Platformy internetowe mają władzę i nie wahają się jej użyć

Artykuł
11.01.2021
4 min. czytania
Tekst
Image
Grafika z social media

Od kilku dni media huczą o blokadzie nałożonej na urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych przez największe platformy społecznościowe. Po Facebooku i Twitterze Donalda Trumpa blokują kolejne portale. Jedni cieszą się z tego, że platformy uciszyły Trumpa, inni mówią o zamachu na wolność słowa. Naszym zdaniem ta sprawa ukazuje dużo większy problem: rozbuchanej władzy platform internetowych. Władzy, którą dziś wykorzystały do zablokowania kontrowersyjnego polityka, a którą jutro mogą wykorzystać inaczej – w zależności od własnych aktualnych celów.

Platformy internetowe, takie jak Twitter czy Facebook, powtarzają, że działają w sferze prywatnej, na podstawie własnych regulaminów, które użytkowniczki i użytkownicy akceptują przy zakładaniu konta. Jednak blokada Trumpa – i burza wokół niej – to tylko kolejny dowód na to, że platformy internetowe już od dawna należą do sfery publicznej. W mediach społecznościowych nie tylko ukazują się zdjęcia z wakacji, ale też ważą się losy kampanii prezydenckich; nie tylko toczą się dyskusje o modzie, ale też rodzą się teorie spiskowe; nie tylko influencerzy promują marki, ale też politycy prowadzą PR, a obywatele organizują protesty.

Unia Europejska już jakiś czas temu dostrzegła, że władza platform jest zbyt szeroka i wymaga specjalnej regulacji. Ma nią być Digital Services Act (kodeks usług cyfrowych, DSA), w ramach którego uregulowane zostaną m.in. zasady moderacji treści na platformach. Zgodnie z tym, co od dawna postulowaliśmy, aktualny projekt DSA zawiera rozwiązania, które zwiększą przejrzystość i zmniejszą arbitralność blokad, dając m.in. możliwość skutecznego odwołania się od nich. W efekcie przybliży nas to do tego, żeby z platform znikały faktycznie niebezpieczne materiały, a jednocześnie by firmy nie blokowały legalnych treści według własnego widzimisię. Natomiast obecnie każda blokada (nawet w słusznej sprawie), nałożona bez zachowania tych standardów, może wzbudzać kontrowersje.

Arbitralne blokowanie treści publikowanych w mediach społecznościowych nie jest nowym problemem. W kwietniu 2019 r. Społeczna Inicjatywa Narkopolityki (SIN) przy wsparciu Panoptykonu pozwała Facebooka w sprawie blokady ich kont i grup na Facebooku i Instagramie. Dość powiedzieć, że sam mechanizm moderacji, który miał na celu zwalczanie treści nielegalnych (np. nawoływania do przemocy, mowy nienawiści), uderza w użytkowników i organizacje, których działalność jest nie tylko legalna, ale wręcz pożyteczna – m.in. utrudnia publikowanie organizacji walczącej z negatywnymi skutkami działania narkotyków (sprawa SIN), promowanie wydarzenia feministycznego modelce plus size Tess Holiday, publikowanie zdjęć reportażowych z Marszu Niepodległości fotografowi Chrisowi Niedenthalowi czy parodiowanie polityków Krytyce Politycznej. Dzisiaj Facebook i Twitter blokują Trumpa, bo tak dyktują im emocje społeczne i zysk. Jak ze swojej władzy skorzystają jutro?

Ilustracja: Joseph Mucira | Pixabay

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje danejakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności.