Artykuł 18.09.2013 4 min. czytania Tekst Image W lipcu tego roku brytyjski premier David Cameron zapowiedział, że wprowadzi regulacje dotyczące obligatoryjnego blokowania stron pornograficznych przez dostawców Internetu. Wcześniej podobne pomysły pojawiły się na Islandii. Teraz dyskusja o tym, jak chronić dzieci przed kontaktem z pornografią, trafiła do Polski. W Sejmie ważą się losy uchwały wzywającej Ministra Administracji i Cyfryzacji do rozwiązania tego problemu. Wraz z nowym pomysłem wraca stare pytanie: czy da się filtrować i blokować treści internetowe, nie wylewając dziecka z kąpielą? W ubiegłym tygodniu Sejmowa Komisja Administracji i Cyfryzacji rozpoczęła prace nad uchwałą wzywającą Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAiC) do „zagwarantowania rodzicom prawa do Internetu bez pornografii“. Autorami projektu są posłowie Solidarnej Polski. Sam cel nawet w Sejmie nie budzi większych kontrowersji. Rodzice powinni mieć możliwość wpływania na to, co ich dzieci oglądają w Internecie. Najtrudniejsze, jak zwykle, okazuje się pytanie, jak to zrobić, nie tworząc przy okazji kolejnych problemów. Autorzy uchwały chcą zobowiązać MAiC do przygotowania rozwiązań technicznych i prawnych, które pozwolą na ograniczenie dostępu do stron pornograficznych. Projekt zakłada, że każda osoba będzie miała prawo żądać od dostawcy internetowego zablokowania treści o charakterze pornograficznym. Z kolei dostawcy usług będą zobligowani do opracowania skutecznych filtrów blokujących dostęp do pornografii i ich udostępnienia na własny koszt. Sprawozdawczyni projektu – Beata Kempa – stwierdziła, że takie rozwiązania pozwolą rodzicom chronić dzieci przed szkodliwym wpływem pornografii. Jej zdaniem obecnie istniejące możliwości nie są wystarczające przede wszystkim dlatego, że wymagają od rodziców wiedzy informatycznej i są odpłatne. Z uzasadnienia wynika, że autorzy projektu chcieliby przerzucić odpowiedzialność za edukację rodziców i za zapewnienie ich dzieciom „czystego” Internetu na operatorów telekomunikacyjnych. Obecny na posiedzeniu Komisji Minister Administracji i Cyfryzacji, Michał Boni w odpowiedzi zaprezentował całą listę już dostępnych rozwiązań, także nieodpłatnych, z których mogą korzystać rodzice, ale jednocześnie zgodził się, że problem dostępu dzieci do pornografii jest poważny. Jak go rozwiązać, nie ograniczając praw innych użytkowników Internetu? Zdaniem Boniego, pod patronatem rządu należy opracować jeden, standardowy program filtrujący przeznaczony dla rodziców. Byłby on udostępniany za darmo na stronach dostawców internetowych oraz administracji publicznej, ale to sami rodzicie podejmowaliby decyzję o jego pobraniu i uruchomieniu. Poważne wątpliwości pod adresem projektu zgłosił Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO). Jego zdaniem blokowanie treści pornograficznych przez dostawców Internetu nieuchronnie wymusza przetwarzanie danych osobowych (tych użytkowników, którzy poprosili o uruchomienie filtru) i ingerencję w treść komunikatu. Obsługa filtrów po stronie operatorów, nawet jeśli tylko odpowiada na życzenie klienta, może zatem prowadzić do ograniczenia prawa do prywatności i wolności wypowiedzi. Prace nad projektem uchwały zostały zawieszone do czasu przygotowania przez MAiC i Biuro Analiz Sejmowych odpowiednich analiz. Dyskusja w Komisji pokazała, że posłowie nie są świadomi wszystkich uwarunkowań prawnych i technicznych, jakie wiążą się z tego typu przedsięwzięciem. Zanim zagłosują w tej newralgicznej sprawie powinni przede wszystkim zrozumieć, na czym polega różnica między filtrem instalowanym przez operatora sieci telekomunikacyjnej, a takim, który uruchamia sam rodzic na komputerze swojego dziecka. To pierwsze rozwiązanie niebezpiecznie zbliża nas do sytuacji, w której operatorzy Internetu tworzą infrastrukturę filtrującą cały ruch w sieci, nieuchronnie naruszając prawa wszystkich użytkowników. Te zagrożenia nie pojawiają się w przypadku filtru instalowanego przez samego użytkownika w jego sieci domowej. Będziemy monitorować dalsze prace nad uchwałą wzywającą Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAiC) do „zagwarantowania rodzicom prawa do Internetu bez pornografii“ i na pewno wykorzystamy tę okazję, by przypomnieć, dlaczego blokowanie stron internetowych na poziomie sieci telekomunikacyjnej to bardzo zły pomysł. Jednocześnie cieszy nas, że na horyzoncie tej trudnej debaty pojawiają się ciekawe alternatywy. Jędrzej Niklas, Katarzyna Szymielewicz Źródła: Projekt uchwały wzywającej wzywającej Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAiC) do zagwarantowania rodzicom prawa do Internetu bez pornografii [PDF] PAP: Boni za racjonalnym i skutecznym ograniczeniem pornografii w sieci Polecamy: Michał "rysiek" Woźniak: W którym wzywam posłów i posłanki Solidarnej Polski do zagwarantowania obywatelom Internetu wolnego od inwigilacji Fundacja Panoptykon Autor Linki i dokumenty raport-koncowy-z-badan.pdf631.18 KBpdf Temat blokowanie sieci prawo Internet Poprzedni Następny Newsletter Otrzymuj informacje o działalności Fundacji Administratorem twoich danych jest Fundacja Panoptykon. Więcej informacji o tym, jak przetwarzamy dane osób subskrybujących newsletter, znajdziesz w naszej Polityce prywatności. Zapisz się Zapisz się Akceptuję Regulamin usługi Zobacz także Artykuł Czy prywatność w sieci jest możliwa (i zależy wyłącznie od ciebie)? Prywatność w sieci możliwa jest już dziś. Dużo zależy od naszych codziennych wyborów technologicznych. Choć w przypadku niektórych z nich poprzeczka ustawiona jest dość wysoko, jeśli chodzi o niezbędną wiedzę, to nasze decyzje przy urnach wyborczych i nasz głos w konsultacjach społecznych może… 03.08.2023 Tekst Artykuł ePrywatność czy eŚledzenie – czy branża reklamowa postawi na swoim? Pod wpływem lobbingu branży reklamowej w ostatniej wersji rozporządzenia ePrivacy pojawił się przepis, który legalizuje ciasteczka i skrypty śledzące dla tych usług, które utrzymują się z reklam. Za tą zmianą kryje się prosta logika: zamiast pytać użytkowników o zgodę (która i tak w wielu… 26.10.2018 Tekst Artykuł Stan zagrożenia i pogotowia – nowa furtka do bezkarności władzy? Nowa ustawa wprowadzająca definicje „stanu zagrożenia” i „stanu pogotowia” umożliwi premierowi ograniczanie swobód konstytucyjnych bez kontroli Sejmu – informuje Gazeta Wyborcza. Czy rząd wykorzystuje sytuację, żeby ułatwić sobie narzucanie niebezpiecznych dla praw i wolności rozwiązań? 29.03.2022 Tekst