W Sejmie trwają prace nad ustawą o systemie informacji oświatowej. Projket zakłada, powstanie centralnej bazy danych, do której trafią szczegółowe informacje o uczniach i nauczycielach. Mnożą się wątpliwości, czy taka ingerencja w prywatność jest uzasadniona i czy projektowane przepisy są zgodne z konstytucją.
Dzisiaj o 14.30 spotykamy się z Premierem i członkami jego gabinetu. Formuła spotkania nie do końca odpowiada naszym oczekiwaniom. Zależy nam bowiem przede wszystkim na rozpoczęciu poważnej i merytorycznej rozmowy na temat wyzwań związanych z regulacją Internetu z osobami odpowiedzialnym za tworzenie propozycji zmian prawa, a nie na kolejnym spotkaniu w blasku fleszy (piszemy o tym w tekście: Debata z Premierem „rok po”: powtórka z rozrywki czy początek realnej rozmowy?). Jesteśmy jednak przekonani, że zawsze warto rozmawiać. Dlatego przyjęliśmy zaproszenie. I mamy nadzieję, że spotkanie będzie owocne. Na co chcemy zwrócić uwagę?
Rejestracja gości w salonach gier i kasynach obejmie sprawdzenie i zapisanie w rejestrze gości daty i godziny wejścia osoby do ośrodka gier oraz jej danych osobowych, takich jak: imię i nazwisko, rodzaj i numer dokumentu potwierdzającego wiek i tożsamość, numer PESEL, a w przypadku braku numeru PESEL – datę urodzenia, adres zamieszkania oraz obywatelstwo. Właściciele salonów hazardowych będą mieli także obowiązek zainstalować w nich monitoring wizyjny. Po roku od debaty internautów z Premierem, którzy sprzeciwili się wprowadzeniu Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, powraca temat nowelizacji ustawy o grach hazardowych.
Fundacja Panoptykon i Internet Society Poland odpowiedziały na konsultacje, ogłoszone przez Komisję Europejską, dotyczące egzekwowania praw autorskich. Kategorycznie nie zgadzamy się z kursem politycznym obranym przez Unię Europejską na tym polu: w swojej odpowiedzi wyjaśniamy powody tej krytyki oraz przedstawiamy możliwe alternatywy. Stoimy na stanowisku, że prawo własności intelektualnej musi zostać zreformowane tak, aby zapewniało nie tylko ochronę interesów przemysłu rozrywkowego, ale także ochronę podstawowych praw człowieka i korzystne warunki dla rozwoju kultury oraz innowacyjności, szczególnie w Internecie.
W wydanym wczoraj orzeczeniu czeski Trybunał Konstytucyjny uznał czeskie przepisy o retencji danych za niekonstytucyjne, zwalniając operatorów telekomunikacyjnych i dostawców internetowych z obowiązku przechowywania danych o komunikacji elektronicznej ich klientów przez okres sześciu miesięcy. Zdaniem Trybunału, zatrzymywanie danych o wszystkich wiadomościach sms, mailach, rozmowach telefonicznych i odwiedzanych stronach internetowych zbyt głęboko ingeruje w sferę prywatną obywateli. Istniejące przepisy prawa nie dawały też wystarczających gwarancji, że zgromadzone informacje o życiu wszystkich Czechów nie będą nadużywane.
W związku z wczorajszymi komentarzami w mediach na temat ustawy o ochronie informacji niejawnych i ankiet bezpieczeństwa osobowego, w których cytowana jest wyjęta z kontekstu wypowiedź Fundacji Panoptykon, prostujemy i wyjaśniamy nasze stanowisko. Nie twierdzimy, że sam pomysł na ankietę bezpieczeństwa osobowego, którą muszą wypełniać osoby ubiegające się o dostęp do informacji niejawnych, to „skandal” i „naruszenie prawa do prywatności”. W interesie bezpieczeństwa państwa leży zweryfikowanie wiarygodności i postaw etycznych osób, które mają mieć dostęp do tajemnic państwowych. Jednak, w naszej opinii, ograniczenia prywatności wynikające z ustawy o ochronie informacji niejawnych i treści ankiety bezpieczeństwa osobowego są nieproporcjonalne.
Nowe dowody osobiste mają się pojawić w Polsce 1 lipca 2011 roku. Reguluje to Ustawa z 6 sierpnia 2010 r. o dowodach osobistych. Nowe dowody są częścią większego projektu pl.ID.
Senatorowie debatowali wczoraj nad pilnym rządowym projektem nowelizacji ustawy medialnej, którą na początku marca przyjął Sejm. Część jej przepisów, dotyczących tzw. nielinearnych usług audiowizualnych (czyli tzw. telewizji na żądanie) wzbudziła sprzeciw przedsiębiorców i internautów. Pod naciskiem tych środowisk i ogólnego wzburzenia medialnego, Premier zaproponował wyłączenie kontrowersyjnych przepisów z ustawy i podjęcie dyskusji na ich temat na nowo. Większość w Senacie przychyliła się do tej swoistej rządowej „autopoprawki” i ustawa została przyjęta bez przepisów regulujących media internetowe.
Ten krok wydaje się optymalnym rozwiązaniem. Ustawa w kształcie, w jakim trafiła do Senatu nie nadawała się do przyjęcia. Wielokrotnie pisaliśmy o zagrożeniach związanych z zaproponowaną przez rząd regulacją usług audiowizualnych w Internecie.
Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało dziś ważny komunikat dotyczący prac nad projektem dyrektywy w sprawie zwalczania wykorzystywania seksualnego dzieci – projektu, który jako jedną z „taktyk” przewiduje blokowanie stron internetowych. W istocie komunikat jest wyjaśnieniem, dlaczego rząd zdecydował się poprzeć to kontrowersyjne rozwiązanie. O ile samą chęć wyjaśnienia uważamy za bardzo dobry znak i realną próbę nawiązania dialogu ze społeczeństwem, o tyle do przedstawionych argumentów mamy kilka zastrzeżeń.
Fundamentalną kwestią w sporze o nowe prawo medialne jest to, czy państwo w ogóle powinno nakładać na dostawców treści audiowizualnych w Internecie takie same ograniczenia, jakie z różnym skutkiem próbuje nałożyć na producentów telewizyjnych. Abstrahując od zasadniczego ryzyka stworzenia nieskutecznych i łatwych do ominięcia przepisów, warto zadać pytanie „po co”? Czy kontrola jakości treści dostępnych w sieci nie może dokonywać się poprzez inne mechanizmy?