Kiedy uregulujemy monitoring?*

Artykuł
17.07.2013
3 min. czytania
Tekst
Image

Są już wszędzie – na rogach ulic, w hipermarketach, tramwajach, a nawet lasach. Montowane i wykorzystywane przez tych, którzy mają na to ochotę. Kamery monitoringu wizyjnego w ostatnich latach mocno wkroczyły w naszą rzeczywistość. Jednak system prawny usilnie ich nie dostrzega, a problem braku regulacji funkcjonowania kamer staje się coraz pilniejszy.

Dookoła nas

Jak wynika z badań Fundacji Panoptykon w 89% polskich miast zainstalowany jest monitoring finansowany z lokalnego budżetu. Dotyczy to wszystkich miast wojewódzkich i 86% miast powiatowych. Na przykład w Gdańsku w 2012 r. funkcjonowało 2066 kamer zainstalowanych ze środków publicznych, z czego 117 było zintegrowanych w ramach miejskiego systemu monitoringu. Jednak kamery publiczne są tylko drobnym wycinkiem rzeczywistości – lwią większość kamer, z którymi spotykamy się na co dzień, stanowią kamery prywatne. Ciężko nawet oszacować, ile ich jest. Pewne wyobrażenie mogą w tym zakresie dawać badania z Wielkiej Brytanii – mekki monitoringu miejskiego: według British Security Industry Association kamery należące do władz (w tym policji) stanowią tylko od 1,2 do 1,7% wszystkich kamer obecnych w przestrzeni publicznej.

Funkcjonowanie monitoringu stanowi realne zagrożenie dla prywatności. Dla przykładu Rzecznik Praw Obywatelskich zajmował się rządowym programem „Monitoring wizyjny w szkołach i placówkach” (prowadzony w latach 2007-2010 przez Ministerstwo Edukacji Narodowej) w ramach którego umieszczano w szkołach kamery rejestrujące obraz oraz dźwięk. Zdaniem RPO stanowiło to zachwianie równowagi pomiędzy koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa a prawem do prywatności. Odrębną kategorią spraw są problemy związane z wynajmowaniem mieszkań, np. najemcy komunalnego , którego lokal znajdował się w zasięgu zainstalowanych przez wspólnotę mieszkaniową kamer. Decyzja o ich instalacji została podjęta przez wspólnotę mieszkaniową, a najemca – mimo naruszenia jego prywatności – nie miał żadnych prawnych możliwości działania.

Jednak problemy związane z monitoringiem mają znacznie szerszy charakter. Dzisiaj nie wiemy, czy teren, na którym się znajdujemy, objęty jest monitoringiem, do kogo należy konkretna kamera, jak długo przechowywane są nagrania z niej i komu udostępniane. Nie rozstrzygnięte jest również pytanie o ogólną możliwość instalacji monitoringu: czy są miejsca, w których powinien on być zakazany (choćby w toaletach czy przebieralniach) i czy montaż powinien być uzależniony od spełnienia jakiś wymogów np. oceny, czy nie wystarczyłoby zastosowania mniej ingerujących w prywatność środków.

Ustawa potrzebna od przedwczoraj

O ustawie regulującej funkcjonowanie monitoringu mówi się od lat. Jej potrzebę dostrzega nie tylko Rzecznik Praw Obywatelskich, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych i organizacje pozarządowe, ale również Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Jeszcze w zeszłym roku MSW poprosiło m.in. Fundację Panoptykon o przedstawienie stanowiska w sprawie ram przyszłej regulacji. W marcu odbyło się pierwsze (i jak dotąd jedyne) spotkanie robocze, którego uczestnicy omówili „wstępną diagnozę obszarową” przyszłej regulacji. Niestety, na spotkaniu omawiane były wyłącznie propozycje partnerów społecznych, a MSW nabrało wody w usta: gospodarze tylko słuchali i zbierali opinie, po to, by na ich podstawie przygotować projekt. Jednak mimo upływu wielu miesięcy wciąż nie powstała nawet najbardziej robocza i wstępna wersja założeń projektu. Można się zastanawiać, dlaczego w resorcie, którego szef mówi publicznie o potrzebie stworzenia ustawy „przeciwko Wielkiemu Bratu”, od tak dawna nie udaje się przygotować choćby jej zrębów. Może chodzi o to, że każde z potencjalnie przyjętych rozwiązań będzie dla kogoś niekorzystne: niezadowoleni będą albo przedstawiciele biznesu, albo reprezentanci miast, albo obrońcy praw człowieka? Paradoksalnie wydaje się, że wszystkie te środowiska zdają już sobie z tego sprawę i są na to gotowe. Czas na kolejny krok: on zaś należy do MSW.

Wojciech Klicki

* tekst ukazał się w dzienniku Rzeczpospolita 17 lipca 2013 r. pod tytułem "Okiełznać Wielkiego Brata"

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje danejakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności.