Dlaczego sąd nakazał przywrócenie konta SIN na Facebooku i Instagramie? Uzasadnienie wyroku [analiza]

Artykuł
02.08.2024
16 min. czytania
Tekst
Image

Analizujemy pisemne uzasadnienie wyroku w sprawie SIN vs Facebook o prywatną cenzurę.

W marcu informowaliśmy, że wygraliśmy sprawę przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Sąd wydał precedensowy wyrok, w którym stwierdził, że arbitralna blokada stron i grup Społecznej Inicjatywy Narkopolityki (SIN) na Facebooku i Instagramie była bezprawna i stanowiła naruszenie dóbr osobistych stowarzyszenia. Szczegółowe argumenty za tą decyzją sąd zawarł w pisemnym uzasadnieniu tego wyroku. Jeśli śledzicie informacje o tym, jak pozwać Facebooka w Polsce, przeczytajcie.

Spoiler: Meta złożyła zażalenie na postanowienie sądu pierwszej instancji dotyczące jurysdykcji, kwestionując to, że właściwy do rozpoznania sprawy jest polski sąd. Do sądu wpłynęła też apelacja od wyroku (Meta nie zgadza się z uznaniem nałożonych na SIN blokad za bezprawne). Wydane w marcu rozstrzygnięcie nie jest więc ostateczne, a sprawą zajmie się teraz Sąd Apelacyjny.

Jurysdykcja, czyli Facebooka można pozwać w Polsce

Zanim sąd zbadał samą istotę sprawy, zajął się kwestią jurysdykcji. Składając pozew, uznaliśmy, że SIN powinna móc dochodzić swoich praw wobec globalnej korporacji (obsługującej ponad 20 mln polskich kont) w Polsce. Meta domagała się odrzucenia pozwu, twierdząc, że powód powinien wnieść swój pozew przed sądem w Irlandii, gdzie znajduje się europejska siedziba cyberkorporacji. Zdaniem Mety SIN zgodziła się na jurysdykcję sądu irlandzkiego, akceptując regulaminy Facebooka i Instagrama.

Sąd miał na ten temat inne zdanie i podał trzy powody takiego rozstrzygnięcia:

  1. W marcu 2018 r. kiedy platforma usunęła strony i grupy SIN na Facebooku, obowiązywała wcześniejsza wersja regulaminu Facebooka, która odwoływała się do właściwości sądu w USA. Meta nie wykazała więc, że w tym zakresie właściwy do rozpoznania sprawy, na gruncie zawartej z SIN umowy, miałby być sąd w Irlandii.
  2. Mamy do czynienia z postępowaniem dotyczącym ochrony dóbr osobistych (tzw. czynem niedozwolonym). Nie ma podstaw do rozciągania klauzuli jurysdykcyjnej z umowy (czyli regulaminu Facebooka i Instagrama) na spory, których przedmiotem jest czyn niedozwolony. W takiej sytuacji należy stosować ogólnie obowiązujące prawo Unii Europejskiej, zgodnie z którym proces o ochronę dóbr osobistych można wytoczyć przed sądem miejsca, gdzie nastąpiło lub może nastąpić zdarzenie wywołujące szkodę (w tym przypadku w Polsce).
  3. Klauzulę jurysdykcyjną wpisaną do regulaminów pozwanych platform (wskazującą, że w razie sporu z użytkownikiem właściwy do jego rozstrzygnięcia jest zagraniczny sąd) Sąd Okręgowy uznał za „nieuczciwą” ze względu na istotny brak równowagi pomiędzy firmą Meta a jej użytkownikami (nawet wtedy, gdy nie są oni osobami fizycznymi).

„W konsekwencji należy stwierdzić, że z pozycji strony pozwanej wszyscy potencjalni kontrahenci zainteresowani korzystaniem z serwisów Facebook i Instagram oferowanych przez pozwaną mają status porównywalny ze statusem konsumenta – jeśli wziąć pod uwagę tę cechę konsumenta, jaką stanowi brak możliwości negocjacyjnych i brak przewagi lub równowagi ekonomicznej lub informacyjnej w stosunku do pozwanej. W dalszej konsekwencji należało uznać, iż kwestionowana klauzula jest nieuczciwa, albowiem zastrzega dla strony pozwanej nieuzasadnioną korzyść – właściwość sądów siedziby spółki, mimo braku szczególnych okoliczności, które uzasadniałyby takie ukształtowanie jurysdykcji, i mimo tego, że terytorialny (globalny) obszar działalności spółki wskazuje na brak związku (poza umiejscowieniem siedziby spółki) uzasadniającego potrzebę rozstrzygania sporów z umowy przez sąd siedziby spółki.

W dalszej konsekwencji należy stwierdzić, że w miejsce klauzuli jurysdykcyjnej należy stosować pozostałe przepisy dotyczące jurysdykcji, w tym uznać, iż sądem właściwym może być sąd ustalony zgodnie z art. 7 pkt 2 powołanego rozporządzenia”.

Fragment uzasadnienia wyroku

Blokada kont i grup narusza dobra osobiste SIN

Meta kwestionowała również to, że mamy w tej sprawie w ogóle do czynienia z naruszeniem dóbr osobistych. Sąd uznał jednak, że doszło do naruszenia dwóch dóbr osobistych stowarzyszenia: swobody wypowiedzi i dobrego imienia.

W pozwie argumentowaliśmy, że Meta, blokując konta i grupy SIN na Facebooku i Instagramie, naruszyła swobodę wypowiedzi stowarzyszenia, pozbawiając je istotnego narzędzia prowadzenia działalności informacyjno-edukacyjnej na temat profilaktyki uzależnień i redukcji szkód związanych z korzystaniem z substancji psychoaktywnych. Sąd zgodził się, że ze względu na charakter działalności SIN oraz na grupę docelową (składającą się głównie z młodych osób, które czerpią informacje z mediów społecznościowych) usunięcie kont i grup uniemożliwiło stowarzyszeniu rozpowszechnianie informacji oraz skuteczną komunikację z osobami, do których kierowało ono swoje działania, a w konsekwencji realizację prowadzonej misji.

Image

Stara, ale wciąż aktualna grafika: jeden punkt dla SIN, a Meta złożyła zażalenie na postanowienie sądu. 

Ponadto arbitralne zablokowanie konta mogło, zdaniem sądu, spowodować utratę zaufania potrzebnego do prawidłowego funkcjonowania stowarzyszenia, m.in. w oczach odbiorców ich działań edukacyjnych. Sąd zwrócił uwagę, że platforma Facebook sama w swojej komunikacji podkreśla, że usuwa z niej przede wszystkim treści szkodliwe i zagrażające bezpieczeństwu użytkowników. W konsekwencji sąd uznał, że „blokada stron, grup i kont Stowarzyszenia daje [innym] użytkownikom podstawę do uznania, iż treści zamieszczone przez Stowarzyszenie mają taki charakter”.

W trakcie procesu Meta wielokrotnie próbowała wykazać, że publikacje SIN na Facebooku czy Instagramie zawierają bezprawne czy szkodliwe materiały – jednak nie przekonała sądu, że tak jest (do tego wątku wrócimy jeszcze niżej).

Naruszenie dóbr osobistych było bezprawne

Przed sądem Meta argumentowała też, że – nawet jeśli doszło do naruszenia dóbr osobistych SIN – nie było ono bezprawne. Zdaniem Mety, akceptując regulamin Facebooka i Instagrama, SIN „zgodził” się na to, że publikowane przez nich treści mogą zostać usunięte z jej platform. Co więcej, blokadę miał uzasadniać ważny interes społeczny.

Sąd odrzucił oba te argumenty. Dlaczego?

Meta zastrzegła w regulaminach, że może usuwać z platform treści sprzeczne z ich wewnętrznymi zasadami. W toku procesu udowodniono jednak, że w przypadku SIN decyzje moderacyjne zapadały bez uzasadnienia i możliwości odwołania. Zdaniem sądu trudno w takiej sytuacji uznać, iż firma „poprawnie i sprawiedliwie” zastosowała własny regulamin. Jego akceptacja przez SIN nie może być więc w tym przypadku interpretowana jako „zgoda” na wkroczenie w sferę dóbr osobistych organizacji.

„Pozwany w toku postępowania nie wyjaśnił, z jakich przyczyn usuwane były poszczególne kanały komunikacji. (…) W konsekwencji zasadny jest zarzut arbitralności działania, którego nie można uznać za prawidłowe nawet w świetle postanowień umowy stron, a tym bardziej, gdy oceniać to działanie przez pryzmat naruszenia dobra osobistego w postaci swobody wypowiedzi rozumianej jako możność decydowania o treści wypowiedzi.

Ponadto z ustaleń wynika, że powód nie miał możliwości odwołania się od tej decyzji, albowiem komunikaty dotyczące usunięć nie zawierały informacji o procedurze odwołań, a jedyna możliwość w postaci użycia przycisku »odwołaj się« okazała się nieskuteczna. W konsekwencji należy stwierdzić, że Facebook nie zapewnia możliwości odwołania się od decyzji serwisu o blokadzie. Wobec nieprzedstawienia stosownych dowodów, brak podstaw, aby uznać, iż pozwana dokonała autokontroli w celu zweryfikowania, czy standardy społeczności lub odpowiednio zasady społeczności (Instagram) zostały zastosowane przez pozwaną poprawnie i sprawiedliwie. W konsekwencji uprawniony jest wniosek, iż standardy społeczności mają charakter głównie deklaratywny.

W dalszej konsekwencji należy stwierdzić, że pozwana spółka stosuje niejasne zasady moderowania treści, niepodlegające weryfikacji w drodze jakiejkolwiek procedury”.

Fragment uzasadnienia wyroku

Prywatna firma – własne zasady? Nie, musi przestrzegać prawa do swobodnej wypowiedzi

Meta argumentowała też, że jako prywatna firma nie jest zobowiązana do zapewnienia swobody wypowiedzi.

Sąd zwrócił jednak uwagę na szczególny charakter firmy Meta i nierówną pozycję użytkowników wobec tej cyberkorporacji. Podkreślił nie tylko dominującą pozycję pozwanej spółki na rynku usług cyfrowych, ale także to, że w praktyce pełni ona dziś rolę arbitra w zakresie wolności słowa, w dużym stopniu kontrolując przepływ informacji w sieci. To wszystko sprawia, że użytkownik, który chce skutecznie prowadzić działalność taką, jak realizuje SIN, aby móc korzystać z usług Mety, nie ma w rzeczywistości innego wyjścia, jak tylko zaakceptować proponowany przez nią regulamin. Znów jednak nie można traktować tego jako „zgody” na ingerencję w sferę dóbr osobistych w postaci swobody wypowiedzi.

„Za okoliczność oczywistą należy uznać wiodącą pozycję pozwanej wśród mediów społecznościowych. Należy też uwzględnić zaistniałe współcześnie zmiany w sposobie komunikacji i wyrażania poglądów skutkujące rozwojem tego typu platform, przy ograniczaniu korzystania z »tradycyjnych« mediów jak prasa i telewizja na rzecz cyfryzacji, co pozwala na stwierdzenie, iż o uczestnictwie w życiu społecznym decyduje możliwość dostępu i korzystania z tego typu platform. (…)

Należy zgodzić się z twierdzeniem strony powodowej, iż Stowarzyszenie nie miało możliwości pozyskania alternatywnego forum wypowiedzi o podobnym zasięgu i kanałach komunikacji. Tym samym należy uznać, iż doszło do ograniczenia swobody wypowiedzi medialnej przejawiającej się zarówno w wyrażaniu poglądów, jak i ich rozpowszechnianiu”.

Fragment uzasadnienia wyroku

Meta twierdziła także, że blokady na SIN zostały nałożone z uwagi na ważny interes społeczny. Korporacja próbowała wykazać, że materiały publikowane przez SIN były szkodliwe. Wręcz stanowiły nielegalną promocję zażywania narkotyków (w sądzie jej prawniczki pokazywały różne przykłady wpisów stowarzyszenia w mediach społecznościowych, które zresztą w większości nie pochodziły z usuniętych stron i grup, tylko np. z założonej później, nowej strony na Facebooku). Usunięcie kont i grup organizacji miało chronić użytkowników przed niebezpiecznymi treściami.

Video file

Sąd nie uznał również tego argumentu, podkreślając raz jeszcze, że w postępowaniu nie udowodniono, aby działalność SIN (zarówno online, jak i offline) w jakikolwiek sposób naruszała prawo („wykraczała poza dopuszczalne prawem metody przeciwdziałania narkomanii”).

Według sądu nie zachodzą zatem okoliczności uzasadniające wyłączenie odpowiedzialności Mety za naruszenie dóbr osobistych. W konsekwencji sąd przyznał rację SIN, uwzględniając przy tym (co do zasady) żądania pozwu.

Meta musi przywrócić usunięte treści, przeprosić… oraz zwrócić pieniądze

Sąd zobowiązał Metę do przywrócenia wszystkich zablokowanych stron, kont i grup na Facebooku i Instagramie w 2018 i 2019 r., wraz z opublikowanymi tam treściami, komentarzami innych użytkowników oraz osobami obserwującymi i lubiącymi te kanały.

Meta musi ponadto publicznie przeprosić SIN za niesłuszne, arbitralne blokady poprzez wyświetlanie specjalnego oświadczenia (o treści wskazanej w pozwie) wszystkim osobom odwiedzającym strony, grupy lub konta stowarzyszenia w obu serwisach.

Sąd zasądził również zwrot kosztów procesu na rzecz SIN (1 320 zł), a także pobranie 8 841,56 zł tytułem kosztów sądowych. Ta ostatnia kwota obejmuje koszty tłumaczenia pism m.in. pozwu, którego Facebook na początku procesu nie chciał przyjąć w języku polskim. Koszty te musiał wstępnie pokryć SIN (udało się to zrobić dzięki waszemu wsparciu finansowemu, za co serdecznie dziękujemy!).

Image

„Meta argumentowała też, że jako prywatna firma nie jest zobowiązana do zapewnienia swobody wypowiedzi”.

Teraz Sąd Okręgowy zobowiązał Metę do zwrotu tych kosztów, podkreślając, że sama odmowa przyjęcia dokumentów w języku polskim była nieuzasadniona.

„W sprawie bezspornym pozostaje, iż pozwany posługuje się jęz. polskim w kontaktach z użytkownikami, zatem nie było prawnej potrzeby tłumaczenia dokumentów w postaci załączników do pozwu, a nawet samego pozwu na jęz. angielski. W konsekwencji należało obciążyć pozwanego wydatkami poniesionymi przez Skarb Państwa za wynagrodzenie biegłego za tłumaczenie dokumentów, uznając, że poniesienie tych kosztów było zbędne z punktu widzenia możliwości obrony swoich praw przez pozwanego. Podstawę obciążenia tymi kosztami stanowi art. 98 par. 1 kpc w zw. z art. 113 ust. 1 uksc (zasada odpowiedzialności za wynik procesu) oraz art. 103 par. 1 kpc – należy bowiem uznać działanie pozwanego w postaci odmowy przyjęcia dokumentów w jęz. polskim za nieuzasadnione w świetle tego przepisu, a tym samym zawinione (zasada zawinienia)”.

Fragment uzasadnienia wyroku

Sprawą zajmie się sąd apelacyjny

Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie nie jest jednak prawomocny – Meta odwołała się od niego do sądu drugiej instancji.

Oznacza to, że – przynajmniej do chwili rozpoznania sprawy przez Sąd Apelacyjny w Warszawie – Meta nie musi wykonać wyroku (przywrócić usuniętych treści, przeprosić i pokryć kosztów sprawy). Mamy jednak nadzieję, że to tylko kwestia czasu. Tymczasem, razem ze Społeczną Inicjatywą Narkopolityki i kancelarią Wardyński i Wspólnicy, przygotowujemy się na dalszą część batalii sądowej z internetową korporacją. Losy sprawy będzie można dalej śledzić na stronie poświęconej procesowi SIN vs Facebook.

Znaczenie wyroku w świetle DSA

Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie SIN vs Facebook jest przełomowy z dwóch powodów: przeciera szlak sądowy dla pozwania Mety w Polsce i kwestionowania przed sądem prywatnej cenzury na platformach internetowych.

Nie w każdym przypadku nałożenia blokady będziemy jednak mieli do czynienia z naruszeniem dóbr osobistych. W naszej sprawie decydował o tym m.in. charakter prowadzonej przez SIN działalności (działalność edukacyjna prowadzona na rzecz społeczeństwa). Każdy przypadek trzeba więc pod tym kątem analizować indywidualnie.

Pamiętajmy też, że od 2019 r. zmieniły się regulacje dotyczące moderacji treści na platformach internetowych. Zgodnie z aktem o usługach cyfrowych (Digital Services Act, DSA), który największe platformy społecznościowe zaczął obowiązywać w sierpniu 2023 r., zablokowani użytkownicy powinni zawsze otrzymać uzasadnienie decyzji moderacyjnej i możliwość odwołania. Przypadki usuwania treści lub konta bez wyjaśnień i możliwości odwołania – przynajmniej teoretycznie – nie powinny się już mieć miejsca.

DSA obliguje Metę i innych cybergigantów do uzasadniania wydawanych decyzji moderacyjnych i dawania użytkownikom realnej możliwości odwołania się od nich. Z góry wiadomo było jednak, że różne platformy w różny sposób będą wywiązywać się z tych obowiązków, dlatego w DSA przewidziano dodatkowo nowe ścieżki dla poszkodowanych użytkowników. Będą mogli oni złożyć skargę do krajowego koordynatora usług cyfrowych (digital services coordinator, DSC) czy odwołać się do pozasądowego organu rozstrzygania sporów. W Polsce wciąż trwają prace nad ustawą wdrażającą DSA, więc jak na razie instytucje te jeszcze nie działają, ale w ciągu najbliższych miesięcy powinno to się zmienić.

Czy to znaczy, że sądy nie będą zajmować się już prywatną cenzurą? Bynajmniej. DSC zajmie się tylko sprawdzeniem, czy platforma dopełniła standardów proceduralnych (np. przekazała odpowiednie uzasadnienie decyzji i umożliwiła złożenie odwołania). Nie oceni decyzji platformy pod kątem merytorycznym. Czyli jeśli platforma zablokowała wpis, argumentując, że – jej zdaniem – nawoływał do przemocy; przekazała użytkownikowi stosowane uzasadnienie i dała możliwość odwołania, którego jednak ostatecznie nie uwzględniła, DSC nie będzie rozstrzygał, czy wpis faktycznie nawoływał do nienawiści, czy też może stanowił kontrowersyjny, ale jednak dopuszczalny żart. Ta sfera pozostanie domeną sądów lub pozasądowych organów rozstrzygania sporów, które zostaną powołane do życia na podstawie nowych przepisów i to do nich użytkownicy będą mogli kierować skargi na to, że platforma niesłusznie zakwalifikowała opublikowaną przez nich treść jako niedopuszczalną.

Dominika Chachuła, Anna Obem
Współpraca

Na prośbę Panoptykonu SIN reprezentują przed sądem pro bono adwokat Łukasz Lasek, adwokat Bartosz Troczyński i radca prawny Piotr Golędzinowski z kancelarii Wardyński i Wspólnicy. Dziękujemy!

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje danejakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności.