Niebieski wieloryb, czyli blokowanie wiecznie żywe i co może Minister Edukacji

Artykuł
27.03.2017
5 min. czytania
Tekst
Image

Minister Edukacji Narodowej, zaalarmowana doniesieniami o przypadkach samookaleczeń wśród dzieci, zażądała od Minister Cyfryzacji zablokowania stron internetowe z grą Niebieski wieloryb. Nie wiemy, czy Niebieski wieloryb istnieje, ale interwencja pani minister jest przysłowiową kulą w płot. Blokowanie nie jest skutecznym sposobem zwalczania niechcianych treści w Internecie. Ale jeśli pani minister faktycznie troszczy się o najmłodszych, może to okazać w lepszy sposób. Na przykład dbając o dobre zasady ochrony danych dzieci w sieci. Idealną okazję ku temu tworzy dziejąca się obecnie reforma przepisów dotyczących ochrony danych.

Blokowanie wiecznie żywe

Minister edukacji nie jest pierwszą osobą publiczną, która – kierowana troską o dobro dzieci – proponuje, żeby coś zablokować. Na stronie Panoptykonu najstarsza interwencja w związku z propozycją blokowania datuje się na 22 listopada 2009 r. (Fundacja powstała pół roku wcześniej) i dotyczy blokowania stron hazardowych. Najnowsza (do dziś) jest z grudnia 2016 r. i zawdzięczamy ją posłom, którzy chcieli blokowaniem oczyścić sieć z pornografii (tej dla dorosłych, która jest w Polsce legalna). W przeciągu tych 7 lat z konsekwencją godną lepszej sprawy pomysł blokowania powraca, zazwyczaj w związku z obrazami seksualnego wykorzystywania dzieci albo hazardem właśnie. W zeszłym roku mieliśmy też do czynienia z blokowaniem sieci w ramach walki z terroryzmem (tego pomysłu niestety nie udało się zatrzymać – antyterrorystyczny walec przetoczył się skutecznie). Na przestrzeni lat trafiły nam się też interwencje związane z filtrami rodzinnymi w publicznych bibliotekach (wycinały dostęp do strony panoptykon.org) czy blokowaniem korespondencji mailowej z naszego serwera (bo mamy na nim bramkę Tora). Blokowanie nie jest polskim pomysłem – co jakiś czas powracają z nim także politycy w innych krajach europejskich i w samej Unii.

Argumenty przeciw blokowaniu są jednak mocne: mechanizm ten nie sprawia, że treść przestaje być dostępna (wystarczy zmienić adres domeny), a przy okazji dochodzi w sieci do cenzury, bo filtry uniemożliwiają dostęp do treści całkowicie niewinnych. Wyjaśnialiśmy to już na naszej stronie wielokrotnie.

W sprawie Niebieskiego wieloryba toczy się już prokuratorskie śledztwo. Jeśli zarzuty o szkodliwości gry zostaną potwierdzone, organa ścigania będą mogły zastosować inny środek: usunięcie treści. Choć może wymagać to więcej wysiłku, np. współpracy z organami ścigania w innych krajach, jest to prawdopodobnie jedyny sposób, by skutecznie – nie wyłączając przy okazji Internetu w całym kraju – uniemożliwić dzieciom w Polsce dostęp do gry. Ale jak głosi powiedzenie, bez pracy nie ma kołaczy.

Jak Minister Edukacji może zatroszczyć się o dzieci?

Dzieci szukają w sieci odpowiedzi, których nie dają im dorośli – bo się wstydzą, bo nie wiedzą, bo nie mają czasu. Czasem ich pytania dotyczą tego, co miał na myśli wielki poeta, a czasem problemów dojrzewania, diet, rozwiązywania konfliktów z rówieśnikami. W sieci szukają też rozrywki i kontaktu z drugim człowiekiem. Kiedy tak poszukują, rodzice cieszą się wręcz, że ich dziecko zajmuje się samo sobą. Trudno o większą pomyłkę: w sieci dzieckiem „zajmują się” najrozmaitsze podmioty, np. dostawcy gier on-line (Niebieskiego wieloryba albo dowolnej innej) czy innych usług. Jednak – póki co – prawo wymaga, by zgodę na przetwarzanie ich danych osobowych wyraził dorosły. Niedługo może się to jednak zmienić – firmy internetowe lobbują, by przy okazji reformy przepisów ochrony danych osobowych obniżyć wiek, od którego dziecko mogłoby samodzielnie wyrażać taką zgodę (mówi się o 13 latach).

Zdajemy sobie sprawę, że każdy zdeterminowany małoletni użytkownik sieci wie, jak – nie zważając na regulaminy – założyć konto na Facebooku przed ukończeniem 13. roku życia. Same przepisy nie sprawią, że dzieci przestaną obchodzić regulaminy, ale można też zawrzeć w prawie gwarancje, które dadzą rodzicom kontrolę nad tym, jak podmioty prywatne przetwarzają dane ich dzieci. W dziedzinie edukacji też jest jeszcze sporo do zrobienia.

Anna Obem

Współpraca: Weronika Adamska, Jędrzej Niklas

PS. Doniesienia o szkodliwości gry Niebieski wieloryb są prawdopodobnie „fejkiem”.

PS2. Apelujemy do dorosłych: nie zostawiajcie dzieci samych w sieci! Bądźcie ich przewodnikami po cyfrowym świecie. Szukacie wiedzy? Znajdziecie ją na Cyfrowej Wyprawce.

Newsletter

Otrzymuj informacje o działalności Fundacji

Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności.