Ważny wyrok ETS w sporze o monitorowanie i filtrowanie

Artykuł
26.11.2011
3 min. czytania
Tekst

Trybunał Sprawiedliwości UE wydał przełomowy wyrok potwierdzający, że nie można zobowiązywać dostawców Internetu do monitorowania i filtrowania przesyłanych treści. Do nakładania takich obowiązków dążą m.in. niektóre organizacje chroniące prawa autorskie. Zagrażają w ten sposób bardzo ważnej zasadzie funkcjonowania Internetu - zasadzie neutralności. Wyrok oznacza, że konieczne będzie opracowanie takiej metody ochrony tych praw, która zachowa neutralność sieci.

Dla wielu z nas neutralność Internetu jest oczywistością. Warto jednak wiedzieć, że przed jego powstaniem eksperymentowano z sieciami innego rodzaju. Dostawcy tych sieci decydowali, kto może przesyłać w nich treści i jakie to mogą być treści. Sieci te spełniały tylko jedną lub kilka ograniczonych funkcji, zależnie od wyobraźni i celów dostawcy. Sieci te zostały wyparte przez Internet, który nie zna takich ograniczeń. Jest on w stanie przesłać wszystko, co ma postać cyfrową i zostanie „opakowane” zgodnie z zasadami niedyskryminującego protokołu TCP/IP. Cecha ta jest określana jako „neutralność sieci”.

Zasada neutralności sieci jest błogosławieństwem dla innowatorów, gdyż ułatwia im wprowadzanie do Internetu coraz to nowszych usług. Bez niej, Internet byłby tylko bardzo dużą siecią przeznaczoną do spełniania konkretnych, ograniczonych celów. Zasada ta stała się jednak ostatnio przedmiotem ataków różnych podmiotów, które chciałyby większej kontroli nad przesyłanymi w Internecie treściami. Wśród jej najbardziej zaciekłych przeciwników są niektóre organizacje chroniące prawa autorskie, które chcą filtrowania i blokowania pakietów zawierających utwory rozpowszechniane niezgodnie z prawem.

Problem w tym, że na obecnym etapie rozwoju technologii ustalenie naruszenia prawa autorskiego wymaga oceny dokonanej przez człowieka. Nie chodzi tu zresztą o kogokolwiek, bo o naruszeniu decydować musi sąd. Nie da się wyeliminować naruszeń przez proste zablokowanie ruchu sieciowego określonej kategorii, gdyż kategorie te nie uwzględniają takich subtelności jak np. "dozwolony użytek" czy upływ czasu ochrony. Blokowanie i filtrowanie nie będzie zatem adekwatne i proporcjonalne. Ponadto wymagałoby ono w praktyce śledzenia działań każdego użytkownika, a więc głębokiej ingerencji w prywatność.

Nie bez powodu zatem przepisy prawa zakazują nakładania na dostawców sieci obowiązków monitorowania transportowanego w niej ruchu. Ma to chronić zasadę neutralności, która decyduje o istocie Internetu. Innymi słowy, toczy się spór o istnienie Internetu, jaki znamy. Głos w tym sporze zabrał ostatnio Trybunał Sprawiedliwości UE, który wydał wyrok w sprawie Scarlet v. SABAM (C-70/10). Trybunał potwierdził istnienie prawnych zakazów nakładania na dostawców Internetu obowiązków monitorowania i filtrowania ruchu w sieci. Zasada „net neutrality” została zatem utrzymana. Nadal nie ma jednak odpowiedzi na pytanie, jak zachować istotę Internetu i wynikające z niej bezcenne korzyści, a jednocześnie zapewnić sprawiedliwe poszanowanie rozmaitych naruszanych w sieci praw. Nadal też nie możemy być pewni, czy zasada neutralności zostanie utrzymana w przyszłości.

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.