Innowacyjny system zarządzania ruchem „Tristar” ma trafić na ulice Trójmiasta

Artykuł
08.11.2011
5 min. czytania
Tekst

Tristar to nazwa ultranowoczesnego systemu sterowania ruchem, na budowę którego przetarg rozstrzygają właśnie władze Gdyni, Sopotu i Gdańska. Tristar, z pomocą 11 855 detektorów pojazdów, 108 kamer, 55 fotorejestratorów i 43 fotoradarów ma zwiększyć efektywność komunikacyjną Trójmiasta. W każdym z miast ma powstać specjalistyczne centrum zarządzania ruchem, z którego dane trafiać będą do jednego centralnego komputera.

W analizie ruchu drogowego, poza kamerami, fotoradarami i fotorejestratorami, będzie brała udział specjalnie zaprojektowana sygnalizacja świetlna, czujniki w jezdni, komputery w pojazdach komunikacji miejskiej, urządzenia nadawczo-odbiorcze i tablice o zmieniającej się treści. Wszystkie te urządzenia będą przesyłać zebrane dane do jednego z centrów zarządzania, a te z kolei po ich uporządkowaniu poinformują główny komputer o wypadku, zakończonym meczu czy nielegalnie zorganizowanym wyścigu samochodowym. Dodatkowo obsługujący urządzenie będzie mógł sam na bieżąco reagować na sytuację drogową, na przykład dzwoniąc po pogotowie.

Obracające się kamery umieszczone na 59 skrzyżowaniach mają na bieżąco zapisywać dane o przejeżdżającym pojeździe: jego wielkość, liczbę pasażerów, prędkość, numery rejestracyjne. Na podstawie zapisanego numeru rejestracyjnego będzie można na bieżąco mierzyć czas jazdy wszystkim kierowcom Trójmiasta. Jeżeli na którymkolwiek z mierzonych odcinków kierowca przekroczy dozwoloną prędkość, a na pozostałych będzie jechał prawidłowo, i tak nie uniknie mandatu. Dodatkowo każdy spisany numer rejestracyjny będzie porównywany z „czarną listą”, czyli numerami samochodów zgłoszonymi policji jako kradzione.

Systemy ANPR (Automatic Number Plate Recognition) są stosowane na całym świecie do walki z terroryzmem i przestępstwami drogowymi. Dlaczego więc trójmiejscy urzędnicy inicjując instalację systemu Tristar dzierżą w ręku sztandar z napisem „udogodnienie dla kierowców”? Dlaczego nie informuje się zainteresowanych o wpływie działania systemu na ich życie prywatne? Po raz kolejny w imię idei bezpieczeństwa czy wygody nakłada następne ograniczenia, w dodatku nie komunikując im negatywnych aspektów przedsięwzięcia. Czy zainstalowanie podobnego oprogramowania nie powinno być poprzedzone co najmniej konsultacją społeczną, dzięki której ludzie mogliby współdecydować o kluczowych elementach (rodzaju i czasie przechowywania danych) wprowadzanego narzędzia nadzoru?

ANPR niesie ze sobą szereg zagrożeń dla prywatności obywateli począwszy od całodobowej inwigilacji, przez permanentną kontrolę policyjną, aż po gromadzenie danych wrażliwych. Jakie są następstwa instalacji tak kompleksowego urządzenia monitorującego? Po pierwsze instalacja Tristar spowoduje, że informacje dotyczące uczestników ruchu drogowego, kierowców, osób korzystających z transportu publicznego, przechodniów, trafią do kolejnej megabazy, w której będą przechowywane nie wiadomo jak długo. Według firm startujących w przetargu czas przechowywania tych danych zależy od ustawień oprogramowania. Zatem w praktyce informacja o wjeździe kierowcy X na sopocki „Monciak” (co jest niedozwolone) może zostać wykasowana po zakończeniu postępowania mandatowego lub też przechowywana latami.

Po drugie ponad sto kamer będzie monitorować ruch samochodów. Nagrania mogą jednak zawierać także dane wrażliwe. Załóżmy, że kierowca wybierając się do Gdańska trójmiejską obwodnicą zabierze ze sobą na przejażdżkę „pasażerkę”. Fakt ten zostanie udokumentowany przez kamerę. Ta sama osoba dostarczy jednocześnie danych o swojej lokalizacji na tej obwodnicy, podczas gdy powinna znajdować się w pracy lub w podróży służbowej. Kamery wychwycą też starannie poprawiany makijaż podczas postoju w korku, czy chęć zmiany stroju na bardziej „wyjściowy”. W tej sytuacji ważna jest odpowiedź na pytanie o to, kto znajduje się po drugiej stronie urządzenia, tj. do kogo trafiają dane. Czy jest to maszyna przekazująca nagrania do bazy czy człowiek mogący zrobić z tych danych inny użytek? Cel instalacji urządzenia, pierwotnie etyczny i zgodny z prawem, może ulec zmianie w wyniku wykorzystania danych do innych funkcji. Dane mogą nabrać cech niebezpiecznych, stajać się chociażby narzędziem szantażu. Dlatego ważne jest, aby poinformować osoby, które mogą znaleźć się w zasięgu monitoringu, o tym, kto nim zarządza.

Po trzecie automatyczna identyfikacja pojazdu przez detektory i fotorejestratory (razem ponad dwanaście tysięcy!), z racji swojej automatyczności, może błędnie odczytać tablice rejestracyjne i uruchomić proces odwrotny do zamierzonego. W wyniku pomyłki aplikacji niewinna osoba może stać się ofiarą pościgu szwadronu policji, podczas gdy przez omyłkę skręciła swoim samochodem w prawo po wygaśnięciu „zielonej strzałki”. Dlatego też dane powinny być weryfikowane z punktu widzenia ich wiarygodności i prawidłowości odczytu przed podjęciem działań przez służby, lub nawet przed ich udostępnieniem policji.

Ostatnim argumentem przeciwko Tristar jest jego możliwa nieefektywność na polskich drogach, co w połączeniu z kosztem instalacji (od 130-334 mln złotych), każe się co najmniej zastanowić nad istotą wprowadzania go w Trójmieście. Systemy ANPR funkcjonują nieźle w Wielkiej Brytanii, gdzie tablice rejestracyjne nie posiadają hologramów czy logo. Polskie tablice zawierają takie hologramy. Nawet jeśli konstruktorom technologicznym Tristar uda się ominąć tą przeszkodę pozostaje jeszcze jeden „czysto” praktyczny problem. Polskie samochody i tablice rejestracyjne, są zabrudzone, przez co nieczytelne!, przez co najmniej pół roku…

Może zatem powinniśmy zastanowić się czy przejazd na "inteligentnej zielonej fali" jest wart częściowej rezygnacji z naszego prawa do prywatności?

Hanna Szymańska

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.