
Minister Edukacji Narodowej, zaalarmowana doniesieniami o przypadkach samookaleczeń wśród dzieci, zażądała od Minister Cyfryzacji zablokowania stron internetowe z grą Niebieski wieloryb. Nie wiemy, czy Niebieski wieloryb istnieje, ale interwencja pani minister jest przysłowiową kulą w płot. Blokowanie nie jest skutecznym sposobem zwalczania niechcianych treści w Internecie. Ale jeśli pani minister faktycznie troszczy się o najmłodszych, może to okazać w lepszy sposób. Na przykład dbając o dobre zasady ochrony danych dzieci w sieci. Idealną okazję ku temu tworzy dziejąca się obecnie reforma przepisów dotyczących ochrony danych.
Blokowanie wiecznie żywe
Minister edukacji nie jest pierwszą osobą publiczną, która – kierowana troską o dobro dzieci – proponuje, żeby coś zablokować. Na stronie Panoptykonu najstarsza interwencja w związku z propozycją blokowania datuje się na 22 listopada 2009 r. (Fundacja powstała pół roku wcześniej) i dotyczy blokowania stron hazardowych. Najnowsza (do dziś) jest z grudnia 2016 r. i zawdzięczamy ją posłom, którzy chcieli blokowaniem oczyścić sieć z pornografii (tej dla dorosłych, która jest w Polsce legalna). W przeciągu tych 7 lat z konsekwencją godną lepszej sprawy pomysł blokowania powraca, zazwyczaj w związku z obrazami seksualnego wykorzystywania dzieci albo hazardem właśnie. W zeszłym roku mieliśmy też do czynienia z blokowaniem sieci w ramach walki z terroryzmem (tego pomysłu niestety nie udało się zatrzymać – antyterrorystyczny walec przetoczył się skutecznie). Na przestrzeni lat trafiły nam się też interwencje związane z filtrami rodzinnymi w publicznych bibliotekach (wycinały dostęp do strony panoptykon.org) czy blokowaniem korespondencji mailowej z naszego serwera (bo mamy na nim bramkę Tora). Blokowanie nie jest polskim pomysłem – co jakiś czas powracają z nim także politycy w innych krajach europejskich i w samej Unii.
Argumenty przeciw blokowaniu są jednak mocne: mechanizm ten nie sprawia, że treść przestaje być dostępna (wystarczy zmienić adres domeny), a przy okazji dochodzi w sieci do cenzury, bo filtry uniemożliwiają dostęp do treści całkowicie niewinnych. Wyjaśnialiśmy to już na naszej stronie wielokrotnie.
W sprawie Niebieskiego wieloryba toczy się już prokuratorskie śledztwo. Jeśli zarzuty o szkodliwości gry zostaną potwierdzone, organa ścigania będą mogły zastosować inny środek: usunięcie treści. Choć może wymagać to więcej wysiłku, np. współpracy z organami ścigania w innych krajach, jest to prawdopodobnie jedyny sposób, by skutecznie – nie wyłączając przy okazji Internetu w całym kraju – uniemożliwić dzieciom w Polsce dostęp do gry. Ale jak głosi powiedzenie, bez pracy nie ma kołaczy.
Jak Minister Edukacji może zatroszczyć się o dzieci?
Dzieci szukają w sieci odpowiedzi, których nie dają im dorośli – bo się wstydzą, bo nie wiedzą, bo nie mają czasu. Czasem ich pytania dotyczą tego, co miał na myśli wielki poeta, a czasem problemów dojrzewania, diet, rozwiązywania konfliktów z rówieśnikami. W sieci szukają też rozrywki i kontaktu z drugim człowiekiem. Kiedy tak poszukują, rodzice cieszą się wręcz, że ich dziecko zajmuje się samo sobą. Trudno o większą pomyłkę: w sieci dzieckiem „zajmują się” najrozmaitsze podmioty, np. dostawcy gier on-line (Niebieskiego wieloryba albo dowolnej innej) czy innych usług. Jednak – póki co – prawo wymaga, by zgodę na przetwarzanie ich danych osobowych wyraził dorosły. Niedługo może się to jednak zmienić – firmy internetowe lobbują, by przy okazji reformy przepisów ochrony danych osobowych obniżyć wiek, od którego dziecko mogłoby samodzielnie wyrażać taką zgodę (mówi się o 13 latach).
Zdajemy sobie sprawę, że każdy zdeterminowany małoletni użytkownik sieci wie, jak – nie zważając na regulaminy – założyć konto na Facebooku przed ukończeniem 13. roku życia. Same przepisy nie sprawią, że dzieci przestaną obchodzić regulaminy, ale można też zawrzeć w prawie gwarancje, które dadzą rodzicom kontrolę nad tym, jak podmioty prywatne przetwarzają dane ich dzieci. W dziedzinie edukacji też jest jeszcze sporo do zrobienia.
Anna Obem
Współpraca: Weronika Adamska, Jędrzej Niklas
PS. Doniesienia o szkodliwości gry Niebieski wieloryb są prawdopodobnie „fejkiem”.
PS2. Apelujemy do dorosłych: nie zostawiajcie dzieci samych w sieci! Bądźcie ich przewodnikami po cyfrowym świecie. Szukacie wiedzy? Znajdziecie ją na Cyfrowej Wyprawce.
Komentarze
"Jeśli zarzuty o szkodliwości
"Jeśli zarzuty o szkodliwości gry zostaną potwierdzone" - w jaki sposób można coś takiego potwierdzić? Jakim sposobem planują to zmierzyć?
Zaklinanie rzeczywistości...
Zaklinanie rzeczywistości... zacznijcie wreszcie uczyć dzieci (i nie tylko dzieci), że smarfony, Facebooki i Google to narzędzia inwigilujące ich prywatne życie i pozbawiające prawdziwych relacji, przyjaźni... Przerażona jestem tym czym stał się Internet. Mało kto umie z niego korzystać mądrze.
Przyłączam się do Apelu ani.
Przyłączam się do Apelu ani. Należy na samym początku przedstawić to co najgorsze w tych technologiach oraz w IoT. Tłumaczyć z czym wiąże się robienie i publikowanie zdjęć na facebooku i podawanie swoich danych. Dostarczać dziecku też bardziej bezpieczny i mniej inwigilujący smartfon, np. z systemem Cyanogen zamiast Androida. Uczyć, że Windows 10 to najgorsze zło.
@Cenzura - jak zmierzyć?
@Cenzura - jak zmierzyć? Posadzą trzech znanych psychologów lub psychiatrów, którzy jednomyślnie wypowiedzą się o szkodliwości tej gry. Dla sądu wystarczy.
Smutne. Zgadzam się z tym co
Smutne. Zgadzam się z tym co mówicie, ale skoro większość dorosłych o tym nie wie lub ma to gdzieś albo są przekonani, że "i tak nic nie da się zrobić", to kto ma uczyć o tym dzieci? Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby media miały o tym mówić. Nie jest łatwo kogoś przekonać, żeby dbał o swoją prywatność. Szczególnie jeśli ten ktoś jest tylko przeciętnym użytkownikiem internetu. Można próbować, ale czy to w ogóle jest możliwe?
Czy Cyanogen tak bardzo się różni od Androida? Jedno należy do Microsoftu, drugie do Google. Jest jakaś różnica?
@Cenzura, skąd wiadomość, że
@Cenzura, skąd wiadomość, że Cyanogen należy do Microsoftu? Był to jeszcze rok temu system Android z powycinanymi wszystkimi szpiegującymi dodatkami Google. Czy coś się zmieniło?
@JutroKtośPrzyjdzie
@JutroKtośPrzyjdzie
Z tego co rozumiem to historia wyglądała tak, że istniał projekt CyanogenMod, a potem nastąpiła jego komercjalizacja pod nazwą Cyanogen OS. Cyanogen OS wszedł jakąś umowę z Microsoftem.
Otwarty, niekomercyjny CyanogenMod jest obecnie kontynuowany pod nową nazwą: LineageOS
Tak więc zalecam instalowanie
Tak więc zalecam instalowanie Lineage OS. Pytanie jednak, które mnie nurtuje - za 10 lat będziemy żyć w państwie o nazwie Microsoft City, czy Google City, zamiast w Polsce?
W Polsce... z nazwy.
W Polsce... z nazwy.
Komputery są częścią naszego
Komputery są częścią naszego życia, więc większość osób już żyje w Microsoft-Google-Facebook City.
> Komputery są częścią
> Komputery są częścią naszego życia, więc
> większość osób już żyje w Microsoft-Google-Facebook City.
Co nie znaczy, że należy pozwalać na zmuszanie do tego tych, co nie chcą tak żyć.
Dodaj komentarz