Artykuł 02.07.2014 6 min. czytania Tekst Image Trwają prace nad Transatlantyckim Partnerstwem na rzecz Handlu i Inwestycji (TTIP) – umową, która ma znieść lub zminimalizować bariery regulacyjne między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. 14 lipca rozpocznie się w Brukseli szósta runda negocjacyjna. Coraz głośniej wybrzmiewają też prawdy i mity narastające wokół porozumienia. Internet błyskawicznie skojarzył fakty: nowa umowa handlowa z Amerykanami, ograniczony dostęp do informacji, potencjalnie negatywny wpływ na prawa obywateli – a więc druga ACTA? Niekoniecznie. To jednak nie znaczy, że nie ma problemu. Wyjaśniamy, co rzeczywiście jest niepokojącego w TTIP i co – każdy z nas – może z tym zrobić. Zacznijmy od faktów. Od 2013 roku Stany Zjednoczone i Unia Europejska prowadzą rozmowy o zniesieniu ceł importowych i usunięciu wszelkich barier regulacyjnych po obu stronach Atlantyku. W ramach nowego porozumienia mają być wypracowane wspólne standardy regulacyjne. Negocjatorzy posługują się takimi pojęciami jak „harmonizacja”, „wzajemne uznawanie”, „wzmocniona współpraca”. W teorii chodzi o ułatwienie przepływu towarów, usług i inwestycji. Ta sama regulacja, która dla obywateli-konsumentów oznacza prawa i ochronę, z perspektywy biznesu wygląda jak bariera inwestycyjna. W praktyce takie uzgodnienie standardów może oznaczać konieczność deregulacji: przepis prawa, który dla obywateli-konsumentów oznacza prawa i ochronę, z perspektywy biznesu często wygląda jak bariera inwestycyjna. Oczywiście, w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi, prawo europejskie pełne jest tego rodzaju „barier”. Problemem w transatlantyckich relacjach handlowych mogą okazać się np. europejskie standardy ochrony danych osobowych, szczególnie kiedy zaczną być egzekwowane w stosunku do amerykańskich firm (a takie jest założenie trwającej reformy). Dlatego obawiamy się, że przyjęcie TTIP będzie oznaczało zgodę na obniżenie standardów praw konsumentów, tworzenie monopoli i wzmocnienie prawa własności intelektualnej. Czyli forsowanie rozwiązań przyjaznych dla dużych firm, ale nie obywateli. Inwestorzy zablokują regulacje chroniące obywateli-konsumentów? Jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów przyszłego traktatu może okazać się mechanizm ISDS (mechanizm rozstrzygania sporów na linii inwestor-państwo, investor-to-state dispute settlement). ISDS to rozwiązanie często spotykane w międzynarodowych umowach handlowych, które mają za zadanie ochronę lub ułatwianie inwestycji zagranicznych. Według jego zwolenników, ISDS sprzyja wprowadzeniu większej równowagi pomiędzy prawami zagranicznego inwestora a możliwościami regulacyjnymi państwa. Chodzi przede wszystkim o uniknięcie sytuacji, w której państwo nagle zmienia warunki prowadzenia działalności w kraju w sposób niekorzystny dla inwestorów – na przykład podnosi podatki lub likwiduje obiecane ulgi. Niestety, mechanizm ISDS ma też ciemną stronę. Jeśli inwestor będzie w stanie zablokować zmiany w prawie, w praktyce nie można wykluczyć, że wykorzysta ten przywilej zawsze, gdy w grę będzie wchodziło zwiększenie zysku. A nie da się ukryć, że wszystkie ochronne regulacje prawne – czy to dotyczące środowiska, bezpieczeństwa produktów i żywności, czy prywatności – z perspektywy biznesu kosztują. Zgodnie z zaprojektowanym w porozumieniu TTIP mechanizmem ISDS, firmy będą miały możliwość pozywania państw za straty finansowe, które poniosą w związku ze zmianami w prawie – również tymi zwiększającymi ochronę praw obywateli. Mechanizm ISDS może więc doprowadzić do sytuacji, w której władze publiczne w obawie przed procesami wytaczanymi przez zagranicznych inwestorów, nie zdecydują się na zmian prawnych, które byłoby korzystne dla społeczeństwa. W efekcie, zagraniczne korporacje zyskają i zabezpieczą swoje przywileje kosztem obywateli i konsumentów. Co więcej, ISDS jest nie jest niezależnym sądem, ale mechanizmem arbitrażowym, w którym sprawy rozstrzygają komercyjni prawnicy i eksperci. Postępowania arbitrażowe z definicji objęte są tajemnicą handlową. Strony nie muszą więc informować o ich przebiegu opinii publicznej. W tych warunkach naprawdę trudno trudno oczekiwać, że arbitrzy rozstrzygający spory w ramach mechanizmu ISDS wykażą się dbałością o interes publiczny i wrażliwością na względy praw człowieka. Konsultacje „w ciemno” Komisja Europejska, która w imieniu państw członkowskich UE negocjuje TTIP ma ciężki orzech do zgryzienia: jak konsultować dokument, który z definicji jest poufny? Jak zapewnić, żeby umowa handlowa nie wpływała negatywnie na standard ochrony praw obywateli, skoro jej celem ma być znoszenie barier regulacyjnych? Mimo że negocjacje w sprawie TTIP są prowadzone za zamkniętymi drzwiami, Komisja Europejska – wywołana do odpowiedzi przez opinię publiczną – udostępnia wybrane dokumenty. Nadal jednak nie znamy wszystkich wykorzystanych stanowisk negocjacyjnych ani kolejnych wersji tekstu. Na wszelkie prośby o przekazanie tekstu umowy, Bruksela odpowiada, że będzie to możliwe dopiero po zakończeniu negocjacji. Organizacje społeczne po obu stronach Atlantyku – w tym Fundacja Panoptykon – nie zgadzają się na tak kulawy dialog z obywatelami i domagają się większej przejrzystości: ujawniania wszystkich stanowisk, które zostały już przekazane stronie amerykańskiej i wzmocnienia funkcji kontrolnej Parlamentu Europejskiego. Domagamy się również wykreślenia z umowy postanowień nadmiernie chroniących inwestorów i prowadzących do obniżenia standardów praw obywatelskich. Warto wykorzystać prowadzone przez Komisję Europejską konsultacje żeby pokazać, że treść TTIP nie jest nam obojętna. Utajnienie aktualnego tekstu porozumienia nie przeszkadza Komisji Europejskiej konsultować tego, co powinno się w nim znaleźć. Do 13 lipca Komisja prowadzi konsultacje społeczne dotyczące mechanizmu ISDS – a więc sprawy, która budzi największe kontrowersje. Sam kwestionariusz jest niezwykle szczegółowy i przeznaczony raczej dla specjalistów. Co gorsze, nie zawarto w nim kluczowych pytań o sens włączania tego mechanizmu w porozumienie TTIP. Nie mniej jednak warto wykorzystać tę okazję i pokazać, że treść porozumienia nie jest nam obojętna. Dlatego organizacje społeczne przygotowały wzory odpowiedzi, z których każdy może skorzystać. Jednym z nich jest propozycja EDRi – koalicji organizacji walczących o prawa cyfrowe, do której należy Fundacja Panoptykon. Odpowiedzi na pytania Komisji Europejskiej można również znaleźć na stronie inicjatywy No 2 ISDS. Polecamy! Katarzyna Szymielewicz Stanowisko Fundacji Panoptykon w sprawie mechanizmu ISDS w TTIP [PDF] Katarzyna Szymielewicz Autorka Linki i dokumenty panoptykon_konsultacje_ke_ttip_09.07.2014.pdf91.21 KBpdf Temat dane osobowe prawo Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje dane i jakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Leave this field blank Zobacz także Artykuł Ochrona danych w służbach: legislacyjny żart Sejm przyjął dziś ustawę o ochronie danych osobowych w sektorze bezpieczeństwa, która miała wd 14.12.2018 Tekst Artykuł Administracyjna wolna ręka Na ostatniej prostej rządowych prac nad projektem ustawy o ochronie danych osobowych pojawiła się wrzutka znacznie osłabiająca uprawnienia obywateli: nie dowiemy się, czy różne organy administracji publicznej przekazują między sobą nasze dane osobowe. Propozycja – dodana tuż przed rozpatrzeniem… 26.03.2018 Tekst Artykuł Big tech kontra RODO. Jak od 6 lat internetowe korporacje obchodzą to prawo „Zgoda” na śledzącą i profilującą reklamę – czasem zaszyta w regulaminie usługi, innym razem wymuszona na poziomie interfejsu. Możesz też jej nie wyrazić za słoną opłatą. Z okazji 6. 26.04.2024 Tekst