacyjną Służby Kontrwywiadu Wojskowego od wyroku sądu pierwszej instancji. To gorzkie zwycięstwo: SKW przez niemal 3 lata ignorowało przepisy, a… 26.10.2018 Tekst Artykuł Służby coraz bardziej interesują się billingami Do Parlamentu wpłynęło sprawozdanie Ministra Sprawiedliwości na temat pobierania przez Policję i służby specjalne billingów, danych o lokalizacji i innych danych telekomunikacyjnych. 10.07.2018 Tekst