Czy Augiasz mógłby posprzątać dwie stajnie - legislacyjne plany MSW

Artykuł

Problemy braku regulacji prawnej funkcjonowania monitoringu oraz uprawnień służb specjalnych może nie są jak ogień i woda – łączą je zagrożenia dla prywatności, ale są to zupełnie oddzielne tematy. A przynajmniej były, dopóki Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie uznało, że ureguluje je jedną ustawą. Połączenie dwóch tak trudnych i skomplikowanych obszarów regulacji w jednej ustawie nie może przynieść dobrych rezultatów, dlatego zaapelowaliśmy do Ministra Spraw Wewnętrznych o rezygnację z tego pomysłu.

Funkcjonowanie kamer monitoringu od lat nie może doczekać się swojego Augiasza, który uporządkuje niezwykle skomplikowane problemy „stajni”: znalezienia trudnych kompromisów wymaga ogólna dopuszczalność montażu kamer, ewentualna konieczność ich rejestracji czy umożliwienie osobom nagranym dostępu do nagrań. Dlatego z trwających od lat z rozmaitą intensywnością prac w MSW nic dotychczas nie wyszło. Równie skomplikowana jest reforma uprawnień służb specjalnych – w tej „stajni” czeka np. kontrola nad sięganiem po słynne billingi i doprecyzowanie, jakich technologii mogą używać służby w celu inwigilacji obywateli.

Z tego bałaganu na pewno zdaje sobie sprawę Minister Sienkiewicz, dlatego gdy mówił o ustawie przeciwko wielkiemu bratu, która wzmocni ochronę prywatności obywateli, rozumieliśmy przez to jedną, kompleksową ustawę poświęconą monitoringowi oraz wiele zmian w istniejących już ustawach o służbach. Tymczasem Ministerstwo postanowiło – wbrew swoim wcześniejszym działaniom – połączyć te kwestie w jedną megaustawę. To znacząco wydłuży prace, ponieważ – jak przyznaje samo Ministerstwo – „połączenie znacznie rozszerza zakres prac (…), co powoduje brak możliwości wskazania precyzyjnego terminu ich zakończenia”.

Jeszcze w maju w MSW trwały prace nad włączeniem ustawy o monitoringu do harmonogramu prac legislacyjnych. Poszerzenie zakresu ustawy wymusza zaś przygotowanie nowego testu regulacyjnego i ponownego rozpoczęcia procedury włączania ustawy do harmonogramu. A więc urzędnicy znowu zagrzebią się na miesiące w formalnościach. Co więcej, łączenie tych obszarów w jednej regulacji nie uwzględnia zasad techniki prawodawczej, zgodnie z którymi zasadniczo jedna ustawa powinna regulować jedną, spójną dziedzinę oraz mieć jeden krąg adresatów.

Szukając przyczyn pomysłu połączenia dwóch problemów w jeden wielki problem, skazani jesteśmy na domysły. Może chodzi tu o autentyczne ambicje Ministra Sienkiewicza, by stworzyć megaustawę „przeciwko wielkiemu bratu”? Minister zajął się już przecież reformą nadzoru nad służbami specjalnymi. Ale może też chodzić o dalsze markowanie prac, dla odmiany pod inną nazwą. Jednak bez względu na motywy, które kierowały MSW obawiamy się, że skutek będzie ten sam. Skoro od lat nie udało się rozwiązać problemu monitoringu, to dlaczego mielibyśmy wierzyć, że uda się go rozwiązać w pakiecie ze służbami specjalnymi?

Wojciech Klicki

Apel do Ministra Spraw Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza [pdf]

Komentarze

Do notki o spotkaniu Obamy z Putinem:

"Czy Stany Zjednoczone wyżej oceniłyby standardy przestrzeganie praw człowieka w Rosji, gdyby ta nie przyznała azylu Snowdenowi?"

Tak. Tak jak USA nie ma nic przeciwko łamania praw obywateli np. w Turkmenistanie (czy innych byłych republikach radzieckich) gdzie USA ma swoje interesy energetyczne. Jeśli jakiś kraj robi coś wbrew interesom USA to może być: piratem, terrorysta albo krajem o niskich standardach praw człowieka.

Mam wrażenie, ze my oczekujemy od Nas samych i od całej EU jakichś naiwnych standardów, gdzie już dawno takie mocarstwa jak USA i Rosja maja to gdzieś.

W dzisiejszych czasach hasła takie jak prawa człowieka nie służą już do obrony praw ludzi. Raczej do walki politycznej - wzajemnego oskarżania się o łamanie tych praw (gdy adwersarz nie działa na nasza korzyść).

"...Mam wrażenie, ze my oczekujemy...jakichś naiwnych standardów..."

Anonimie, czy to zachęta do kapitulacji? Jeśli tak - mówię nie. Może naiwne, ale polubiłem je.

"...prawa człowieka nie służą już do obrony praw ludzi..."

Jak komu.

Tym, którzy rzeczywiście bronią tych praw znacznie trudniej (w życiu) niż oportunistom. Pierwsi "uwierają" polityków jak kamień w bucie. Drudzy są dla nich jak perski dywan. Więc "dbają" o nich.

"Wielcy tego świata" nie mogą powiedzieć publicznie, że obrońców mają "gdzieś". Może dlatego, że tak wiele zbrodni usprawiedliwiali obroną demokracji czy praw człowieka. Efekty widać, słychać i czuć.

Może dlatego tak reagują na pytania i "niedyskrecje". Ich zadowala wyłącznie "święty spokój".

Nie zamierzam ułatwiać im życia. Pozdrawiam - J.

Nie, nie poddaje się. I działania takich potęg jak USA, Rosja i Chiny (nie wspominając o maluczkich tego świata) wcale mi się nie podobają.

Popieram dziewczyny i chłopaków z Panoptykonu. Cieszy mnie apel Pana Piniora (dodatkowo jego działalność w sprawie wiezień CIA) i Pani Labudy (i innych sygnatariuszy list ws. Snowdena). Wielu polskich polityków tzw. solidarnościowych odłożyło swoje ideały o które walczyli (nie tylko wolnościowe ale i pracownicze) na bok. Cieszy nie, ze są jeszcze tacy, którzy dostrzegają zagrożenia w dzisiejszym świecie (po 89') i widza, ze zło tak naprawdę nie jest przypisane jednemu kolorowi politycznemu czy państwu.

Ale stwierdzam, ze trudno jest dziś być tzw. rycerzem starego kodeksu w państwie, w którym jeden z ministrów bez żenady twierdzi, ze nam (nam z malej, bo chyba panu ministrowi nie chodziło o Nas) się nie opłaca dawać azylu Snowdenowi (tak jakby w stosunkach z USA nam się cokolwiek opłacało - Nam z dużej bo tym "nam" na pewno się opłaca a przynajmniej "onemu").

To fajnie. Też kibicuję działaniom "dziewczyn i chłopaków" z Fundacji. I wszystkim - bliskim im duchowo. Szacunek Wam i ukłony.
Los wiernych "starym kodeksom" mógłby być kanwą do wykreowania takich postaci jak (w zależności od epoki) George Berger (Hair) czy Walt Kowalski (Gran Torino). Pierwszy - zwariowanie spontaniczny, kochający świat, drugi - chodząca kwintesencja konserwy poglądów. Choć dzieli ich tak wiele to łączy - wierność swoim ideałom. Bycia "pomocnym". Do śmierci.
Niestety naszym wybrańcom igła kompasu przekonań potrafi wirować z prędkością śruby okrętowej. W kwestiach praworządności i prywatności w szczególności. A pomagają wyłącznie sobie.
Ale politykom (małym, dużym, białym, czerwonym, czarnym, sinopapuziatym, bez względu na orientację, itd.) nie chcę poświęcić tu ani słowa. Zbyt szanuję ten Portal.

Dodaj komentarz