NIK krytycznie o informatyzacji pomocy społecznej

Artykuł
28.07.2016
6 min. czytania
Tekst
Image

Projekt Emp@tia miał wprowadzić nowe rozwiązania technologiczne i zrewolucjonizować pomoc społeczną w Polsce. Jednak – jak wskazuje kontrola Najwyżej Izby Kontroli (NIK) – nie spełnił on pokładanych w nim nadziei. Na marginesie problemów z efektywnością i zarządzaniem pojawiają się również zastrzeżenia dotyczące ochrony danych osobowych.

W 2014 r. resort pracy zakończył prace nad projektem informatycznym o wdzięcznej nazwie Emp@tia. Głównym celem całego przedsięwzięcia miało być usprawnienie działania administracji zajmującej się pomocą społeczną. Chodziło przede wszystkim o szybsze wydawanie decyzji przez urzędników, ujednolicenie standardów i ostatecznie zwiększenie dostępności świadczeń. Projekt miał również zapewnić bardziej wiarygodne i rzetelne informacje o obywatelach korzystających ze wsparcia państwa. W ramach całego projektu Emp@tia wprowadzono szereg różnych narzędzi informatycznych. Należy do nich chociażby Centralna Baza Beneficjentów – czyli baza danych o obywatelach i ich rodzinach korzystających ze wsparcia państwa. Innymi częściami systemu są portal umożliwiający internetowe składanie wniosków o zasiłek oraz platforma służąca wymianie informacji między urzędami. Ważnym elementem jest narzędzie analityczne służące wykrywaniu nadużyć przy pobieraniu zasiłków.

Emp@tia  od początku wzbudzała kontrowersje. Gdy projekt ruszył, został ochrzczony przez media mianem „portalu dla bezdomnych”. Wiele z tych doniesień niestety powielało krzywdzące stereotypy dotyczące osób ubogich i ich wykluczenia cyfrowego

Emp@tia jednak od początku wzbudzała kontrowersje. Gdy projekt ruszył, został ochrzczony przez media mianem „portalu dla bezdomnych”. Podnoszono, że wydano ogromną ilość pieniędzy na bezużyteczne rozwiązanie. Wiele z tych doniesień niestety powielało krzywdzące stereotypy dotyczące osób ubogich i ich wykluczenia cyfrowego. Projektem zajął się również NIK. Organ w zeszłym tygodniu opublikował raport z kontroli. Wynika z niego, że Emp@tia nie spełnia do końca stawianych przed nią celów. Zauważono liczne problemy w zarządzaniu informatyzacją pomocy społecznej, a także problemy ochrony danych.

Jeżeli chodzi o portal informatyczny, to NIK wskazuje na niewielkie zainteresowanie ze strony obywateli. Do listopada 2015 r. zanotowano ponad 468 tys. wejść na portal, ale w 47% przypadków użytkownicy weszli tylko na stronę główną i nie korzystali z innych funkcjonalności. Problemem jest również składanie wniosków o pomoc przez Internet. W latach 2014–2016 tą drogą złożono ich zaledwie 683. Co gorsza – kontrola NIK wykazała, że również urzędnicy nie mają odpowiednich kompetencji ani wiedzy na temat Emp@tii. W konsekwencji niektóre lokalne urzędy np. w ogóle nie otwierają skrzynki, która umożliwia składanie e-wniosków. Do pewnego stopnia za sukces można uznać możliwość weryfikowania danych z innych urzędów. Dzięki niej obywatele przy ubieganiu się o świadczenia nie muszą przedstawiać zaświadczeń z ZUS czy urzędów skarbowych. NIK mówi, że zaledwie 16% lokalnych urzędów pomocy społecznej jeszcze nie korzysta z tej możliwości. Jednak w tym obszarze pojawiają się zastrzeżenia związane z prawem do prywatności.

Projekt Emp@tia oraz ustawy go wdrażające wzbudzały uwagi ze strony GIODO oraz Fundacji Panoptykon. Problemy wynikały głównie z utworzenia nowych publicznych baz, gromadzących na poziomie centralnym bardzo dużo informacji, w tym takich o wrażliwym charakterze. W rejestrach znajdują się informacje nie tylko o osobach pobierających świadczenia, ale również o członkach ich rodzin – łącznie 4 milionach osób. GIODO krytykował także zbyt swobodne zasady wymiany danych między urzędami. Z kolei – jak wykazała kontrola NIK– projekty funkcjonujące w ramach  Emp@tii (w tym bazy danych) przez ponad rok działały i przetwarzały informacje bez niezbędnej podstawy prawnej. Ponad dwa lata zajęło resortowi pracy także zarejestrowanie zbioru danych u GIODO. Brak aktywności w tym obszarze stanowi nie tylko pogwałcenie ustawy o ochronie danych osobowych, ale również polskiej konstytucji.

Bazy danych przez ponad rok działały i przetwarzały informacje bez niezbędnej podstawy prawnej. Brak aktywności w tym obszarze stanowi nie tylko pogwałcenie ustawy o ochronie danych osobowych, ale również polskiej konstytucji.

Inną problematyczną kwestią jest narzędzie służące do wykrywania nadużyć. Oficjalne dokumenty wspominają enigmatyczne, że chodzi przede wszystkim o „wyszukiwanie niezgodności” w bazach danych – bez uwzględnienia, o jakie dokładnie niezgodności chodzi. Jeżeli system wygeneruje informacje o nieścisłościach, to odpowiedni urzędnik będzie zobowiązany wyjaśnić sprawę. Problem może jednak powstać w momencie, gdy na podstawie takich informacji o nieścisłościach odebrana zostanie pomoc. Gdy tak niewiele wiadomo o działaniu samego systemu informatycznego, możliwość zakwestionowania informacji o niezgodnościach może być utrudniona. By lepiej oszacować ryzyka związane z tym mechanizmem, należałoby się jednak przyjrzeć dokładniej temu, jak działa on w praktyce. Niestety, bardzo mało o tym wiemy. Kontrola NIK podnosi tylko, że to narzędzie do tej pory było wykorzystywane bardzo rzadko.

Wyniki NIK-owskiej kontroli dowodzą pewnej słabości i niedbałości instytucji państwowych. Narzędzia, które miały przynieść obywatelom realne korzyści, spełniają swoje cele w bardzo ograniczonym zakresie. Korzysta z nich niewiele osób i nawet same urzędy mają problem z ich obsługą. Z kolei zawirowania związane z ochroną danych pokazują, jaki jest stosunek instytucji do praw podstawowych i zasad państwa prawa.

 

Jędrzej Niklas

 

Więcej o nadorze w kontekście polityki społecznej

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.