Panoptykon o ankietach bezpieczeństwa osobowego: nie krytykujemy samych założeń, tylko adekwatność zbieranych danych

Artykuł
25.03.2011
4 min. czytania
Tekst

 

W związku z wczorajszymi komentarzami w mediach (m.in. Gazeta.pl, Wirtualna Polska, Polskie Radio) na temat ustawy o ochronie informacji niejawnych i ankiet bezpieczeństwa osobowego, w których cytowana jest wyjęta z kontekstu wypowiedź Fundacji Panoptykon, prostujemy i wyjaśniamy nasze stanowisko.

Fundacja Panoptykon w żadnym razie nie twierdzi, że sam pomysł na ankietę bezpieczeństwa osobowego, którą muszą wypełniać osoby ubiegające się o dostęp do informacji niejawnych, to „skandal” i „naruszenie prawa do prywatności”. W interesie bezpieczeństwa państwa leży zweryfikowanie wiarygodności i postaw etycznych osób, które mają mieć dostęp do tajemnic państwowych. Ograniczenie prywatności ze względu na konieczność takiej weryfikacji jest, co do zasady, zrozumiałe i uzasadnione na gruncie Konstytucji. Jednak, w naszej opinii, ograniczenia prywatności wynikające z ustawy o ochronie informacji niejawnych i treści ankiety bezpieczeństwa osobowego są nieproporcjonalne.

O ile w przypadku dostępu do informacji opatrzonych klauzulą „tajne” i „ściśle tajne” zweryfikowanie wszelkich możliwych powiązań i zależności, także osobistych, osoby starającej się o jego uzyskanie jest uzasadnione, o tyle w przypadku dostępu do informacji o niższych klauzulach poufności ("zastrzeżone" i "poufne") budzi poważne wątpliwości. Problemem nie zatem jest samo istnienie ankiety bezpieczeństwa osobowego, tylko fakt, że te same – niezwykle wrażliwe - informacje o osobie są zbierane bez względu na to, jaki stopień dopuszczenia do informacji niejawnej jest przedmiotem jej wniosku.

Tym samym, obowiązek podania bardzo szczegółowych informacji – dotyczących nie tylko sytuacji majątkowej, ale także stosunków małżeńskich i pozamałżeńskich, nałogów, podróży czy przypadków upicia się – dotyczy tysięcy urzędników w całej Polsce. Ankiety z takimi pytaniami dostali nie tylko posłowie czy wysocy urzędnicy ministerialni, ale i pracownicy niższego szczebla: na przykład pracujący w kancelariach tajnych urzędów miast, sądach, czy urzędach skarbowych.

Problem ze stosowaniem ustawy o ochronie informacji niejawnych ma podłoże systemowe: nie chodzi o jeden element, jakim jest ankieta bezpieczeństwa osobowego, ale o ogólną filozofię „tajnego państwa” i generowanie ogromnej ilości zastrzeżonych, poufnych i tajnych informacji, do obsługi których potrzebujemy tysięcy zweryfikowanych urzędników. Przemyślenia wymagają kwestie zasadnicze: zasady nadawania klauzul poufności, możliwość zweryfikowania, czy odpowiednie klauzule zostały nadane zasadnie i zasady przyznawania dostępu do informacji poufnej. Nowa ustawa z 2010 r. była krokiem w dobrym kierunku, jednak nie zlikwidowała wszystkich problemów i wątpliwości. Warto zatem, żeby media zgłębiły tę problematykę w sposób bardziej kompleksowy. Pierwsze kroki na tym polu zrobił już Piotr Pytlakowski w materiale „Gęba na kłódkę” (Polityka, 6 listopada 2010).

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.