Internet na razie „wolny” od ustawy medialnej – rząd pracuje dalej, a my wciąż czekamy na zaproszenie do rozmowy

Artykuł
18.03.2011
3 min. czytania
Tekst

Senatorowie debatowali wczoraj nad pilnym rządowym projektem nowelizacji ustawy medialnej, którą na początku marca przyjął Sejm. Część jej przepisów, dotyczących tzw. nielinearnych usług audiowizualnych (czyli tzw. telewizji na żądanie) wzbudziła sprzeciw przedsiębiorców i internautów. Pod naciskiem tych środowisk i ogólnego wzburzenia medialnego, Premier zaproponował wyłączenie kontrowersyjnych przepisów z ustawy i podjęcie dyskusji na ich temat na nowo. Większość w Senacie przychyliła się do tej swoistej rządowej „autopoprawki” i ustawa została przyjęta bez przepisów regulujących media internetowe.

Ten krok wydaje się optymalnym rozwiązaniem. Ustawa w kształcie, w jakim trafiła do Senatu nie nadawała się do przyjęcia. Wielokrotnie pisaliśmy o zagrożeniach związanych z zaproponowaną przez rząd regulacją usług audiowizualnych w Internecie.

Po pierwsze, KRRiT - organ o mieszanej reputacji, jeśli chodzi o niezależność od politycznych wpływów - miał mieć wpływ na to, kto świadczy usługi audiowizualne w internecie (KRRiT mogła odmówić rejestracji, bez której dostarczanie materiału wideo w sieci byłoby nielegalne) i konkretne sankcje finansowe (10% przychodu) jako bat na tych, którzy ustawę naruszą - np. wyemitują materiał promujący mowę nienawiści, dopuszczą nieetyczną reklamę albo nie będą wystarczająco promować produkcji europejskiej.

Po drugie, w ustawie nie wprowadzono rozróżnienia między profesjonalnym programem telewizyjnym dostarczanym przez Internet "na żądanie", a treściami tworzonymi przez drobnych przedsiębiorców, których celem wcale nie jest dostarczanie ekwiwalentu telewizji tylko promowanie swoich produktów za pomocą przekazu wideo. W efekcie te same reguły miałyby obowiązywać np. internetowy kanał telewizyjny, bank, który chce wyjaśnić klientom, jak działa konto elektroniczne za pomocą filmiku na swojej stronie i fryzjera, który promuje swój salon na blogu w formacie wideo. W ustawie brakowało przede wszystkim precyzyjnych i przystających do rzeczywistości definicji, które umożliwiałyby wyłączenie spod nadzoru KRRiT treści, które ze "składaniem programu telewizyjnego" mają niewiele wspólnego.

Po wybuchu medialnej burzy wokół ustawy Premier obiecał zweryfikować projekt ustawy pod kątem jej zgodności z dyrektywą audiowizualną, którą projekt miał implementować. To było na noc przed pierwotnie zaplanowanym głosowaniem w Senacie. Taki styl "poprawiania" ustaw z zasady odbija się negatywnie na jakości prawa. Żeby dobrze napisać definicję bloga czy przedsiębiorcy niezajmującego się profesjonalnie dostarczaniem ekwiwalentu telewizji w Internecie, potrzeba zdecydowanie więcej, niż jednej nocy - nawet, jeśli miałby nad tym myśleć sam Premier...

Temat nowelizacji ustawy medialnej oczywiście wcale się nie kończy. Rząd ma dalej pracować nad przepisami, które Senat "wyłączył" w ustawy medialnej. Jest jednak szansa, że tym razem projekt nie trafi na „szybką ścieżkę”, kosztem jakości rozwiązań prawnych. Pojawia się też szansa na powrót do rozpoczętego rok temu dialogu ze stroną rządową na temat innych projektów zmian w prawie ważnych dla Internetu i społeczeństwa informacyjnego. Fundacja Panoptykon, wraz z grupą innym organizacji, już po raz trzeci zaapelowała do Premiera o rozpoczęcie takiej rozmowy w gronie ekspertów. Czekamy na odpowiedź.

Na ten temat również:

Organizacje pozarządowe: Premierze - trzymamy za słowo (Gazeta Wyborcza)

Telewizja w sieci bez kontroli. Z ustawy medialnej znika internet (Gazeta Wyborcza)

Medialna bez internetu (TVN 24)

Senat poprawił ustawę medialną (Rzeczpospolita)

Senat wprowadził poprawki do ustawy medialnej, ale to nie koniec dyskusji o Sieci (VaGla.pl)

Senat za wykreśleniem z ustawy medialnej zapisów dot. internetu (Gazeta Prawna)

Ustawa medialna - Prasa kłamie? Oddajmy głos ekspertom (Dziennik Internautów)

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Twoje dane przetwarza Fundacja Panoptykon w celu promowania działalności statutowej, analizy skuteczności podejmowanych działań i ewentualnej personalizacji komunikacji. Możesz zrezygnować z subskrypcji listy i zażądać usunięcia swojego adresu e-mail. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy twoje danejakie jeszcze prawa ci przysługują, w Polityce prywatności.