
Uprawnienia służb specjalnych nieustannie rosną – wystarczy przypomnieć ustawę inwigilacyjną i antyterrorystyczną czy choćby ostatnie zmiany związane z ustawą o VAT. Na tej „inflacji” najwięcej tracą ludzie spoza aparatu władzy: coraz bardziej narażeni na bezpodstawną i niepotrzebną inwigilację, a jednocześnie utrzymywani w nieświadomości tego, co się dzieje z ich danymi. Czy tę asymetrię informacyjną można choć trochę zniwelować? Od 2009 r. Panoptykon walczy o wprowadzenie w Polsce obowiązku informowania ludzi, którzy byli inwigilowani, o tym fakcie. Do tej pory słyszeliśmy krótkie: „Tego nie da się zrobić”. Aż nagle… projekt odpowiadający na ten właśnie problem trafił do Sejmu!
Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o policji i innych ustaw zakłada, że każda osoba, względem której stosowano podsłuch, po zakończeniu działań operacyjnych zostanie o tym poinformowana. Co to oznacza w praktyce? W 2013 r. wszystkie uprawnione podmioty, m.in. policja i ABW, zastosowały podsłuch wobec 4590 osób. Większość z nich zapewne dowiedziała się o tym jakiś czas później, przeglądając swoje akty oskarżenia. Paradoksalnie, takiej możliwości nie miały te osoby, którym ostatecznie nie postawiono żadnych zarzutów. W grę wchodzą wszyscy ci, których rozmowy zostały podsłuchane „przy okazji” prowadzenia działań operacyjnych, mimo że nie byli podejrzani o żadne przestępstwo.
Dla tej kategorii osób zaproponowany przez posłów obowiązek informacyjny będzie mieć przełomowe znaczenie. Może się przecież okazać, że podsłuch w ich sprawie był zastosowany nielegalnie… Może okaże się, że są adwokatami, a działania służb naruszyły obowiązującą ich tajemnicę obrończą? Albo dziennikarzami, którzy opisywali niewygodne dla władzy tematy i korzystali z nieujawnionych publicznie źródeł?
Perspektywa głośnego procesu sądowego, wytoczonego przez oburzonego inwigilacją obywatela, może skutecznie powstrzymać służby przed nadużywaniem uprawnień.
Czekający na pierwsze czytanie w Sejmie projekt dopuszcza oczywiście wyjątki. Jeśli przemawia za tym „ważny interes publiczny”, sąd może opóźnić moment poinformowania – maksymalnie o 10 lat. Z kolei jeśli sprawa dotyczy niektórych typów spraw prowadzonych przez ABW i SKW, np. szpiegostwa czy handlu bronią, obowiązku informowania nie ma w ogóle. Brzmi rozsądnie. Dokładnie takie wyjątki od zasady informowania obywatela o fakcie prowadzonej w przeszłości inwigilacji proponowała Fundacja Panoptykon.
Niestety, projekt poselski ma też poważną wadę: nie uwzględnia tego, że do poważnych ingerencji w prywatność i potencjalnych nadużyć może dochodzić nie tylko w związku ze stosowaniem podsłuchów. Na o wiele większą skalę i – dodatkowo – bez uprzedniej kontroli ze strony sądu czy prokuratora służby pobierają przecież dane telekomunikacyjne i internetowe. Z prostego zestawienia naszych bilingów i lokalizacji z paru miesięcy można wyczytać o wiele więcej na temat naszych kontaktów i sieci powiązań, zainteresowań osobistych i zawodowych, miejsc, w których byliśmy albo nadal bywamy. Jeśli te dane zestawimy z historią wyszukiwanych stron i pytań, jakie zadawaliśmy wyszukiwarce, powstaje profil bez porównania bogatszy niż to, co można wywnioskować z podsłuchanej rozmowy (w tym kontekście polecamy ciekawy eksperyment: https://labs.rs/en/browsing-histories/). Na takie zagrożenie bezpodstawną inwigilacją projekt poselski nie odpowiada.
Projekt zmiany ustawy o policji i innych ustaw (tym razem zmierzający w dobrym kierunku) ma jeszcze jedną wadę, z taktycznego punktu widzenia najpoważniejszą i nieusuwalną… Został złożony przez grupę posłów Platformy Obywatelskiej. A to oznacza to, że szanse na jego uchwalenie są bliskie zeru. Pozostaje nam satysfakcja, że posłowie opozycji dołączyli do grona osób poważnie traktujących prawa obywatelskie, szczególnie w tej trudnej do uregulowania i kontrowersyjnej sferze działania służb. Żałujemy, że zrozumieli to dopiero teraz, a nie wówczas, gdy mieli bezpośredni wpływ na kształt prawa. Ostatecznie wychodzi więc na to, że łatwiej oczekiwać od innych przestrzegania dobrych standardów niż samemu wprowadzać je w życie.
Wojciech Klicki, Katarzyna Szymielewicz
AKTUALIZACJA: JAK WYNIKA Z INFORMACJI NA STRONIE SEJMU, 22 LUTEGO 2017 R. PROJEKT ZOSTAŁ WYCOFANY. NIE ZNAMY PRZYCZYN I OKOLICZNOŚCI TEJ DECYZJI POSŁÓW-WNIOSKODAWCÓW.
AKTUALIZACJA 2: NA STRONIE SEJMU POJAWIŁA SIĘ INFORMACJA, ŻE 10 MARCA PROJEKT ZOSTAŁ SKIEROWANY DO I CZYTANIA NA POSIEDZENIU KOMISJI ADMINISTRACJI I SPRAW WEWNĘTRZNYCH.
Komentarze
Aby nie było ryzyka
Aby nie było ryzyka podsłuchiwania prawnika pomagającemu oskarżonemu należy: nigdy nie rozmawiać o problemie przez telefon. Najważniejsze rzeczy napisać na kartkach, tak też udzielić sobie odpowiedzi - ostatecznie puścić bardzo głośno muzykę (np metal, niska jakość - dużo szumu sprzyja zagłuszeniu podsłuchu), siąść obok siebie i rozmawiać po cichu. Najlepiej za każdym razem umawiać się w innym miejscu, by instalacja podsłuchu nie była wykonana na czas.
"Ostatecznie wychodzi więc na
"Ostatecznie wychodzi więc na to, że łatwiej oczekiwać od innych przestrzegania dobrych standardów niż samemu wprowadzać je w życie"
No właśnie. Obawiam się, że to projekt pod publiczkę na złość PiS-owi. W kwesti wolności obywatelkich "PiS, PO - jedno zło!"
Pytanie do prawników: czy po 10 latach od umorzenia postępowania będzie można wytoczyć proces o przekroczenie uprawnień?
Uczmy sie od Szwajcarow,
Uczmy sie od Szwajcarow, polecam https://prywatnik.pl/2017/02/15/standardy-kwestia-smaku-czy-informowac-l...
Projekt nie jest dobry,
Projekt nie jest dobry, ponieważ: nie ogranicza ilości wystąpień do sądu o utrzymanie w tajemnicy podsłuchu, ponieważ 10-krotne skorzystanie z 10lteniego okresu "ochrony interesu" spowoduje niepoinformowanie obywatela.
Podobnie - nie zdefiniowano ważnego interesu - czym ten interes jest? Należy już teraz walczyć o zmianę zapisów - zatrzymanie informacji tylko 1-razowe, nie dłużej niż na okres jednego roku.
Zgadzam się, powinien być
Zgadzam się, powinien być maxymalnie 1 rok, późniejsze przedłużenie max 3 lata tylko za zgodą Sądu NAjwyższego.
Ale i tak wiadomo że nie przejdzie
Nie ma co liczyć że rząd odda
Nie ma co liczyć że rząd odda część kontroli. Jeśli dobrze zrozumiałem artykuł to wystarczy że ostarżą kogoś o szpiegostwo i wtedy nie zostanie poinformowany.
Dodaj komentarz