Propozycja nie do odrzucenia. Nowa polityka prywatności Google’a wchodzi w życie

Artykuł
01.03.2012
3 min. czytania
Tekst

1 marca 2012 r. wchodzi w życie nowa polityka prywatności Google’a. Zmiany polegają na ujednoliceniu polityk we wszystkich 60 usługach oferowanych przez internetowego giganta. Od teraz informacje o użytkownikach zbierane w różnych serwisach (np. wyszukiwarce, mapach, portalu społecznościowym, poczcie) będą łączone, dzięki czemu użytkownik otrzyma lepiej sprofilowaną reklamę czy wyniki wyszukiwania. Google argumentuje zmiany wygodą użytkownika, który z jednej strony uzyska jeden dokument zbierający wszystkie zasady postępowania z jego danymi, a z drugiej produkty lepiej dostosowane do swoich upodobań. Pytanie tylko, którym miejscu przebiega granica między wygodą a śledzeniem każdego ruchu?

Informacje zbierane przez usługi w sieci mają konkretną wartość. Im dokładniej sprofilowany odbiorca, tym więcej skłonny będzie zapłacić za dostęp do niego reklamodawca. Nasze dane stają się tym samym walutą, którą płacimy za korzystanie z darmowych teoretycznie usług. Spójny profil tworzony na podstawie danych z różnych usług jest dużo bardziej dokładny i kompleksowy i dlatego może stanowić konkretne zagrożenie dla prywatności. Korzystamy z usług Google’a w charakterze prywatnym, zawodowym, a nawet intymnym, jeśli ktoś ma np. konto pocztowe na Gmail. Google powinien domyślnie chronić prywatność użytkowników, natomiast użytkownicy, którzy życzą sobie integracji swoich danych z różnych usług, powinni wyrażać swoją zgodę w sposób świadomy.

Wprowadzone zmiany nie podobają się m.in. Grupie Roboczej Art. 29 – międzynarodowemu gremium złożonemu z instytucji zajmujących się ochroną danych osobowych w państwach unijnych. Na początku lutego Grupa wezwała Google do wstrzymania wprowadzenia zmian i zwróciła się do francuskiego organu ochrony danych osobowych (CNIL) o zbadanie, jakie konsekwencje dla prywatności obywateli państw UE mogą mieć nowe zasady. Wstępna ocena wykazuje [PDF], że nowa polityka prywatności może łamać postanowienia unijnej dyrektywy o ochronie danych.

CNIL i inne europejskie organy ochrony danych osobowych doceniają inicjatywę Google, by ujednolicić i uprościć polityki prywatności, są jednak przekonane, że te dążenia nie powinny odbywać się kosztem przejrzystości i jasności. Łącząc polityki prywatności w jedną, Google uniemożliwia zrozumienie, jakie dane musi udostępnić użytkownik, by korzystać z wybranej usługi. Tym samym nowa polityka Google’a nie spełnia wymogów europejskiej dyrektywy o ochronie danych w zakresie dotyczącym informacji, które muszą być udzielone osobom, których dane są przetwarzane. Google powinien uzupełnić obecną informację o szczegóły dotyczące przetwarzania i celu wykorzystania danych – czytamy na stronie CNIL.

Jakie wyjście ma użytkownik, który chciałby strzec swojej prywatności w większym stopniu niż domyślnie chce tego Google? Może oczywiście zrezygnować z jego usług, ale dla większości użytkowników będzie to opcja trudna do zaakceptowania. Na swoim blogu Google proponuje, by użytkownicy tworzyli oddzielne konta dla każdego serwisu, wylogowywali się z poszczególnych usług czy czy wyłączali historię wyszukiwania. Niestety są to bardzo połowiczne rozwiązania i nie pozwalają zachować rzeczywistej kontroli nad swoimi danymi. Wszyscy, którzy chcą dbać o prywatność w sieci, będą się musieli nie lada nagimnastykować.

Opracowanie: Anna Obem

Więcej na ten temat:

CNIL: Google’s new privacy policy raises deep concerns about data protection and the respect of the European law

Gazeta Wyborcza: Czego dowie się o nas Google? Wchodzi nowa polityka prywatności

Gazeta.pl: Google zmienia politykę prywatności. Wszystko, co trzeba wiedzieć o zmianach

Polecamy również:

Krytyka Polityczna: Gubernat: Trochę szumu wokół Google'a nie zaszkodzi

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.