Gazeta Stołeczna opisała z pozoru zwykłą sprawę…

Artykuł
14.02.2014
1 min. czytania
Tekst

Gazeta Stołeczna opisała z pozoru zwykłą sprawę – p. Barbara, potrącona w galerii handlowej przez biegnącą pracowniczkę jednego ze sklepów, odniosła obrażenia. Chce uzyskać odszkodowanie, jednak dziwnym trafem galeria nie zachowała nagrania z monitoringu. Sytuacja ta jak w soczewce skupia wiele problemów związanych z powszechnym monitoringiem.

Po pierwsze, kiedy p. Barbara upadła, nikt jej nie pomógł – nasze badania wskazują, że 35% osób rezygnuje z reakcji, gdy dzieje się coś złego, „bo ludzie, którzy dyżurują przy kamerach się tym zajmą”. Po drugie – nagranie się nie zachowało, a p. Barbara nie uzyskała do niego dostępu, ponieważ nie mamy w Polsce przepisów regulujących kto i na jakich zasadach może uzyskiwać do nich dostęp. Wreszcie, cała sytuacja pokazuje, jak nierówna jest relacja między monitorującym, a monitorowanym: galeria handlowa z pewnością odpowiednio zabezpieczyłaby nagranie najdrobniejszego wykroczenia albo wychwyciła osobę bezdomną, która zaburzałaby „arkadyjski” obraz centrum (choć akurat w tej sprawie chodzi o inną galerię). Osoba monitorowana nie ma natomiast możliwości obejrzenia materiału ze swoim udziałem, a nawet pewności, że zostanie on na jej żądanie zabezpieczony.

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.