Artykuł 15.03.2018 6 min. czytania Tekst Image Przyzwyczailiśmy się do myśli, że państwo w swoich rozlicznych bazach przechowuje o nas tysiące informacji. Rejestr PESEL, dane urzędu skarbowego czy ZUS-u, akta stanu cywilnego czy dokumentacja medyczna są jednak rozproszone: każda baza należy do innego podmiotu, a przepływy między zbiorami są ograniczone. Z jednym wyjątkiem – służb, które mogą zasysać dane, skąd chcą i kiedy chcą. Postanowiliśmy się temu przyjrzeć bliżej, a za przykład posłużyły nam zdjęcia paszportowe, którymi administruje Ministerstwo Cyfryzacji. W lipcu ubiegłego roku Gazeta Wyborcza donosiła, że uczestnicy protestów w obronie niezawisłości sądów mogli być inwigilowani przez Policję i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zdaniem Wyborczej ABW porównywała otrzymane od Policji nagrania z manifestacji ze zdjęciami z ewidencji dokumentów paszportowych. W ten sposób powstawać miały listy nieposłusznych obywateli. Nasza analiza wykazała, że zarówno prawnie, jak i technicznie takie działania są możliwe. Podjęliśmy próbę weryfikacji, czy rzeczywiście tak było – teraz sprawa trafiła do sądu. Jak do tego doszło? 31 sierpnia 2017 r. spytaliśmy Ministerstwo Cyfryzacji, które prowadzi centralną ewidencję dokumentów paszportowych, o to, ile razy w latach 2016–2017 system teleinformatyczny, w którym prowadzona jest centralna ewidencja, zarejestrował zapytania o dane skierowane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że zapytania kierowane przez ABW do ewidencji są przechowywane w logach systemu, a informacje z logów nie są informacją publiczną. Zanim jednak o tym, co z tym zrobiliśmy – krok wstecz. Kontrolowanie kontrolujących Po co Panoptykonowi informacje o tym, jak często ABW i inne służby sięgają po rozmaite dane o obywatelach? Uważamy, że „bezpieczeństwo” nie powinno być słowem wytrychem, które pozwala na nieograniczone wkraczanie w sferę naszej wolności. Służby mają dostęp do coraz szerszego spektrum informacji na nasz temat, a my o nich wciąż wiemy niewiele. Znajomość danych statystycznych dotyczących funkcjonowania służb jest tym bardziej potrzebna, im słabsza jest niezależna, zewnętrzna kontrola nad ich funkcjonowaniem. Od wejścia w życie ustawy antyterrorystycznej (lipiec 2016 r.) instytucje publiczne udostępniają szefowi ABW dane zgromadzone w swoich zbiorach w drodze teletransmisji, bez konieczności każdorazowego przedstawiania imiennego upoważnienia. Obowiązek ten dotyczy każdej instytucji, do której zgłosi się ABW i zażąda stworzenia stałego łącza, także Ministerstwa Cyfryzacji. Podobne rozwiązania umożliwiające zdalne – za pomocą stałego łącza – pobieranie przez służby informacji wprowadziła tzw. ustawa inwigilacyjna. Dzięki niej możliwe stało się zasysanie danych od firm świadczących usługi drogą elektroniczną, czyli np. Allegro. Obecnie w parlamencie trwają z kolei prace nad umożliwieniem nie tylko ABW, ale i Policji czy CBA zdalnego zasysania danych z aktów stanu cywilnego. Stałe łącze umożliwiające pobieranie danych czy to o aktywności internautów (tzw. ustawa inwigilacyjna), czy to pochodzących z rejestrów publicznych (ustawa antyterrorystyczna) budzi uzasadnione obawy przed nadużyciami. Remedium nie jest jednak – trącący lekko luddyzmem – powrót do papierologii pozwalającej funkcjonariuszom uzyskać informacje o naszej aktywności wyłącznie na podstawie pisemnego żądania, najlepiej z kilkoma pieczątkami. To nie tylko marnowanie papieru, ale przede wszystkim praktyka uniemożliwiająca służbom skuteczną realizację ich zadań. Stałe łącze jest potrzebne. Klucz w tym, by ktoś stał na straży jego wykorzystania. A dzisiaj tak nie jest. Problem nie w trybie, a w braku kontroli Wróćmy do Ministerstwa Cyfryzacji. W odpowiedzi na nasze pytania resort stwierdził, że „ABW korzysta z uprawnień (…) w zakresie niezbędnym do wykonywania jej ustawowych zadań”. Problem w tym, że Ministerstwo nie może tego wiedzieć. Centralna ewidencja zawierająca zdjęcia paszportowe skonstruowana jest w taki sposób, by rejestrować wpływające do niej zapytania „wraz z informacją o czasie i podmiocie, który wystąpił z zapytaniem”. Pracownicy resortu nie mają jakichkolwiek podstaw ani możliwości, by weryfikować, czy Agencja nie pobiera danych na zapas, z ciekawości lub na wyrost. Takich podstaw nie ma żadna instytucja. I w tym, a nie w elektronicznym trybie dostępu, tkwi największy problem. Dwa miesiące temu złożyliśmy skargę na bezczynność Ministerstwa Cyfryzacji. Uważamy, że wbrew twierdzeniom Ministerstwa informacja o tym, ile razy ABW pobierała zdjęcia paszportowe Polek i Polaków, jest informacją publiczną. W ciągu najbliższych miesięcy sprawę rozstrzygnie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Wojciech Klicki Wspieraj naszą walkę o nadzór nad służbami specjalnymi! Wpłać darowiznę na konto Fundacji Panoptykon i przekaż nam 1% swojego podatku (KRS: 0000327613) Wojciech Klicki Autor Temat służby bazy danych Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Zobacz także Artykuł Zwykła baza danych do zadań specjalnych, czyli SIO hakiem na strajkujących nauczycieli Specjalny zespół Ministerstwa Edukacji Narodowej zażądał od dyrektorów szkół wpisywania do Systemu Informacji Oświatowej informacji o strajkujących nauczycielach. Prezes UODO wydał komunikat, że takie żądanie jest niezgodne z prawem, ale jak to się stało, że baza danych, która miała ułatwić… 12.04.2019 Tekst Artykuł Suma naszych strachów. Czego się boimy w związku z kryzysem na granicy? W Fundacji Panoptykon bardzo poważnie traktujemy zobowiązanie, jakim jest nasza misja. Konsekwentnie, od ponad dekady, kontrolujemy kontrolujących – bez względu na ich barwy polityczne. Niezwykle rzadko zabieramy głos w sprawach bezpośrednio z tą misją niezwiązanych. Ale kiedy widzimy, że na… 01.10.2021 Tekst Artykuł Nie dowiemy się, jak ABW inwigiluje cudzoziemców bez zgody sądu. Bo terroryzm! Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego może inwigilować cudzoziemców i cudzoziemki bez zgody sądu, ale nie chce powiedzieć, jak korzysta z tego uprawnienia. Oficjalny powód: przeciwdziałanie terroryzmowi. W świetle ujawnionych w ostatnich latach informacji o nadużyciach ze strony służb (np. 05.04.2024 Tekst