Wokół prawa do zapomnienia narosło kilka…

Artykuł
25.09.2014
1 min. czytania
Tekst

Wokół „prawa do zapomnienia” narosło kilka mitów, które warto zdementować, zanim oskarżymy Europejski Trybunał Sprawiedliwości o cenzurowanie Internetu. Na łamach Dziennika Opinii Katarzyna Szymielewicz wyjaśnia, na czym konkretnie ma polegać „znikanie z wyszukiwarki”, co w tym nowego i czym to grozi: „Prawo do zapomnienia w wersji zaproponowanej przez ETS sprowadza się do możliwości skorygowania sposobu, w jaki wyszukiwarka łączy dane osobowe zawarte w pytaniu z odpowiedzią. Jeśli udowodnimy, że konkretna informacja nie powinna być łączona z naszym imieniem i nazwiskiem, wyszukiwarka powinna zmienić sposób jej indeksowania i nie wyświetlać więcej tego wyniku w odpowiedzi na pytanie zawierające nasze dane”.

Tylko tyle i aż tyle. Bo modyfikacja wyników wyszukiwania w świecie Internetu w istocie zmienia bardzo dużo. Dlatego najważniejsze pytanie w dyskusji wywołanej wyrokiem ETS brzmi: czy ceną za możliwość „zniknięcia z sieci” musi być oddanie tej władzy internetowym pośrednikom?

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.